Artur Sowiński odbił się po dwóch porażkach dla organizacji KSW. Kornik jednogłośnie pokonuje Kamila Szymuszowskiego!

Szymuszowski próbował wysokiego kopnięcia już na początku pojedynku. Po dłuższej chwili Kornik wszedł z pojedynczym prostym, na co Szymek odpowiedział niskim kopnięciem. Dopiero na nieco ponad trzy minuty przed końcem zawodnicy nieco przyśpieszyli, wymieniając kilka wymian, głównie z inicjatywy Sowińskiego. Momentalnie walka znów przybrała straszliwie wolne tempo, a zawodnicy ograniczyli się głównie do pojedynczych ciosów bądź niskich kopnięć. Kiedy została mniej niż minuta, Sowiński kilkukrotnie wszedł z tą samą akcją – niskim kopnięciem i sierpem, który zahaczył o zawodnika z Łodzi. Pod koniec Sowiński złapał tajski klincz, jednak nie zdziałał z niego zbyt wiele. Do końca rundy zdążył okopać jeszcze kilkukrotnie nogę Szymuszowskiego.

Szymek przestrzelonym wysokim kopnięciem otworzył drugą rundę. Kornik prowokuje opuszczając ręce. W pewnym momencie Szymuszowski poślizgnął się przy próbie wysokiego kopnięcia, co wykorzystał Sowiński zamykając rywala na siatce i zdzielając go kilkukrotnie. Podopieczny Łukasza Zaborowskiego zdołał przetrwać kryzys i wrócił na środek, a tam chwilę później próbował obalenia, które koniec końców zostało skontrowane przez zawodnika z Radzionkowa. Kornik skupił się na okopywaniu nogi swojego oponenta, na co Kamil Szymuszowski – z mniejszą bądź większą skutecznością – odpowiadał prawym prostym. Na nieco ponad dwie minuty przed końcem Szymek celnie trafił rywala, który się zachwiał, aczkolwiek nie wynikało to z siły ciosu, tylko złego ustawienia. Tempo walki ustało aż do samej końcówki rundy – wtedy zawodnicy poszli na mocniejsze wymiany, którą zwieńczył Sowiński przy pomocy middle kicka.

Tym razem Sowiński otworzył rundę. Zawodnicy wdali się w kilka mocnych wymian, a w jednej z nich Kornik spróbował obrotowego łokcia – na swoje nieszczęście przestrzelił. W połowie rundy Sowiński – który w tej rundzie brylował w stójce – pokusił się o obalenie za jedną nogę. Próba została jednak zaniechana bez większych przeszkód. Mniej porozbijany Szymuszowski w końcu ruszył do otwartej wojny w stójce. Sowiński zdołał uniknąć, a w odpowiedzi obszernym lewym-prawym zahaczył o szczękę Łodzianina. Szymuszowski na około trzydzieści sekund przed końcem walki złapał rywala przy siatce i poszedł po obalenie, które Artur Sowiński zdołał skontrować i to on zapunktował obaleniem na sam koniec pojedynku.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.