Dokładnie 10 lat temu, Chuck Lidell, legenda MMA, znokautował w charakterystycznym dla siebie stylu Renato “Babalu” Sobrala na gali UFC 62. Była to 6 wygrana z rzędu Lidella przez nokaut.
Amerykanin od zawsze związany był z organizacją UFC, jego debiut w MMA odbył się na UFC 17. Stoczył on dla federacji aż 23 pojedynki. Lidell znany był przede wszystkim ze swojego stylu “sprawl&brawl”. Chuck bronił obaleń przeciwników, aby w stójce miażdżyć ich nawałnicą ciosów. Rywalizacje “Iceman’a” z Tito Ortizem czy Randym Couturem to wydarzenia, które ukształtowany organizację prowadzoną wtedy przez Dana White’a oraz braci Ferttita. Poniżej możecie zobaczyć 10 najlepszych nokautów w wykonaniu Lidella.
Amerykanie mieli swojego Iceman'a, a my mamy naszą Icewoman 🙂
Ali ładnie zatanczył
No, to mi się łezka zakręciła… Wspomniane UFC Lidell- Sobral było pierwszą galą UFC, którą ściągnąłem z neta. Wcześniej uznawałem tylko Pride twierdząc (jak wielu), że UFC to druga liga. Od UFC 62 zaczęło się oglądanie na 2 fronty 🙂 Kuźwa, 10 lat, goddamn…
https://www.youtube.com/watch?v=wC56o21uHrs
My tez mielismy swojego Icemana. Wprawdzie urodzony w Stanach ale z polskimi korzeniami. Tylko on nie walczyl a skutecznie unicestwial…
My tez mielismy swojego Icemana. Wprawdzie urodzony w Stanach ale z polskimi korzeniami. Tylko on nie walczyl a skutecznie unicestwial… Haha! Dokładnie!
Pamiętam. Zawsze będę miał sentyment do Liddella, pierwsza walka MMA którą obejrzałem to Liddell vs Ortiz na UFC 47 😎
Zacząłem oglądać MMA od czasów Pudziana ale pierwszy highlight to właśnie Chucka. Ulubiony zawodnik ever. Nie jakieś Silvy czy GSP tylko "The Iceman". No i jeszcze dodajmy tą jego zajebistą cieszynkę po każdej wygranej. Dla mnie GOAT
Ha, taki właśnie był cel tego tematu. Chciałem tak trafić. Pięknie. 🙂
co on scieche przyjebal?:o o:
A jak! :penn::bleed:
Chuck to jest gość, Bones mógłby się od niego wiele nauczyć . Pamiętam jak koleszka kiedyś po szkole mówił żeby wpaść do niego na walki w klatkach. Do dzisiaj pamiętam to podekscytowanie. Było to jakoś w 99/2000 i od tamtej pory jestem w tym do dzisiaj . Pride, Vitor Belfort, Randy, Iceman, Rich Franklin, Randleman, Fedor. Piękne czasy, miło powspominać.
nawer Rogan wtedy stwierdził, że Chuck jest na prądzie
e: moim zdaniem niektórzy tak mają, ja też czasem "uderzam" albo wyprowadzam cios podczas oglądania walki
Liddel… jeden z moich ulubieńców. 12 lat oglądania MMA…. jak ten czas leci. Aż łezka kręci się w oku.
jedna z ikon UFC mega kozak gdy patrze na tego hl to od razu chce mi się ćwiczyć 😉 (choć teraz nie mogę ;( )