jozwiak

Osiem lata temu (18 lipca 2007 r.) odbyła się Gala Sportów Walki w Mielnie. Podczas imprezy widzowie mogli zobaczyć starcia w formule K1, boksie i MMA, a na ringu wystąpili tacy zawodnicy jak: Damian Grabowski, Marcin Zontek czy Paweł Jóźwiak. Sama gala była okraszona występami artystycznymi, a wydarzenie wzbudziło spore zainteresowanie lokalnych mediów. Na łamach „Głosu Koszalińskiego” można było przeczytać następującą zapowiedź:

Czy zapaśnik jest lepszy od karateki. Czy brazylijskie jujitsu jest skuteczniejsze od judo. Jak bokser poradzi sobie w ringu z kick bokserem. Próbą odpowiedzi na te i podobne pytania jest MMA, czyli Mixed Matial Arts (mieszane sztuki walki), dyscyplina sportu zdobywająca w ostatnich kilku latach olbrzymią popularność na całym świecie. Gale MMA gromadzą tłumy oczekujące widowiskowych pojedynków, pokazów siły i nadludzkiej wytrzymałości. Zawodnicy toczą walkę w dwóch 5-minutowych rundach. Każdy z nich musi wytrzymać 300 sekund ciągłej walki, zarówno w stójce jak i w parterze. Równie ważne jak kondycja jest wszechstronność zawodnika, który wychodząc na ring MMA nigdy nie wie czego może się spodziewać.

Podczas gali odbyło się siedem pojedynków MMA: Jędrzej Kubski pokonał Mariusza Radziszewskiego, Michał Mućka poddał Roberta Świerblewskiego, Marcin Zontek musiał uznać wyższość Marcina Krzysztofiaka, Michał Kiek pokonał Andrzeja Kierzkowskiego, a Damian Grabowski szybko rozprawił się z Ireneuszem Cholewą. W walce wieczoru naprzeciwko siebie stanęli Paweł Jóźwiak i Rafał Lasota. Po dwurundowej walce ogłoszono dogrywkę, z której zwycięsko wyszedł Paweł Jóźwiak. Sędzią ringowym podczas tej walki był Krzysztof Kułak.

Paweł Jóźwiak, tak dziś wspomina swój występ w Mielnie:

Walka w Mielnie z Rafałem Lasotą była moją kolejną walką po KSW, gdzie przegrałem decyzją z Maciejem Górskim. Zależało mi wtedy, by pokazać się z dobrej strony. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że mój przeciwnik jest bardzo dobry w parterze i to jemu dawano zwycięstwo. W tamtych czasach mój parter był głównie pod MMA, ale był na tyle wystarczający, że nie bałem się konfrontacji na tej płaszczyźnie. Do Mielna pojechała, ze mną dużą ekipa z Poznania, więc już na starcie miałem pozytywne wsparcie. Dość długo czekaliśmy na walkę, bo nasza była chyba jedną z ostatnich. Rafał czekał na pierwszym piętrze na takim oszklonym tarasie i tam koncentrował się razem z innymi zawodnikami, ja wolałem usiąść na widowni i razem ze znajomymi oglądać walki na żywo. Byłem rozluźniony. Walki kończyły się szybko i publiczność czekała na dłuższą„wojnę”. Takie też widowisko udało się nam z Rafałem stworzyć w naszej walce. Walczyliśmy mocno przez całe trzy rundy. W pierwszej rundzie bardzo mocno uderzyłem low kickiem i Rafał poczuł, że mam lepszą stójkę i nie dążył do konfrontacji na tym polu. Postawił na próbę obalenia i parter. Po drugiej rundzie, gdy ogłoszono dogrywkę byłem bardzo mocno zmęczony, w ustach paliło. Myślałem, że będzie bardzo ciężko walczyć dalej w tym tempie w trzeciej rundzie, ale nie było źle. Zmotywowałem silną wolę i ruszyłem. Rafał w trzeciej rundzie już nie podjął walki w stójce tylko bronił się z pleców. W połowie trzeciej rundy dostałem zastrzyk energii i próbowałem zakończyć walkę przeskakując nad Rafałem i bombardując z wyskoku spadając na niego. Do dziś nie wiem skąd przyszło mi na końcu jeszcze tyle energii, podejrzewam, że to efekt dobrego prowadzenia, trenerzy nauczyli mnie walczyć do końca. Rafał okazał się wspaniałym przeciwnikiem ale to ja miałem lepszy dzień takie jest MMA.

1 KOMENTARZ

  1. Heh… gdyby poszperać po starych dyskach, pewnie znalazłbym kilka fotek i radiowy wywiad z tej gali 🙂

    Jedna z pierwszych, dziennikarsko obskoczonych.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.