Trener Israela Adesanyi w jednym z wywiadów dla MMA Fighting przyznał, że UFC nadal nie wysłało oferty mistrzowi wagi średniej UFC. Nic bardziej mylnego, a przynajmniej tak twierdzi Wallid Ismail, który jest promotorem Paulo Costy.
Paulo, aktualnie może pochwalić się rekordem 13 zwycięstw bez porażki. Brazylijczyk podczas UFC 241 pokonał Yoela Romero po bliskiej decyzji i zyskał szansę na pas. Wcześniej wygrywał przed czasem z Uriahem Hallem oraz Johnym Hendricksem. Po cichu mówi się o powracającym programie The Ultimate Fighter i to właśnie tam miałoby dojść do starcia Costy z Adesanyą, sęk jednak w tym, że ”The Last Stylebender” najprawdopodobniej otrzymał już propozycję, którą odrzucił.
Kłamią, on i jego trener — mówi Ismail dla MMA Fighting — muszą zrozumieć, że media z Australii docierają na inne kontynenty i każdy słucha ich głupot. Była oferta na 11 lipca, przełożyli ją na sierpień, a teraz chcą się z nami bić dopiero na przełomie września i października.
Adesanya nie może sobie dobierać rywali. To nie jest pierdo*ona gra wideo. Jak chce wybierać sobie rywali, niech kupi grę i sobie pogra. W MMA musisz bić się z pretendentem numer jeden.
Cóż, skoro wiemy już, że ten pojedynek planowano na UFC 251, to wróćmy do kwestii programu TUF i pomysłu bycia trenerami.
To duża rzecz, wszyscy uwielbiają oglądać dwóch gości w rywalizacji, szczególnie kiedy się nienawidzą. Rzadko trafia się, aby dwóch niepokonanych gości walczyło o pas.
Mam do was jedną prośbę, nie uciekajcie od nas. Jego trener bawi się w menedżera, ale mamy ogromną nadzieję, że uda się dopiąć zestawienie Paulo z Israelem, który ciągle płacze. Adesanya siedzi cicho w mediach, bo nie podpisał kontraktu i nie ma żadnej karty przetargowej.
Adesanya (19-0 MMA) i Costa (13-0 MMA) nie darzą się zbyt wielką sympatią. Obaj panowie już w przeszłości wymieniali się wieloma kąśliwymi uwagami zarówno w mediach społecznościowych, jak i przy okazji gal UFC. Miejmy zatem nadzieję, że już niebawem zobaczymy ten konflikt w oktagonie, a w stawce pas mistrzowski 185 funtów.
