Justin Gaethje ma ambitne plany na swój pojedynek z niekwestionowanym mistrzem kategorii lekkiej UFC, Khabibem Nurmagomedovem. Tymczasowy mistrz dywizji do 70 kilogramów zmierzy się z niepokonanym Rosjaninem już 24 października na UFC 254. W rozmowie z dziennikarzami Gaethje wypowiedział się o swojej wizji pojedynku z Nurmagomedovem.
Moja pewność siebie będzie prawdopodobnie jednym z ważniejszych czynników w tej walce, razem z moją siłą ciosu i trenerami jakich mam. To bardzo niebezpieczna kombinacja. Nie obchodzi mnie czy wygram czy przegram. Koniec końców liczy się tylko szczęście mojej rodziny. Chcę czuć dumę ze swojego występu, poza tym nic się nie liczy. To sprawia, że jestem niebezpieczny. Nie wiem czy on bił się z kimś takim.
Każdy może pójść spać w klatce. Jest głupkiem jeśli uważa inaczej. Jeśli mnie obali to muszę sprawić żeby pracował jakby stawką było moje życie. Jeśli mnie obali, muszę mu zagrozić w taki sposób żeby przemyślał kolejne próby obalania mnie. Do tego będę zmierzał w tym pojedynku.
Będę chciał sprawić żeby się poddał po ciosach. Chcę żeby się poddał. Chcę żeby wiedział, że jestem lepszym sportowcem, mocniejszym mężczyzną. Taki jest cel tej gry.
Nurmagomedov (28-0 MMA) jest niepokonany w swojej zawodowej karierze w MMA. Jeden z najlepszych zawodników w historii MMA ostatni walczył na gali UFC 242 w Abu Zabi gdzie zdominował i poddał w trzeciej rundzie zawodnika absolutnej czołówki dywizji, Dustina Poiriera. We wcześniejszej walce, w pierwszej obronie mistrzowskiego tytułu zmierzył się w hitowym pojedynku z Conorem McGregorem, którego pokonał w czwartej rundzie przez poddanie.
31-letni Gaethje (22-2 MMA) przeszedł jak burza przez ranking wagi lekkiej po wygraniu czterech walk z rzędu. W ostatniej walce w piątej rundzie rozbił ciosami faworyzowanego Tony’ego Fergusona, zdobywając tymczasowy pas UFC w wadze lekkiej. Wcześniej Amerykanin w pierwszych rundach kończył Donalda Cerrone, Edsona Barbozę i Jamesa Vicka. Jedyne przegrane w karierze „The Highlight” poniósł w starciach z Eddiem Alvarezem i Dustinem Poirierem.
