Zawodnik UFC Vince Murdock (MMA 11-5) w największej na świecie organizacji MMA nie stoczył jeszcze żadnej walki, choć był zakontraktowany na UFC on ESPN 3 w Minneapolis. Testy antydopingowe przed pojedynkiem z Jordanem Griffinem (MMA 17-6) wyszły pozytywne. Vince nie został oskarżony o branie sterydów, ale badania przed debiutem wykryły coś o wiele gorszego: rzadką chorobę mózgu zwaną moyamoya.

Trener Murdocka w wywiadzie dla MMAjunkie powiedział wtedy, że testy te uratowały jego podopiecznemu życie.

Nie miał żadnych symptomów, ale badanie odkryło, że ma rzadką chorobę mózgu.

Horror Vince’a dopiero się jednak zaczął. By żyć, Murdock musi mieć operację wszczepienia bajpasu tętnicy szyjnej oraz mieć kraniotomię – operacyjne otwarcie czaszki w celu uzyskania dostępu neurochirurgicznego do mózgowia. W USA tego typu zabiegi nie są objęte funduszem i Vince musi wszystko pokryć z własnej kieszeni, a koszty są przerażająco wysokie. 195 tysięcy dolarów – tyle mniej więcej wyniesie koszt operacji. Urijah Faber, lider klubu Team Alpha Male do którego uczęszcza Murdock, poprosił społeczność MMA o pomoc w uzbieraniu tej sumy. Jak do tej pory, przez , udało się zebrać $25 tys.

Nieleczona moyamoya grozi bardzo poważnymi powikłaniami. Przede wszystkim zmniejsza przepływ krwi do mózgu czym zwiększa ryzyko wystąpienia udaru i często prowadzi po prostu do śmierci pacjenta. Nie wiadomo co powoduje, że choroba zaczyna się rozwijać, ale podejrzenia są, że jest genetyczna.

Skany mózgu Vince’a już dziś prezentują się jednak bardzo źle. Przepływ krwi do lewej połowy mózgu jest już minimalny i oceniany jest na zaledwie 5% z normalnej ilości, jaka powinna być dostarczona. Operacja zaplanowana została na 13 listopada z możliwością przesunięcia na 25 listopada, jeśli Murdock nie uzbiera wymaganej kwoty na czas. Vince najprawdopodobniej będzie musiał się zadłużyć w banku by ją opłacić – zbiórka na razie pokrywa tylko 12% kosztów. A to tylko cena za operację. Przed operacją musi jeszcze zrobić specjalistyczny skan głowy, który sam w sobie kosztuje dodatkowe 15 tysięcy dolarów. Lekarze znaleźli jednak sposób by pomóc Murdockowi: będzie królikiem doświadczalnym!

W poniedziałek lekarze z uniwersytetu w Stanford, wstrzykną roczną dawkę radiacji do wody, którą Vince wypije. Choć brzmi to groźnie, lekarze zapewnili, że procedura ta jest bezpieczna, a przynajmniej bezpieczniejsza niż problemy Murdocka z mózgiem. Zawodnik MMA wyraził na to zgodę tłumacząc, że wizja napromieniowania niegroźną dla człowieka dawką to jest nic w porównaniu z tym, że w każdej chwili może dostać udaru i umrzeć. Jeśli ten zabieg miałby obniżyć koszt skanu z piętnastu tysięcy dolarów do zera, Vince wchodzi w to. Zawodnik dla portalu The athletic wspomina ogromną pomoc, jaką zapewnił mu Urijah Faber:

To on rozpoczął zbiórkę. Na początku wstydziłem się choroby. Wiecie, mówimy tu o urazie mózgu, że coś jest z nim nie tak. Potem wstydziłem się prosić ludzi o pomoc. Urijah powiedział wtedy „Słuchaj, to nie jest drobnostka jak wymiana silnika w samochodzie czy pójście do lekarza by założył szwy – mówimy tutaj o twoim zdrowiu i życiu”. Dzięki wsparciu sprawił, że było mi lżej otworzyć się ludzi.

Mimo nieciekawej sytuacji, Vince Murdock i tak możne nazywać się szczęściarzem. To czego się bezwzględnie powinno unikać przy tej chorobie to wstrząsów mózgu oraz utraty krwi – a to właśnie te dwie rzeczy najczęściej towarzyszyły Murdockowi podczas kariery! Stoczył aż 16 pojedynków. Sam Vince przyznaje, że miał trochę szczęścia:

To naprawdę szalone. Gdy sobie myślę, że codziennie byłem na macie, uprawiając grappling, gdy moja głowa pakowała się różne duszenia i uciskówki. To wręcz nieprawdopodobne, że jeszcze żyję. Wielu ludzi mówi, że sporty walki uratowały ich życie – wspominają, że gdyby nie MMA, ćpaliby i pewnie byli teraz w więzieniu. Mnie jednak sporty walki n-a-p-r-a-w-d-ę uratowały życie. Udało mi się dostać do UFC, po to by organizacja zrobiła mi test i uświadomiła, że jestem chory. Gdybym nie walczył i nie dostał się do UFC, najpewniej już miałbym udar, albo żyłbym sobie dopóki ten udar by nie nastąpił.

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.