Już za kilka dni, bo 19 marca w Londynie odbędzie się gala Cage Warriors 121. Podczas tego wydarzenia nasz rodak – Sylwester Miller  (MMA 9-3) zawalczy o pas mistrzowski wagi koguciej. Jego rywalem będzie Jack Catwright (MMA 9-0).

Reprezentant Warszawskiego Centrum Atletyki oraz Legia Fight Club był gościem w ostatniej odsłonie programu Oktagon Live razem z klubowymi kolegami: Bartoszem Fabińskim i Albertem Odzimkowskim. Cała trójka zasila również kręgi Shocker MMA Solutions. Sylwester zapytany przez Macieja Turskiego czy czasu na przygotowania było wystarczająco dużo, odpowiedział:

„Czy czasu na przygotowania było odpowiednio dużo, to się okaże po walce. Dla mnie to jest z jednej strony ryzyko, ale z drugiej strony duża szansa pokazania się, pójście do miejsca, o którym nie myślałem, bo skupiałem się na podwórku krajowym, a tu otwiera się szansa.”

Fabiński, który wyjątkowo nie brał czynnego udziału w przygotowaniach do walki klubowego kolegi ze względu na przygotowania do swojego kolejnego pojedynku w UFC, docenia umiejętności i serce do walki kompana z maty:

„Sylwek jest tytanem pracy. Jestem przekonany, że wyjdzie, zrobi swoje i wróci z tym pasem.”

O mocnych stronach Millera, jak również o tym, na co trzeba uważać analizując umiejętności rywala, wypowiedział się Albert Odzimkowski:

„Wydaje mi się, że Catwright będzie najbardziej niebezpieczny w początkowej fazie pojedynku, na pewno będzie trzeba uważać na jego prawą rękę. Wielu zawodników zapoznało się z deskami po spotkaniu z nim. Bije bardzo precyzyjnie. To, co cechuje Sylwka to niesamowita kondycja. Im dłużej pojedynek będzie trwał, tym bardziej Sylwek będzie mógł zyskiwać przewagę. To będzie bardzo fajne i widowiskowe starcie.”

Sylwester Miller obecnie posiada serię dwóch wygranych. W swoim ostatnim boju skrzyżował rękawice z Piotrem Kamińskim na gali Babilon MMA 13 w maju 2020 roku – wypunktował wówczas swojego rywala. Wcześniej, w październiku 2019 roku na gali Armia Fight Night 7 również to jego ręka powędrowała ku górze w geście zwycięstwa po tym, jak w pierwszej odsłonie pojedynku skończył Dawida Pasternaka duszeniem zza pleców.

„Pewnie w planach jest to, by Jack obronił pas i poszedł do UFC – ja chcę te plany mu pokrzyżować. Wierzę w to bardzo, że w niedzielę 21 marca wracamy do Polski z pasem na biodrach.” 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.