Dana White zapytany przez plotkarski portal TMZ o to który z zawodników mógł się lepiej zaprezentować w czasie swojej kariery, bez wahania odrzekł, że taką osobą jest B.J. Penn.
Są mężczyźni i kobiety, którzy prawdopodobnie nie wykorzystali w pełni swojego potencjału. Jedną z takich osób jest B.J. Penn. Penn prawdopodobnie mógłby zostać jednym z największych zawodników jacy istnieją, był tak bardzo utalentowany, ale – jak sam wspominał – gdyby cofnął się w czasie, zrobiłby niektóre rzeczy inaczej.
Penn zawodową karierę zaczął właśnie w UFC, na 31. gali w 2001 roku. Po trzech walkach (które wygrał przez nokauty), zmierzył się z Jensem Pulverem o tytuł mistrza UFC. Walkę tę przegrał przez większościową decyzję. Szybko jednak powrócił na pasmo zwycięstw zwyciężając z Creightonem i Serrą.
Po tych walkach stoczył bój na gali K-1, gdzie poddał Takanoriego Gomiego. Wrócił na UFC 46, na którym w wadze półśredniej zmierzył się z Mattem Hughes, który był wtedy w posiadaniu pasa. Penn poddał Mata w pierwszej rundzie i co prawda pas powędrował na jego biodra, ale równie szybko został mu odebrany przez organizację, po tym jak związał się na nowo z K-1.
Po powrocie na stare śmieci, Penn podejmował Georgesa St-Pierre’a w walce o miano pierwszego pretendenta. Niejednogłośna decyzja powędrowała na konto Kanadyjczyka. Również Hughes mu się odwdzięczył nokautem i w ten sposób B.J. miał już dwie porażki z rzędu, po których wrócił do swojej normalnej wagi: lekkiej. W tej dywizji tym razem to on się zrewanżował Pulverowi za porażkę z 2002 roku, a po nim odprawił Stevensona (wygrywając przy okazji zwakowany pas wagi lekkiej) oraz Sherka. Po raz kolejny UFC zestawiło go z GSP i na szali był pas półśredniej. Walka – w przeciwieństwie do pierwszego boju – była jednostronna i GSP zdominował Hawajczyka tak, że aż jego brat musiał rzucić ręcznik na matę, poddając Penna.
W 2009 roku wygrał jeszcze z Florianem oraz Sanchezem (z którymi obronił pas lekkiej), po czym zmierzył się z Frankiem Edgarem. W tym pojedynku kontrowersyjna decyzja powędrowała na Edgara i wobec tak wielkiej niesprawiedliwości, UFC zarządziło natychmiastowy rewanż, który już Frankie wygrał uczciwie. Od 2010 roku Penn zaczął jednak przegrywać praktycznie wszystko jak leci i nie odnalazł już swojego rytmu. Ostatnio chciał nawet wrócić do oktagonu, ale po drodze spotkało go mnóstwo problemów: Były współpracownik oskarżył go o molestowanie jego dziewczyny, a później USADA zawiesiła go za użycie kroplówki pojemności ponad 50 ml w procesie ścinania wagi.
Kurcze. Pamiętam walki z GSP, ludzie smsowali kto wygra i było mniej więcej 50-50. Tak samo z Sanchezem pamiętam ten bój co narożnik krzyczał "pokaż temu dzieciakowi, że to nie jest jego miejsce!". Pamiętam nawet jak @defthomas się zachwycał, że B.J. Nigdy nie kopie, ale jak już kopnął to rozwalił twarz Sanchezowi. Tyle wspomnień.
Jeszcze kilka lat i to samo powie o Jonie Jonesie 😎
Penn to był przez kilka lat mój ulubiony zawodnik. W tamtych czasach jak był w formie to nie było można go zatrzymać.
Gość był prekursorem tego sportu i prawdziwą legendą. Jako jedyny zdobył pasy w dwóch kategoriach wagowych.
Nie trzeba więcej dodawać 😉
Randy Couture?
Dla mnie i tak dużo osiągnął, ale rzeczywiście mógł jeszcze bardziej wykreować swoją legendę.
Pamiętam jak na IS poszedł zakład o 2000 sogaczy w walce BJ-a z Sherkiem 😆