Łukasz Charzewski podczas gali FEN 30: Lotos Fight Night we Wrocławiu zmierzył się z Mansurem Abdurzakovem. Polak w tym starciu pokazał solidne zapasy i pewnie wygrał pojedynek na punkty. Tym samym najprawdopodobniej zapewnił sobie walkę o pas FEN.
1 Runda: Abdurzakov z początku nadział się na kombinację Polaka, Charzewski przeszedł do klinczu i tam szukał zapasów. W końcu ładnie zapiął gilotynę w stójce, ale na Abdurzakovie nie zrobiło to wrażenia. Panowie wrócili do wymian na środek klatki, tam ”Borz” szukał kolan, strzelał raz po raz ciosami prostymi, ale to Łukasz znowu uciekł się do klinczu. Charzewski przy siatce tak naprawdę dominował, obalał, ale Mansur popisywał się wielką ambicją i po chwili wstawał. Przez pierwsze pięć minut Polak rzucał zawodnikiem z Groznego, ale za nic nie mógł przytrzymać go w parterze.
2 Runda: W pierwszych sekundach Abdurzakov wystrzelił latającym kolanem, rozpoczął dynamicznie. W stójce to bardzo niebezpieczny zawodnik, szczególnie że wykorzystywał zasięg. ”Harry” nie przejmował się zbytnio brakiem efektywności w boksie i przeszedł do klinczu, obalił, jednak nie przytrzymał Mansura na plecach. Po zerwaniu klinczu Abdurzakov utrzymał się przez chwilę w dystansie, ale konsekwentny Charzewski wrócił do swojego pomysłu na tę walkę — zapasy. W końcówce zabrakło u Mansura ciosów prostych, próbował niepotrzebnie ustrzelić rywala, a przez to dawał się zamykać pod siatką.
3 Runda: Panowie w czasie przerwy nie usiedli, stanęli na środku i brnęli do dalszej potyczki. ”Wilk” w stójce dobrze dystansował, ładnie poruszał się, ale nie mógł trafić niczym solidnym swojego rywala. Łukasz nie musiał tak naprawdę ryzykować w tych pięciu minutach, aby wygrać na punkty, ale szedł do przodu, jakby nie obawiał się siły ciosu Abdurzakova. Do połowy ostatniej odsłony Polak absolutnie nie szukał zapasów, bił się w stójce, chciał pokazać, że to także jego mocna strona. W końcówce zawodnikowi z Groznego zabrakło trochę tlenu, mógł trafić Charzewskiego, który szedł na niego bez gardy, jednak nie udało się.
