Przed nami historyczna gala KSW 39: Colosseum na PGE Stadionie Narodowym. Z tej okazji przygotowaliśmy kilka analiz pojedynków, które można obstawiać na stronie naszego sponsora LV BET.

Mamed Khalidov vs. Borys Mańkowski

Jedno z najlepszych zestawień ostatnich lat w polskim MMA wreszcie dochodzi do skutku. Mistrz wagi półśredniej Borys Mańkowski skrzyżuje rękawice z najlepszym średnim w KSW Mamedem Khalidowem. Zdecydowanym faworytem jest ten drugi i są ku temu solidne postawy.

Czeczen będzie miał po swojej stronie przede wszystkim przewagę warunków fizycznych. Borys swego czasu bił się w wadze lekkiej, a jego najbliższy rywal w kategorii półciężkiej. To sporo mówi. Mamed będzie miał przewagę siłową. Teoretycznie lepszymi zapasami dysponuje Borys, ale nawet gdy uda mu się obalić, to świetna praca Khalidova z pleców może stanowić ogromne zagrożenie, o czym przekonał się choćby Maiquel Falcao. Mańkowski nie dysponuje też wybitną kontrolą na ziemi, by być w stanie “zależeć” Mameda. Mówi się o świetnej dynamice zawodnika Ankosu, ale przy niesamowicie elektrycznym Olsztynianinie, Borys niekoniecznie będzie szybszy. Mamed zdecydowanie wyprzedzał ruchy Michała Materli czy Luke’a Barnatta, by szybko ich zdemolować, czym udowodnił, że w stójce jest piekielnie mocny, a w tej płaszczyźnie mógłby coś ugrać Mańkowski. Marnie to jednak widzę.

W naszym niezwykle skomplikowanym sporcie, na najwyższym poziomie, szczegóły wpływają na końcowy wyniku. W tym wypadku “czynnikiem X” może być psychika. Mamed przed tą walką wydaje się maksymalnie skupiony. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że widać w jego oku “instynkt killera”. Po drugiej stronie mamy Borysa, którego to wszystko może przerosnąć. Niby nie ma dużo do stracenia, jednak walka przed ogromną stadionową publicznością może go nieco przytłumić. To oczywiście gdybanie, ale chyba każdy się zgodzi, że większa szansa na psychiczne spalenie występuje u Mańkowskiego niż Khalidova.

Po walce z Azizem Karaoglu miałem wrażenie, że Mameda dopadają pierwsze symptomy regresu formy i gdyby nie ostatni występ z Barnattem, dawałbym Mańkowskiemu dużo większe szanse na zwycięstwo. Nie wiem, czy Khalidov jest teraz w szczycie formy, ale są mocne przesłanki ku temu, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Borys ma narzędzia, by ugrać to na swoją korzyść i czuję, że będzie starał się to wygrać przez decyzję i może nawet ugrać jedną-dwie rundy. Ostatecznie jednak typuję wygraną Khalidova przez niejednogłośny werdykt sędziów punktowych. W tym wypadku kurs bukmacherki na zwycięstwo Czeczena nie jest zbyt atrakcyjny i słabo się sprawdzi nawet jako “podbijacz” kursu do taśm. Underdog do kuponu wydaje się bardziej atrakcyjny, ale za bardzo niewielkie stawki.

Mariusz Pudzianowski vs. Tyberiusz Kowalczyk

Bardzo intrygujące zestawienie dwóch byłych strongmanów, w którym ten bardziej popularny jest faworytem.

Przyznam szczerze, że nigdy do końca nie mogłem się przekonać do talentu pod MMA Mariusza Pudzianowskiego i tak zapewne już zostanie. Nieraz obstawiałem przeciwko niemu – z różnym skutkiem. Prawda jest jednak taka, że w bojach z zawodnikami, którzy nie przyjeżdżali do Polski tylko po wypłatę, “Pudzian” miał bardzo ciężkie przeprawy, niemal zawsze zakończone porażkami. Swego czasu wielkie braki parterowe Mariusza obnażył Sean McCorcle, który w rewanżu przegrał, bo przygotował się kondycyjnie na 20 sekund walki.

W zasadzie jedynym zwycięstwem Pudzianowskiego, które może robić jakieś wrażenie, jest wygrana decyzją z Olim Thompsonem w dwurundowym boju, gdzie werdykt z powodzeniem mógł iść w drugą stronę. Pozostałe zwycięstwa Mariusz odniósł w bojach z półtonowym Butterbeanem, seks-turystą Piliafasem, klepiącym wszystko Sappem, emerytowanym Pawłem Nastulą, szklanym Rollesem Gracie oraz niestroniącym do wszelakich używek “Popkiem”.

W powyższą wyliczankę zabawiłem się nie bez powodu, bowiem najbliższemu rywalowi Mariusza często zarzuca się brak doświadczenia. Owszem, walczył dużo mniej, ale co z tego, skoro “Pudzian” w zasadzie od kilku lat się nie rozwija i pewnego poziomu nigdy nie przekroczy.

“Tyberian” potrafi uderzyć. Mocno i technicznie, a to wbrew pozorom w wadze ciężkiej nie jest normą. Brutalnymi kolanami rozbił Akopa Szostaka i ten sam los może spotkać Pudzianowskiego, który przecież pierwszym, co zrobi po przyjęciu ciosu, będzie próba obalenia. Kowalczyk robi dobry użytek z rąk i nóg, a “Pudzian” jak pchał ciosy, tak pcha dalej. Kondycja u obu raczej nie będzie zaletą i można spodziewać się “pływania” po pierwszej rundzie. Jedną z najważniejszych kwestii, które będą miały wpływ na przebieg walki, są defensywne zapasy Tyberiusza. Jeśli są na tyle dobre, by bronić próby obaleń rywala, to zwycięstwo będzie w zasięgu ręki. Jeśli jednak w tej materii jest marnie, to równie marny los może czekać Kowalczyka.

