instagram.com/martinlewandowski

Martin Lewandowski, współwłaściciel organizacji KSW udzielił niedawno obszernego wywiadu Krzysztofowi Domaradzkiemu z magazynu Forbes, w którym opowiedział o biznesowej stronie działalności marki na polskim rynku i nie tylko.  W rozmowie poruszono również temat zagranicznej konkurencji i tego, czego można jej dziś pozazdrościć.

Skali i globalności biznesu. Każdego roku organizują po 30, 40 gal na całym świecie. To im daje renomę i rozpoznawalność, dzięki którym działają na zawodników jak magnes. Na tym etapie mają zdecydowanie większą siłę przyciągania niż my. I tu nie chodzi o wynagrodzenia dla zawodników, ponieważ w tej kwestii jesteśmy konkurencyjni. Natomiast jeśli chodzi o produkcję eventu – logistykę, zakwaterowanie, zabezpieczenie wydarzenia, pomysł na show – i jego promocję, czyli przygotowanie plakatów, zwiastunów czy oprawy graficznej, jesteśmy od nich lepsi. Tego mogą się od nas uczyć.

Zapytany o szacunkową wartość KSW, Martin Lewandowski odpowiedział:

Oszacowanie wartości takiego biznesu jest bardzo trudne. To nie jest działalność oparta na dużej powtarzalności, łatwo policzalna, jak na przykład wydobycie węgla. Naszym głównym aktywem jest marka i to, jak ją wykorzystujemy na rynku mediowym. Jest tu mnóstwo zmiennych. Dlatego nie wystarczy przyłożyć jakiegoś mnożnika do wyników sprzedaży biletów oraz pay-per-view. A za UFC inwestorzy prawdopodobnie nieźle za nie przepłacili. I nie jestem w tym poglądzie odosobniony – do dziś toczą się burzliwe dyskusje na ten temat.

W rozmowie poruszono również temat kosztów produkcji gal, który sięga kilku milionów złotych oraz zysków z wydarzeń. Okazuje się bowiem, że np. gala na PGE Narodowym pod względem zysków była podobna do wydarzeń np. organizowanych w Tauron Arenie.

To był rzeczywiście ogromny pik, który trudno powtórzyć na innych obiektach. Ale tyczy się tylko przychodów, bo z takiego wydarzenia osiągamy porównywalny zysk do tego, jaki jesteśmy w stanie wypracować w krakowskiej Tauron Arenie czy w katowickim Spodku. Podczas KSW na Narodowym wszystko było parokrotnie droższe. Tam wystawiliśmy nasz najlepszy skład, wszystkich najdroższych zawodników – samo skompletowanie karty walk kosztowało nas około 4 mln złotych, tyle co organizacja całej normalnej gali. Oczywiście był to wielki sukces promocyjny i marketingowy, który świętowaliśmy praktycznie przez cały następny rok, ale nie jest powiedziane, że wynik za 2018 rok będziemy mieć gorszy niż za ubiegły.

Lewandowski dodał również, że sprzedaż PPV jest najważniejszą częścią wpływów dla firmy.  Natomiast dostrzega również tendencję wzrostową w sponsoringu. Trwają też prace nad rozwojem sieci klubów i barów sportowych pod marką KSW. Całość tych przedsięwzięć ma być oparta na zasadach franczyzy. Co ciekawe, współwłaściciel KSW zdradził również, że powstaje Stowarzyszenie MMA.

Sztywne reguły będą dotyczyć jedynie brandingu, wystroju klubu, a przede wszystkim prowadzenia zajęć MMA. To ważne, ponieważ właśnie formalizujemy Stowarzyszenie MMA. Będzie organizować obozy sportowe, popularyzować dyscyplinę, uczyć zawodników, jak powinno się zarządzać karierą. Naszymi galami stworzyliśmy uniwersytety MMA, ale podstawówki i przedszkola wciąż są do zbudowania. Chcemy doprowadzić do silnego ukorzenienie naszej dyscypliny w Polsce.

Cała rozmowa do przeczytania tutaj.

1 KOMENTARZ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.