Luke Rockhold nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w oktagonie UFC. Jak wiemy, były mistrz kategorii średniej zapowiedział powrót do klatki MMA po przerwie od startów. Rockhold w rozmowie z MMA Fighting opowiedział o tym jak spędził ostatnie miesiące i o swoich zamiarach.

Chciałbym móc robić rzeczy, których dotąd nie robiłem, podróżować nie mając żadnych ograniczeń jak treningi i obozy przygotowawcze… Dużo jeździłem, robiłem różne rzeczy. Podróżowałem często do Montany, do miejsc, które nie są tak zatłoczone. Dobrze się bawiłem. Dałem też odpocząć swojemu organizmowi. Przez ostatnie lata naprawdę dużo trenowałem. Musiałem przejść operację barku, która dokuczała mi od dawna. 15 lat bicia się z najlepszymi to spore obciążenie dla barków. Było miło po prostu się wyrwać, zrobić coś dla siebie, dostrzec, że istnieje życie poza walkami. Poukładałem wiele spraw dzięki czemu jestem szczęśliwszy.

Świat jest kure*sko nudny. Potrzebuję trochę ekscytacji. To sprowadza się do tego. Opcje są ograniczone, a ja tęsknię za walkami. Walka w klatce to część mnie, mam naprawdę sporo do pokazania. Świat jest kur*a nudny i ja potrzebuję czegoś więcej.

Dochodzę do dobrej formy. Barki zaczynają dobrze funkcjonować. Wolałem zrobić operację. Miałem okazję na to podczas epidemii. Musieliśmy sobie z tym wszystkim poradzić i teraz czuję się ok. Pozwoliłem na odpoczynek swoim dłoniom, nadgarstkom. To miłe.

Wszystko powoli wraca do normy. Obecna sytuacja jest naprawdę motywująca. Myślę, że potrzebuję tego dreszczyku emocji, tego podekscytowania. Myślę, że jak będę zdrowy i będę miał odpowiednie nastawienie to sprawię problem każdemu z tych gości.

Rockhold nie ma na ten moment określonych celów i nie zamierza skupiać się na walkach z mistrzami. Nie wiadomo też w jakiej dywizji będzie kontynuował swoją karierę. Nie ukrywa, że to w kategorii średniej czuje się najlepiej.

Nie skończyłem walczyć. Czuję, że jeszcze nie skończyłem swojej kariery. Myślę, że mam jeszcze sporo do zrobienia. Lubię się bić. Kiedy jestem na treningach, jestem tam najlepszym skur*ysynem. Tu chodzi o walkę, wejście do klatki z czystą głową i zdrowym organizmem i skończenie rywala przed czasem.

Rockhold (16-5 MMA) nie tak dawno pomagał w przygotowaniach do trzeciego pojedynku ze Stipe Miociciem swojemu przyjacielowi, Danielowi Cormierowi. Były mistrz wróci do klatki UFC po dwóch przegranych z rzędu przez KO – wygrywali z nim Yoel Romero i Jan Błachowicz. W swojej karierze Amerykanin pokonywał takich rywali jak Chris Weidman, Michael Bisping czy Lyoto Machida.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.