Ostatecznie typuję wygraną “Tyberiana”, gdyż nie zalicza się do grona tych zawodników, o jakich wspomniałem wyżej – przyjeżdżających tylko po wypłatę. Kowalczyk jest zdeterminowany, by pokonać Pudzianowskiego i powinien mieć na tyle umiejętności, by tego dokonać. Oczywiście nie możemy wykluczyć tego, że przez cały pojedynek będzie szorował plecami o matę. Mimo wszystko kurs na zwycięstwo “Tyberiana” oceniam na atrakcyjny.

Paweł Mikołajuw vs. Robert Burneika

Takich walk nie powinno się obstawiać u bukmacherów ze względu na przeogromne ryzyko i loteryjność, ale mam wrażenie, że w potyczkę “Popka” z “Hardkorowym Koksem” zainwestowano spore pieniądze.

Co ciekawe, mimo wielu niewiadomych, spora część typerów ma swój mocny typ i argumenty na jego poparcie. Spotkałem się z opiniami, że “Popek” jest jednym z największych pewniaków gali, z czym nie potrafię się zgodzić.

Mikołajuw zaprezentował się fatalnie w boju z Pudzianowskim i nie oszukujmy się – dużo lepiej w następnej walce nie będzie. Słabiutka kondycja i odporność na ciosy nie wróżą dobrze. Jedno, co mogło zrobić jako-takie wrażenie, to mocny cios, którym trafił w szczękę “Dominatora” i na tym zalety ostatniego występu Mikołajuwa się kończą. Z drugiej strony mamy Burneikę, który technicznie ciosów nie potrafi wyprowadzać, a jego cardio jest mocno wątpliwe. Dwie-trzy szarże i będzie oddychał rękawami. Ale czy z “Popkiem” będzie lepiej?

Jeśli obaj szybko się spompują, może nas czekać jedna z najsmutniejszych walk w historii KSW. W takim wypadku werdykt może iść w każdą stronę. Jeśli pojedynek ma się skończyć przed czasem, to raczej przez nokaut – trudno mi sobie wyobrazić poddanie… A kto znokautuje? Obaj mają szanse.

To wszystko pokazuje, z jak wielką loterią mamy do czynienia w tym zestawieniu, dlatego absolutnie odradzam obstawianie za duże kwoty starcia “Koksa” z “Popkiem”. Osobiście typuję wygraną Burneiki, dlatego kurs na jego zwycięstwo jest dla mnie bardziej atrakcyjny. Omijam jednak ten pojedynek bukmachersko. Mam tylko nadzieję, że nie zostaną tutaj przekroczone granice żenady z boju Litwina z Dawidem Ozdobą.

Mateusz Gamrot vs. Norman Parke

“Gamer” jest dla mnie największym “pewniakiem” tej gali i będę w szoku, jeśli nie uda mu się wygrać ze “Storminem”.

Te słowa mogą brzmieć jak herezje, ale jestem przekonany, że Gamrot jest w każdej płaszczyźnie lepszy od Normana Parke – mimo, że marketingowcy KSW twierdzą, że jest inaczej. Podopieczny Andrzeja Kościelskiego najsłabszy jest w stójce, ale nie wydaje mi się, by jego rywal ze swoimi wacianymi ciosami był w stanie w tej płaszczyźnie coś zdziałać. Pozostałe sfery walki, czyli zapasy i parter, to zdecydowana przewaga Polaka. Weteran UFC nie będzie miał chwili wytchnienia z tak ruchliwym rywalem. “Gamer” cały czas poluje na obalenia i – choć wszyscy o tym wiedzą – mało kto daje radę się temu przeciwstawić.

Defensywne zapasy Normana są przyzwoite, ale nie wydaje mi się był dał radę wybronić się przed wszystkimi sprowadzeniami rywala, który przechodzi z jednej techniki w drugą. A jak już obali, to w parterze dobrze kontroluje i dopełnia to solidnym ground’and’pound.

To będą trzy rundy pełnej dominacji Polaka, na zwycięstwo którego kurs moim zdaniem jest wygórowany i zdecydowanie warto się nad nim pochylić.

Marcin Wrzosek vs. Kleber Koike Erbst

Polak będzie próbował utrzymać walkę w stójce, jego rywal – w parterze. Kto wygra?

Kleber Koike Erbst jest uzdolnionym parterowcem, który potrafi wyczarować niezłe cuda. Pokazał to w boju z Anzorem Azhievem, którego szybko poddał trójkątem i był blisko sukcesu w potyczce z Arturem Sowińskim. Tego ostatniego uratował gumowe kończyny, bo niejeden by klepał. “Zombie” całkiem zielony na ziemi nie jest, ale raczej będzie robił wszystko, by tam się nie znaleźć, a w razie potrzeby szybko wrócić do stójki, gdziee powinien mieć wyraźną przewagę. Koike jest chaotyczny, co może wykorzystać bardziej ułożony i techniczny Wrzosek.

Marcin pokazał progres od czasu zwolnienia z UFC i skupienia się w pełni na MMA. Jeśli nie popełni głupiego błędu, ma wszelkie narzędzia by wygrać przez nokaut albo decyzję. Ni e ryzykowałbym obstawiania u bukmachera przeciwko niemu.

2 KOMENTARZE

  1. Fajna analiza ale uważam, że nie docenia się Koike, chaotyczna stójka zdezorganizowała Anzora a potem gleba i poddanie pamiętajmy, że Wrzosek ma pas bo wyszczekał sobie walke z Sowińskim i wygrał z powodu kontuzji przeciwnika

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.