Fot. Michał Biel

Po trzech pełnych rundach, Andrei Arlovski wygrywa ze Stefanem Struvem jednogłośną decyzją sędziów!

Zawodnicy rozpoczęli bój od wymian niskich kopnięć. Arlovski po upływie półtorej minuty zaatakował potężnym prawym, który zachwiał wielkim Stefanem Struvem. Na około dwie minuty przed końcem Holender zamknął Białorusina pod siatką, rozpuszczając ręce. Andrei Arlovski złapał jednak klicz i zdołał wywrócić „Skyscrapera„, jednak nie chciał wchodzić w nim w grę parterową i postanowił zaprosić rywala do dalszej szermierki na pięści. Końcówkę pierwszej rundy zaakcentował białoruski Pitbull, przewracając Holendra i atakując jego korpus.

Po minucie soczystych wymian w drugiej rundzie, popularny „Pitbull” ponownie złapał klincz, a następnie zaprosił zawodnika z Holandii do parteru. Na ziemi jednak Holender groził dźwignią na nogę, a kiedy zawodnicy wstali udału mu się złapać klamrę i Holender podjął nieudaną próbę rzucenia Arlovskim. Herb Dean rozwiązał pasywny klincz i walka wznowiona została na środku oktagonu. Do końca rundy zawodnicy wymieniali głównie kopnięcia, z których jednak nie wynikało nic co mogłoby znacząco wpłynąć na przebieg pojedynku.

Do trzeciej rundy bardziej agresywniejszy wyszedł Białorusin. Skutecznie przyśpieszał i wchodził w dystans Stefana, celnie go punktując. Mniej więcej w połowie pojedynku Andrei Arlovski zdecydował się na wznowienie planu z pierwszych dwóch rund i złapał klincz, jednak nie zdołał przewrócić swojego oponenta. Na półtorej minuty przed końcem pojedynku „Pitbull” ponownie trafia soczystym prawym, co Struve ewidentnie odczuł.

Po trzech rundach sędziowie byli jednomyślni, wskazując Andreia Arlovskiego jako zwycięzcę pojedynku.

1 KOMENTARZ

  1. Andrzej pozytywnie zaskoczył, dużo obaleń, bardzo dobry klincz i trafiał mocno. Czyżby w ATT coś nad nim popracowali?

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.