(fot. Dave Mandel/Sherdog.com)
Brazylijska federacja taekwondo nie jest zadowolona z decyzji Andersona Silvy, który w tym tygodniu oznajmił, że jednak nie będzie próbował swoich sił w taekwondo na Igrzyskach Olimpijskich w 2016 roku.
Carlos Fernandes, który był przychylny pomysłowi przyłączenia Silvy do przyszłorocznych startów IO i który przewidywał, że Silva poradzi sobie dobrze w testach do kadry – pomimo faktu, że nie trenował taekwondo od czasu bycia nastolatkiem – powiedział portalowi Globoesporte, że Anderson po prostu zniknął, po tym jak w liście do federacji ogłosił swoją chęć wystąpienia na Igrzyskach.
E-mailowaliśmy do niego kilka razy, ale on nie odpowiadał i nie wiemy co jest grane. Nigdy nie powiedzieliśmy, że będzie uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich, ale że zostanie przetestowany do udziału w Igrzyskach. Myślę, że jego menadżer popełnił błąd w tej sprawie. Nie kontaktował się bezpośrednio z federacją.
W kwietniu Silva w liście do federacji napisał “chciałbym wyrazić pragnienie reprezentowania taekwondo i Brazylii w Igrzyskach Olimpijskich w Rio w 2016 roku, całym moim szacunkiem, siłą oraz honorem.” Fernandes uznał to oświadczenie za wspaniałą okazję do współpracy. Planował również spotkanie z byłym mistrzem.
Spotkanie jednak nigdy nie doszło do skutku. Według Fernandesa, Silva, któremu NSAC trzeci raz już odroczyło wydanie werdyktu w jego sprawie, przestał komunikować się z federacją taekwondo, krótko po wysłaniu swego listu. A w tym tygodniu jeden menadżerów Silvy, Jorge Guimaraes poinformował publicznie, że jego podopieczny jednak nie sprawdzi się na Igrzyskach Olimpijskich.
Ta olimpijska sprawa została porzucona. Anderson nie weźmie udziału w Igrzyskach. Oczekuje teraz decyzji komisji sportowej (…) czekamy, zobaczymy czy będzie kara/zawieszenie i jeśli tak, to na jak długo. Anderson trenuje, on nigdy nie przestaje trenować. Jest aktywny.
Zdziwiło to Fernandesa, który oznajmił:
Nie wiem czy uczynił to z powodu trudnych chwil, jakie obecnie przechodzi, ale to nie są żarty. Prawda jest taka, że nie odpowiadał na nasze wiadomości.
W swych kłopotach, Silva nigdy nie przyznał się do używania nielegalnego dopingu. Wielokrotnie zaprzeczał, że miał styczność ze środkami o które Komisja Sportowa Stanu Nevada go oskarżała. Teraz wychodzi na to, że ma o jednego sojusznika mniej. Oto co Carlos Fernandes ma do powiedzenia w sprawie braku kontaktu i nagłego zrezygnowania Andersona z chęci udziału w Igrzyskach:
Kiedy zrobiliśmy go ambasadorem Taekwondo, przyjechał tutaj, a potem zniknął. Myślę, że ambasador powinien być w pobliżu. A potem zjawia się po dwóch latach. Federacja ogłosiła to wszystko publicznie. Przyjechał, przemówił i znowu zniknął. Jeśli to prawda (że zrezygnował z udziału w IO – przyp. red.), to jest to nieetyczne i nieprofesjonalne.