11 lipca w sobotę organizacja UFC rozpocznie swoje gale na terenie Abu Zabi. Na wyspie Yas dojdzie do 4 wydarzeń amerykańskiego giganta, trzeba przyznać, że lokalizacja robi wrażenie. Nic w tym dziwnego w końcu znajdujemy się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Szerzej o całym projekcie wyspy walk opowiedział Saeed al-Saeed, który jest dyrektorem marketingowym w Abu Zabi. Co więcej, od kilku lat zasiada w Departamencie Kultury i Turystyki na najwyższym stanowisku.
To ogromne przedsięwzięcie, włożyliśmy wiele pracy. To świadectwo naszej bliskiej współpracy pokazaliśmy, jak powinno wyglądać działanie jednego, silnego organu.
Zapewne fani zdają sobie sprawę z tego, ile kosztował projekt Fight Island. Co ciekawe, aby zrealizować założenie, potrzebne było wciągnięcie dużych inwestorów do projektu. Saeed w wywiadzie zdradził, że pomogło mu w tym aż 20 różnych organizacji i przedsiębiorców, są nimi m.in.: Etihad Airwas oraz Abu Dhabi Airports Company.
Koszta są ogromne. Nie mogę ujawnić, ile włożyliśmy pieniędzy w te wydarzenia. Rozpoczęliśmy współpracę z UFC od gali, na której Khabib pokonał Poiriera. Zobowiązaliśmy się na 5 lat i mocno wierzymy w produkt UFC. Wierzymy w tę markę.
Dana White wiedział, że jego pomysł może zostać zrealizowany tylko w Abu Zabi. My nie patrzymy na pieniądze, które może dać nam UFC. Tutaj chodzi o wartość tego wydarzenia. Po prostu trzeba się w to zaangażować, przebiliśmy każdy sport. Ktoś, kto nawet nie jest fanem sztuk walki, wie, że wyspa powstała specjalnie dla dyscypliny MMA, szczęka opada. Dla nas UFC oznacza partnerstwo, nie skok na kasę.
Stanowisko Al-Saeeda zobowiązuje go oczywiście do poszerzania horyzontów kultury i sportu w kraju. Niestety tym razem nie będzie mógł zagwarantować kibicom duży emocji. Podczas UFC 251 na widowni zasiądzie tylko kilka osób, są to specjalne zaproszenia.
Naprawdę chcielibyśmy ściągnąć kibiców, ale w dzisiejszych czasach to niemożliwe. Nie zapewnimy nikomu odpowiedniej strefy bezpieczeństwa. Wolimy pozostać w bezpieczeństwie i nie narażać nikogo.
