Adam Kownacki już niebawem stanie do wielkiego rewanżu z Robertem Heleniusem. Polak po sensacyjnej porażce w 2020 roku według dziennikarze The Athletic – Mike’a Coppingera dostanie swoją szansę w pierwszym kwartale 2021 roku.

Co więcej, Polak potwierdził swoją walkę .

Niedługo wyjeżdżam w góry na obóz przygotowawczy. Chcę pokazać, że moja przegrana z Heleniusem była tylko wypadkiem przy pracy. Rywal dobrze mnie trafił. Z rewanżu chciałbym wyjść jako wygrany. Walka prawdopodobnie odbędzie się w lutym – zapowiada Kownacki.

Na razie trenuję i sparuję raz w tygodniu. Mamy paru chłopaków, którzy mają przyjechać na mój obóz w góry. Dobrze się czuję i nie mogę się doczekać rewanżu – dodaje.

8 marca 2020 roku doszło do pierwszej porażki Adama Kownackiego w zawodowej karierze. Podczas gali w Barclays Center został znokautowany w czwartej odsłonie pojedynku. Adam świetnie radził sobie z Finem do momentu, w którym nie został poważnie zraniony. Można mówić o sporym braku szczęścia ze strony naszego zawodnik, ale także o braku defensywy i przyjmowaniu ogromu ciosów.

”Babyface” rozpoczął walkę tak jak zawsze, od wywierania ogromnej presji na rywalu. Początkowo Helenius kompletnie nie radził sobie z ofensywą Polaka, przyjmował wyprowadzone uderzenia na korpus i twarz. Mimo wszystko starał się wydłużać dystans lewym prostym. Od czasu do czasu udawało mu się skontrować prawym cepem. Pod koniec drugiej rundy Fin znalazł się nawet w małych tarapatach, kiedy Kownacki zabrał mu tlen trafieniem na splot słoneczny i poprawił prawym prostym. W trzeciej odsłonie przewaga ciosów na rzecz Polaka wynosiła 63 do 31, jednak Robert pięknie trafił prawym i Adam przyklęknął, momentalnie wstał i był podłączony. Zaraz po wznowieniu ”Nordycki Koszmar” doskoczył z prawym prostym i naruszył ”Babyface’a” po raz kolejny. Niestety Adam nie był w stanie powrócić do tego pojedynku, starał się jeszcze oddawać, jednak wymiana była dla niego zdradliwa. Walkę przerwał sędzia.

Dla Kownackiego po fenomenalnych walkach z: Chrisem Arreolą, Geraldem Washingtonem czy Charlesem Martinem jest to ogromny krok w tył w stronę tytułu wagi ciężkiej, aczkolwiek jest teraz szansa na odwrócenie losów.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.