Już w najbliższą sobotę odbędzie się gala UFC Fight Night 132, w której główne role odegrają Donald Cerrone i Leon Edwards. Na stronie naszego sponsora – forBET – znajdziecie pełną ofertę kursów na wspomniane wydarzenie. Dzisiaj przeanalizujemy pod kątem bukmacherskim kilka interesujących zestawień.

Donald Cerrone vs. Leon Edwards

Na idącego ostatnio jak burza „Rocky’ego” czeka największe wyzwanie w karierze od czasu porażki z Kamaru Usmanem. Edwards skrzyżuje rękawice z piekielnie doświadczonym „Kowbojem”, który być może najlepsze lata ma już za sobą, ale wciąż jest niebezpieczny.

Donald Cerrone przegrał trzy z ostatnich czterech walk, ale warto odnotować, że bił się ze ścisłą czołówką. Porażka z rąk Robbiego Lawlera czy Darrena Tilla wstydu nie przynosi. „Kowboj” jest zawodnikiem, który stwarza zagrożenie nie tylko w stójce, ale i parterze, dlatego nastawiony ostatnio na obalenia Edwards będzie musiał mieć się na baczności, gdy walka trafi na ziemię. Cerrone ma świetnie opanowane duszenia za pleców czy trójkąty. Jego bolączką, która z wiekiem jeszcze bardziej mu doskwiera, jest gubienie się pod naporem agresywnie usposobionych rywali. Gdy sam ma możliwość narzucać presję – błyszczy jak milion dolarów, gdy jednak rywale nie poddają się jego grze i sami chcą dyktować warunki, wtedy Donald traci pewność siebie i zbiera niepotrzebne ciosy. Co gorsza, odporność jego szczęki z czasem się pogorszyła, dlatego „Kowboj” walczy bardziej zachowawczo, a kolejne uderzenia rywali wywołują u niego ogromny dyskomfort.

W najbliższym starciu największe słabości „Kowboja” (na szczęście dla niego) być może nie zostaną odpowiednio wykorzystane przez rywala. Edwards bowiem nie jest wojownikiem lubującym się w podkręcaniu tempa pojedynku. Leon w stójce często jest niemrawy, chociaż potrafi zaskoczyć. Nie stosuje skomplikowanych kombinacji bokserskich. Wyróżnia się za to dobrymi kopnięciami (zwłaszcza na korpus) i świetnymi kolanami w klinczu. Do tego potrafi skontrować, czego Cerrone chyba powinien bać się najbardziej.

„Rocky” ostatnio udanie miksuje uderzenia w stójce z obaleniami, ale na „Kowboja” będzie potrzebował czegoś więcej. Jeśli nie uda mu się mocny, niespodziewany cios, który zamroczy oponenta, to jego szanse w kolejnych rundach mogą maleć. Obalenie bowiem może się zakończyć szybką utratą pozycji dominującej, a nawet poddaniem. Z drugiej strony, Cerrone ma coraz słabszą defensywę, więc Edwards będzie miał łatwiejsze zadanie, niż gdyby spotkał się z „Kowbojem” w dyspozycji sprzed dwóch lat. Leon nieźle rusza się w parterze, gdzie udało mu się nawet złapać w pułapkę choćby Alberta Tumenova, ale Cerrone nie jest gościem, który odda plecy przy próbie powrotu do stójki z parteru.

Ostatecznie ciężko nie typować w tym starciu weterana, któremu nie znudziło się napieranie do przodu i szukanie nokautu. „Kowboj” większą aktywnością zaskarbi sobie serca sędziów punktowych i zwycięży decyzją, chociaż mogą go czekać trudne chwile nie tylko w stójce, ale i parterze.

W takiej sytuacji ciężko nie nazwać atrakcyjnym kursu bukmacherskiego na wygraną Amerykanina. W mojej ocenie underdogiem w tym starciu powinien być Edwards, dlatego polecam obstawienie zwycięstwa „Kowboja” – oczywiście za rozsądną kwotę.

Ovince Saint Preux vs. Tyson Pedro

Tyson Pedro wszedł do UFC z łatką wielkiego talentu, który ma szanse na dojście do czołówki wagi półciężkiej, jednak po dwóch efektownych zwycięstwach nadeszła bolesna weryfikacja w boju z Ilirem Latifim. Australijczyk wyciągnął jednak z niej wnioski i udanie powrócił na zwycięski szlak w potyczce z Saparbegiem Safarovem. Teraz ponownie spotka się z mocnym rywalem.

„OSP” to zaprawiony w bojach wojownik, który jeszcze niedawno był o krok od walki o mistrzostwo swojej dywizji. Pedro będzie miał więc przed sobą doświadczonego i wszechstronnego rywala, którego pokonanie mocno zbliży go do pojedynków o najwyższe cele.

Co trzeba mieć, by pokonać St. Preuxa? Na pewno wysoką skuteczność ciosów. Ovince ma problemy w defensywie i daje się trafiać częściej od kolegów ze swojej dywizji. Problemem „OSP” jest marna praca na nogach i słaby balans. Sztywno ustawiona głowa to świetny celownik dla rywali. Tutaj mocno bijący Pedro może mieć pole do popisu – ale! – sam musi mieć się na baczności, gdyż „OSP” też ma czym uderzyć, o czym boleśnie przekonał się Mauricio Rua. Kontrujące sierpy z lewej ręki są jedną z najmocniejszych broni St. Preuxa. Do tego dokłada mocne kopnięcia na korpus, jak również highicki.

Podobnie mają się sprawy w parterze. Tutaj Ovince również potrafi stworzyć zagrożenie duszeniem (zwłaszcza „Von Flue”), ale z drugiej strony popełnia masę błędów i traci pozycje. Do tego świetnie obala i równie skutecznie… bywa obalany.

Tyson Pedro ma wszelkie narzędzia, by wykorzystać wspomniane słabości rywala. Co prawda, jego stójka wciąż wymaga szlifów, ale przy mocno przeciętnej defensywie St. Preuxa może coś ugrać. Większych szans upatrywałbym nawet w parterze. Tutaj młodszy z zawodników jest bardzo zwinny i słynne „Von Flue” może nie wystarczyć.

Ostatecznie ciężko tutaj wskazać faworyta. Pedro brakuje doświadczenia, a St. Preux przestał się rozwijać. Być może „młoda krew” ubije weterana, ale nie stawiałbym na to pieniędzy – na pewno nie po aktualnym kursie. Mnożnik przy nazwisku St. Preuxa jest atrakcyjniejszy.

Pełna oferta kursów na najbliższą galę UFC dostępna jest TUTAJ.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.