Sędzia John McCarthy, a od niedawna prowadzący gal Bellator MMA w podcaście z Joshem Thompsonem odniósł się do mistrza kategorii półciężkiej – Jona Jonesa. Amerykanin przypomniał fanom galę UFC 165 i bardzo bliską walkę ”Bonesa” z Alexanderem Gustafssonem, gdzie o zwycięstwie decydowali sędziowie. Według arbitra ten pojedynek dotrwał do końca, ponieważ jego dobre chęci pozwoliły Jonesowi na kontynuowanie tego boju względem doznanych obrażeń.

Jon Jones od zawsze myśli, że go nie lubię. Przed walką z Danielem Cormierem otwarcie skrytykował moją postawę w oktagonie podczas jego walki z Vitorem Belfortem. Ja Jona lubię i szanuję, o czym świadczy moja podstawa podczas UFC 165. Żaden inny sędzia nie wypuściłby go do piątej rundy z Gustafssonem. Powiedziałem wtedy lekarzowi, że nie przerwę tej walki, każdy inny arbiter by nie ryzykował swojej kariery.

Przypomnijcie sobie dobrze starcie z Alexanderem. Szwed trafił go dobrym prawym w prawe oko i spowodował rozcięcie łuku. Z rundy na rundę rana się powiększała, doszła opuchlizna i wyglądało to naprawdę źle. Na koniec czwartej odsłony podszedł do mnie lekarz i powiedział wprost, że dla niego oko wygląda tragicznie i powinienem zakończyć pojedynek. Wiedziałem, że Jon wygrał czwartą rundę z dużą przewagą i wrócił do rywalizacji. Dogadałem się z lekarzem, że jeżeli w trakcie piątej rundy zobaczę nawet małe pogorszenie w rozcięciu, to natychmiastowo odeślę Jonesa do niego. Jak już ostatnie pięć minut wystartowało, powiedziałem do siebie, że nie pozwolę na przerwanie tego świetnego boju. Tak właśnie nienawidzę Jona Jonesa.

Sędzia John McCarthy z UFC związany był od drugiej gali. Rozstrzygał on najwięcej spotkań dla amerykańskiego giganta, ale także innych organizacji. Prowadził nawet pojedynki K-1 w Japonii. Co ciekawe do UFC dostał się za sprawą Roriona Gracie, ponieważ trenował w jego klubie Jiu-Jitsu i to rodzina Gracie poleciła go organizacji.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.