Były mistrz wagi koguciej T.J Dillashaw (16-4) nie boi poruszać się tematu dopingu po swojej wpadce na początku 2019 roku. Oczywiście Amerykanin zrzekł się pasa i przyjął dwuletnie zawieszenie za użycie EPO, ale mimo wszystko zawsze otwarcie przyznawał się do winy.

Brałem Procrit – środek na anemię, jego głównym składnikiem jest erytropoetyna (EPO). Pomaga odbudowywać krwinki, kiedy masz anemię, to one spadają i tracisz energię. Byłem na ścisłej diecie, około 1600 kalorii dziennie i pracowałem bardzo ciężko. Moje ciało było zepchnięte do granic swoich możliwości.

Nie mam żadnej wymówki. Popełniłem błąd, zaprzedałem swoją duszę diabłu i muszę z tym żyć.

Co więcej, T.J przyznał, że substancję wziął na 3-4 tygodnie przed pojedynkiem, kiedy wiedział o problemach z osiągnięciem limitu wagowego.

Zbliżałem się do maksimum wycinania wagi i wtedy wszystko mnie drażniło, miało na mnie znaczny wpływ. Naprawdę nie chciałem wstawać i trenować. Naprawdę znienawidziłem wszystko, co robiłem – mówił Dillashaw zaraz po ujawnieniu wyników testu.

Stawiam sprawę jasno. Swoją winę trzeba wziąć na klatę, nie można od tego uciekać i szukać wymówek. Zostawiam to za sobą i przyznaję się do złego.

Tymi słowami były mistrz zakończył wywiad. Powrót zawodnika do rywalizacji w UFC będzie możliwy dopiero 19 stycznia 2021 roku. Więcej na temat EPO oraz całej historii z USADA znajdziesz tutaj.

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.