W walce wieczoru gali UFC w Londynie ujrzymy pojedynek w wadze ciężkiej. Były mistrz Fabricio Werdum podejmować będzie nowy nabytek organizacji Alexandra Volkova. Na Werduma forBET wyswiło kurs rzędu 1.40, natomiast na Rosjanina 2.60. Który z tych kursów warto postawić?
Zacznijmy może od analizy Brazylijczyka. Jest jednym z najlepszych grapplerów, którzy kiedykolwiek weszli do oktagonu UFC. Ilość tytułów, które zdobył na najwyżej notowanych zawodach parterowych jest oszałamiająca. Swoją wyższość w ulubionej płaszczyźnie walki zacementował gdy poddał najlepszego ciężkiego w historii tego sportu, czyli Fedora Emelianenko. Jednak Werdum nawet wtedy, po tym fascynującym zwycięstwie, nie był zawodnikiem ścisłej czołówki. Był tylko zawodnikiem dobrym, lecz bardzo ułomnym w pozostałych płaszczyznach. Wykorzystał to choćby bez problemu Alistair Overeem, który bez większych kłopotów wypunktował Fabricio zdobywając jednogłośną decyzję. Jak to zrobił? Po prostu utrzymywał walkę na nogach.
Bycie geniuszem w jednej tylko dziedzinie walki mocno ograniczyła potencjał bojowy Werduma. Po tej porażce Brazylijczyk ostro wziął się za swoją stójkę. Pod okiem głównego trenera w osobie Rafaela Cordeiro, Werdum poczynił ogromne postępy w muay thai. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w starciu z Royem Nelsonem mogliśmy ujrzeć jaką metamorfozę przeszedł Fabricio. Z zawodnika, który kładł się na macie i prowokował by wejść mu w gardę, stał się kickbokserem w pełni tego słowa znaczeniu. Wygrał sześć pojedynków z rzędu w tym tytuł mistrzowski. Zastopowali go tylko (ponownie) Alistair Overeem oraz obecny dominator Stipe Miocić – całkiem nieźle jak na kogoś kto jeszcze do niedawna nie miał stójki? Przypomnijmy sobie jego mocne strony:
– Nogi. Frabricio zaczął efektywnie używać technik nożnych. Z racji, że jego nogi są bardzo „ciężkie”, to jest to jedna z najlepszych rzeczy w co mógł zainwestować czas spędzony na treningach. Kopnięcia na żebra, wewnętrzne lowkicki oraz okazyjne highkicki – wszystkie te techniki wyprowadza z ogromną mocą. Jego kopnięcie jest tak „ciężkie”, że potrafił złamać żebra Travisowi Browne’owi czy zachwiać równowagą Nelsona, praktycznie przestawiając go kopnięciem na udo. Dodatkowo zaczął używać kolan z chwytu tajskiego, którymi rozbił już w pierwszej rundzie Roya czy którym znokautował Marka Hunta.
– Boks. Już od starcia z Royem mogliśmy zobaczyć lepszy, choć nadal chaotyczny boks ze strony „Go Horse”. Świetne kombinacje pokazał już w starciu z Travisem Brownem. Zaczął nie tylko czuć dystans, ale pracować zza dystansu. Łączy ładnie kombinacje. Widać tu geniusz jego trenera. Większość ciosów w serii jest logiczna i Fabricio jedzie typowymi schematami bokserskimi. Nie robi głupich zagrywek.
– Praca na nogach/uniki. W swej ostatniej walce Werdum zaprezentował poprawną/dobrą jak na wagę ciężką pracę nóg. Ładnie utrzymywał dystans i co ważniejsze balansował tułowiem oraz głową unikając ciosów Tybury. Nadal jednak wpada z uderzeniami w chwilach zapomnienia.
Kim jest Alexander Volkov?
Walczył wcześniej w Bellatorze i M-1. Choć ma trzy zwycięstwa w UFC. Wcześniej zaliczył porażki z takimi średniakami jak Cheick Kongo czy Tony Johnson. Po samym bilansie można już orzec, że Werdum jest klasę wyżej zawodnikiem i nie dziwi, że to na Volkova kurs jest 2.60. Jednak czy Alexander ma szansę zaskoczyć?
Alex ma bardzo dobrą stójkę. Aż 19 nokautów na 29 zwycięstw. Jest sztywna, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, ostra. Nie każdy cios nie jest dewastujący, ale każdy jak trafi to poczyni spustoszenie. Czasami wolno zaczyna. Obserwuje, reaguje i się dostosowuje do przeciwnika.
Jego słabą stroną jest z pewnością garda . Niekiedy ciosy wolne, które nie mają prawa dosiągnąć szczęki, przechodzą przez jego gardę. Kilka razy mocno trafił go Stefan Struve. Nie ma też najlepszej kondycji. Już w drugiej rundzie jego poruszanie się po oktagonie mocno zwolniło. Również jego techniczna stojka stała się bardzo chaotyczna, a ręce mocno zeszły do bioder, co dla Volkova może być bardzo groźne z Werdumem.
Zwycięstwo ze Struvem było bardzo, bardzo wymęczone. Właściciwe był to test charakterów oraz pracy w środowisku beztlenowym (bo obaj oddychali rękawami) – i w tych warunkach lepszy był Alexander. Stefan się złamał, zrezygnował i po prostu miał dość, zasłaniając się i przewracając od ciosów, które nie powinny były znokautować zawodnika wagi ciężkiej.
Alex nie walczył jeszcze z tak wszechstronnym rywalem jakim jest Werdum. Nie walczył też z tak świetnym grapplerem, który doskonale radzi sobie w klinczu. Moim zdaniem kurs na Alexa powinien wynieść 3.00 – a zatem 1.40 na Werduma jest ciekawym kursem do postawienia w kuponie wielozdarzeniowym. Faworyt moim zdaniem wygra, bo pomimo widma czterdziestki, Brazylijczyk nadal jest jeszcze sprawym ciężkim, który potrafił wygrać z naszym najlepszym ciężkim, więc o czym to świadczy? O tym, że Werdum jeszcze się nie skończył i nadal jest to TOP 3 dywizji.