W natłoku ostatnich wieści o powrocie Randy’ego Couture’a do UFC, jego walki z Brockiem Lesnarem i mnóstwa kontrowersji jakie ten match up wzbudza zbliżające się UFC (przecież to już za 3 dni!) zostało nieco odsunięte na drugi plan. Ja proponuje zatem zostawić „człowieka z penisem na klacie” w spokoju, zostawić dziadka Couture’a i przynajmniej na chwilę oderwać się od tej całej kontrowersyjnej (bez dwóch zdań) sprawy. Proponuje bliżej przyjrzeć się main eventowi UFC 88, proponuje zerknąć co znajduje się pod lupą.

Megagwiazda UFC nie może przegrać z „TUFowcem”…
Jeśli jest jeszcze ktoś kto tak uważa niech niezwłocznie obejrzy walkę Jackson vs. Griffin, po czym zweryfikuje swe poglądy jeszcze raz. Czasy w których uczestnicy The Ultimate Fightera byli traktowani nieco z przymrużeniem oka i lekceważeni w starciach z „etatowymi” zawodnikami UFC chyba już odeszły w niepamięć, a powyższa walka jest chyba ostatecznym ciosem zadanym przeciwnikom „ostatecznych wojowników”.
Rashad Evans to zwycięzca drugiej edycji The Ultimate Fighter i z cała pewnością tanio skóry sprzedać nie zamierza!

Przygotowanie kondycyjno-siłowe i warunki fizyczne.
Liddell to typowy striker, ze świetnym sprawl, oraz bardzo dobra techniką popartą niezwykle dogodnymi warunkami fizycznymi. 188 cm wzrostu przy 181 cm Rashada daje mu znaczną przewagę zasięgu, przewagę (co ważne) którą Chuck potrafi wykorzystać w stu procentach. Waga i siła nie będzie już tak istotna, podobnie zresztą jak przygotowanie kondycyjne, bo tak jeden jak i drugi pod tymi względami prezentują się podobnie. Nie spodziewam się by któryś z fighterów opadł z sił przed końcem 3 rundy, podobnie jak nie spodziewam się by którykolwiek zdominował siłowo swojego oponenta. Tak jak pisałem wcześniej – bardzo zbliżony, solidny poziom.

Stójka.
Stójka to element w którym Chuck czuje się swobodnie i na pewno w tej płaszczyźnie będzie chciał walczyć. Rashad jest z cała pewnością bardziej przekrojowym zawodnikiem (a czy jest ktoś mniej przekrojowy niż Chuck?:P), jednak poszczególne elementy jego gry pozostawiają jeszcze nieco do życzenia. Jeżeli Evans poważnie myśli o wygranej nie powinien dać sobie narzucić stylu walki Liddell’a, nie powinien wystawiać się dzikimi szarżami na kontrę, jednym słowem musi uważać. Chuck ma jedno z lepszych uderzeń w LHW i nawet niezbyt czyste trafienie może być początkiem końca. Co prawda „Sugar” zgasić światło również potrafi, jednak nie wydaje mi się by zdołał posłać na deski „Icemana „ a w walce punktowej ma zdecydowanie mniej atutów aniżeli Chuck.

Takedown/takedown defense
Ta część składowa MMA odegra ważną rolę w tym starciu. Evans ma bardzo dobre sprowadzenia do parteru, pytanie brzmi tylko, czy wystarczą one by przeciwstawić się znakomitym sprawlom Chucka? Tradycyjne wejścia w nogi będą raczej daremne bo Liddell świetnie boksuje „do tyłu” i w ten sposób obalić się nie pozwoli, jednak gdyby Evans spróbował z klinczu…mógłby odnieść sukces.
„Iceman” z pewnością nie będzie dążył do parteru i z jego strony raczej nie zobaczymy takedownu, może jedynie spróbować taktycznego sprowadzenia jak w walce z Silvą, jednak było by to o wiele bardziej ryzykowne niż w walce z Brazylijczykiem.

Parter.
Tu znaczna przewaga po stronie Evansa. Może i nie jest on wirtuozem parteru jak Imanari, Penn, czy Aoki, jednak zdobyć pozycje, utrzymać ją i atakować G&P potrafi wystarczająco dobrze by w tej płaszczyźnie zagrozić Chuckowi, który notabene w parterze ogranicza się do obrony i jak najszybszego powrotu na nogi. Submission z całą pewnością nie zobaczymy, lecz TKO po serii ground and pound to jak najbardziej realny scenariusz.

Psychika i swoboda w oktagonie…
…to z całą pewnością najmniej istotne czynniki spośród wszystkich. Liddell po niewątpliwie cennym zwycięstwie nad Wanderleiem będzie czuł się mocny i będzie walczył o KO. Evans w swej karierze nie zaliczył jeszcze porażki i również nie będzie się obawiał walczyć na całego. Takie nastawienie zawodników może doprowadzić do rozstrzygnięcia jeszcze przed upływem trzeciej rundy.

Podsumowując walka Liddell vs. Evans będzie tak naprawdę pojedynkiem pomiędzy zapasami Evans’a a sprawlami Liddella. Jeżeli Rashad przeniesie walkę na ziemię i będzie na tyle skoncentrowany by utrzymać ja tam przez dłuższy okres może odnieść sukces – tak na punkty jak i przed czasem.
Sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie z punktu widzenia ”Icemana”. Jeżeli Chuck zdoła utrzymać się na nogach,  to wyjdzie z walki z podniesionymi rękoma.
Osobiście myślę, że Evans  nie będzie w stanie obalić i utrzymać na ziemi Chucka, a ten w stójce będzie kontrolował Rashada na dystans, obije mu nieco facjatę po czym wykończy wszystko celnym ciosem i serią G&P.

Jakub Bijan
FREESTYLE || GRECO

21 KOMENTARZE

  1. ja tez tufowcy to padaka 😀 nie no zart ale sugar to nie poziom lidella
    ko 2 round
    pzdr

  2. wiadomo że stawiam na Lidella chociaż Rashad też jest bardzo mocnym zawodnikiem jakoś te 11 walk musiał wygrać ;p jestem bardzo ciekawy jak ta walka się potoczy niemoge się doczekac 🙂

  3. Ja będę za Icemanem 😉 Evan dostanie bombę, a później TKO w parterze.

  4. Rashad go raczej niedopadnie w parterze a za to Chuck dopadnie go w stójce i zrobi mu z dupy jesień średniowiecza ;p

  5. stawiam na chucka ale w mma wszystko jest mozliwe . Rashad pojdzie na całego a chuck wypali bąbke i dobije go w parterze

  6. Wystarczy porownac wymiane w stojce pomiedzy Evans a Tito a Chuck Tito , Evans dawal sobie rady a Chuck poprostu sie znim bawil ,i moze Chuck w parterze nie jest najleprzy ,ale komu udalo sie go tam sprowadzic POZDRAWIAM

  7. hmm dziwne to ale w 100% a nawet wiecej procentach sie zgadzam z toba yoshi
    zimin-tezbym wolal by wygral sugar nie wiem czemu bo jeden jak i drugi jest mi obojetny jednak dominacja chucka chyba juz mi sie znudzila:)ale rzeczywistosc jest taka ze chuck raczej wygra i chyba przez tko

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.