Były mistrz wagi półciężkiej Rashad Evans w wywiadzie dla MMAFighting zajął stanowisko w sprawie konfliktu na linii Dana White – Tyron Woodley. Powiedział, że rozumie doskonale o co chodzi temu drugiemu, bo sam był w identycznej sytuacji.
Niektórzy fani mogą tego nie wiedzieć, ale ja byłem pierwowzorem i oryginalnym Tyronem Woodleyem jeśli chodzi o relacje z Daną Whitem. Także rozumiem jego sytuację, ale on musi nauczyć się tego, czego nauczyłem się ja (…) Nie może tego wygrać, bo walczy dla UFC, a Dana jest prezydentem UFC. Nie ma mowy by wygrał. Nie idź drogą w której wypominasz, że Dana powiedział to i tamto. To ciężkie, bo wmieszane jest w to twoje ego, a ty wiesz, że masz rację, a Dana jej nie ma. Chcesz by na wierzch wypłynęła prawda, ale ostatecznie jaką ta prawda ma cenę? Twoja spuścizna, twoja legenda, twoja szansa na to by być zapamiętany z pracy, którą uwielbiasz robić. Ja straciłem wiele lat kariery na dyskusję z Daną i ostatecznie tylko straciłem czas na walkę z której i tak nic nie wynikło. Rozumiem Tyrona i ma prawo czuć się tak jak się czuje, ale musisz zapytać się czy to naprawdę jest tego warte?
Były mistrz wspomniał, że rozmawiał już na ten temat z Woodleyem, ale zasugerował, że ten sam musi pojąć, że wojowanie z Daną nie ma sensu:
Rozmawiałem już z nim, ale problem z ludźmi jest taki, że jak rozmawiasz z nimi o sytuacji w której ty już się znajdowałeś, to nie rozumieją tego i by zrozumieli, muszą przejść przez to samo co ty. On musi przez to przejść sam i zadać sobie pytanie „ile energii zamierzam przeznaczyć na to wszystko?”.
Co zyskasz mając rację z Daną? Nic, a tracisz wiele. Bez względu na to czy tę rację masz czy jej nie masz. Po co w to w ogóle grać jeśli chce się być zawodnikiem MMA? Zwłaszcza z tak wpływową osobą, która pociąga za sznurki.
Oczywista sprawa.