Zapraszamy do przeglądu kursów, które pochodzą ze strony naszego sponsora LV BET.

Travis Browne – Derrick Lewis

Bukmacherzy w tym starciu nie potrafią wskazać wyraźnego faworyta i są ku temu przesłanki.

Wielu uważa, że Travis Browne pod wodzą Edmonda Tarverdyana się “popsuł”, ale ja jestem zdania, że nigdy nie był wybitnym zawodnikiem i luki w jego grze były bardzo widoczne. Owszem, zmienił styl walki, ale trzeba odnotować, że czasy jego świetności są tożsame ze zwycięstwami z niżej notowanymi rywalami. Po drodze oczywiście pojawiło się wielkie zwycięstwo z Alistairem Overeemem, jednak dobrze pamiętamy, że było tam o włos od porażki. A ostatnie pojedynki miał praktycznie z samą czołówką.

Dzisiejszy “Hapa” jest mniej kreatywny w stójce – zaskakujące kopnięcia, superman punche i latające kolana …

… zamienił na wymiany pięściarskie, czym pozbawił się ważnego atutu, jakim była umiejętność zaskakiwania rywala. Stojący często na środku oktagonu, nie dążący jak niegdyś klinczu, za to szukający okazji do kontry, Travis stał się bardziej przewidywalny. Wciąż potrafi uderzyć mocno, jednak mam obawy, czy będzie w stanie jednym ciosem rozprawić się z “Czarną Bestią”. Nieco lepszy technicznie Browne nie posiada dynamitu w pięściach Marka Hunta i jeśli ma wygrać, to raczej przez techniczny nokaut na ziemi. W stójce może nie przyjść mu to tak łatwo, jak niegdyś Mattowi Mitrione.

Lewis bowiem poprawił swoją defensywę i jest nieco bardziej ułożonym fighterem, niż kiedyś. Nie wdaje się już często w szalone wymiany, co nie jest dobrą wiadomością dla polującego na kontry Browne’a. Derrick potrafi uderzyć z wielką mocą, a z góry w parterze czyni niezłą demolkę.

Z drugiej strony, Travis na ziemi dysponuje nie mniej groźnym ground’and’pound, dlatego po ewentualnym wylądowaniu na plecach “Czarna Bestia” może popaść w nie lada tarapaty. Jeśli da się obalić i nie odwróci w porę pozycji, może być po walce.

Mimo to, faworyzuję w tej walce Derricka Lewisa. Może nie ma najlepszego defensywnego parteru i średnio broni obaleń, ale cierpliwość, kondycja i zwierzęca siła powinny zaprowadzić go do zwycięstwa. “Czarna Bestia” może przegrać po ciosach w parterze, ale bardziej prawdopodobne wydaje się, że w pewnym momencie ustrzeli rywala i zakończy pojedynek przed czasem na swoją korzyść. Kurs na zwycięstwo Lewisa nie jest zbyt atrakcyjny, ale zdecydowanie nie polecałbym obstawiania Browne’a w tym starciu.

Hector Lombard – Johny Hendricks

To zestawienie wydaje się z jednej strony dziwne, a z drugiej bardzo interesujące. Były mistrz wagi półśredniej Johny Hendricks z powodu notorycznych problemów z wagą zmuszony był do przejścia do dywizji średniej, gdzie przywita go Hector Lombard – również do niedawna zawodnik kategorii półśredniej.

Kariery obu są na równi pochyłej – Hendricks przegrał trzy ostatnie walki, a Lombard, pomijając no contest w boju z Joshem Burkmanem, nie potrafił znaleźć drogi do zwycięstwa aż od trzech… lat. Być może przegrany tego boju pożegna się z UFC, ale obaj wciąż mają mocne nazwiska, więc nie jest to pewne. Co wiemy na pewno, to że obaj w czasach świetności byli postrachem rywali, a teraz problemy tworzą im tacy zawodnicy jak (nic mu oczywiście nie ujmując) Neil Magny. Johny sierpami z lewej ręki odprawił niejednego rywala…

… a kombinacja agresji i umiejętności z zakresu judo Hectora tworzyły mieszankę wybuchową.

“Big Rigg” wciąż dobrze łączy pracę kickbokserską z obaleniami i teraz dostał rywala, którego jest w stanie przejść, nawet w obecnej, niezbyt zadowalającej formie. A kto wie, może wyniszczające zbijanie wagi odbijało się tak bardzo na formie Hendricksa, że teraz zobaczymy go w dużo lepszej, niż ostatnio, dyspozycji? Takiej niespodzianki nie wykluczam w przypadku Johny’ego, bo w “przemianę” Lombarda jest mi już trudniej uwierzyć. Niegdyś bardzo odporny Hector w ostatnich dwóch starciach przegrał przez nokauty, a to nie wróży dobrze.

Zresztą, zawsze uważałem Lombarda za przereklamowanego. Piękne skończenia w Bellatorze już mu nie wychodziły po przejściu do największej organizacji MMA na świecie. Hector nie powinien stłamsić fizycznie Hendricksa, który jest silny i dobrze pracuje w klinczu.

Jego szansą na zwycięstwo mogą być próby obaleń i zamęczenia rywala w klinczu, ale nie wydaje mi się, by Hendricks zbyt szybko lądował na plecach.

Obaj zawodnicy walczą tak, że ciężko im przekonać do siebie sędziów punktowych, także w przypadku zakończenia walki po pełnych trzech rundach werdykt może iść w dwie strony. Większą szansę na skończenie pojedynku przed czasem ma teoretycznie Hendricks ze względu na spadek formy jego najbliższego oponenta. Minimalnie faworyzuję w tym starciu właśnie Johny’ego, dlatego kurs na jego zwycięstwo oceniam jako atrakcyjny.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.