Historia polskiego MMA w zasadzie od samego początku jest nierozerwalnie związana z historią mieszanych sztuk walki na świecie. Polscy zawodnicy już wiele lat temu bili się bowiem nie tylko nad Wisłą, ale również w innych krajach. Także u nas konfrontowali się rywale pochodzący nie tylko z Polski i nie tylko Europy. Nasi zawodnicy walczyli również dla największych i najbardziej cenionych organizacji na świecie. Oczywiście nie od samego początku, ale stopniowo ten proces postępował i dziś starcie np. Marcina Tybury z taką legendą jak Andrei Arlovski wydaje się być czymś bardzo naturalnym, chociaż nadal niezwykle emocjonującym. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku pojedynku Jana Błachowicza z Alexandrem Gustafssonem czy Jimim Manuwą.

Warto jednak zajrzeć do przeszłości, żeby przekonać się z jakimi największymi nazwiskami świata mieszanych sztuk walki konfrontowali się niegdyś polscy zawodnicy i na jakim etapie kariery byli wówczas ci, którzy dziś święcą tryumfy na arenie międzynarodowej.

Bez wątpienia największą i najbardziej rozpoznawalną na świecie gwiazdą MMA jest dziś Conor McGregor. Irlandczyk, którego historia przypomina amerykański sen i dojście w życiu od statusu pucybuta do milionera, ma w swojej zawodowej karierze również polski akcent. W roku 2011 doszło bowiem do jego walki z Arturem Sowińskim. Starcie odbyło się w Irlandii, podczas gali Celtic Gladiator i nie było udane dla naszego reprezentanta. Conor wygrał je w drugiej rundzie przez techniczny nokaut. Niecały rok później natomiast Irlandczyk był już mistrzem Cage Warriors w wadze piórkowej. Następnie zdobył drugi pas tej organizacji, tym razem wagi lekkiej i trafił do UFC, gdzie również wywalczył dwa mistrzowskie tytułu.

Mimo porażki Artur Sowiński nie żałuje jednak, że zdecydował się wówczas na starcie z McGregorem. Jak sam wspomina, w tamtych czasach walczył zawsze, gdy tylko pojawiła się kolejna okazja i starał się zbierać jak największe doświadczenie.

To była kolejna walka, którą wziąłem bez zastanowienia. Dosłownie trzy tygodnie wcześniej pokonałem Cengiza Danę, podczas KSW 16. Oczywiście zdecydowanie się na walkę z Conorem nie było do końca rozsądne, ponieważ po mocnym okresie przygotowawczym, niezalenie od przebiegu walki, powinno się wejść na okres roztrenowania. Walka to ogromne obciążenie i fizyczne i psychiczne, po którym należy odpocząć. Ja natomiast musiałem wejść od razu w nowy okres sparingowy, żeby się przygotować. Conor jest leworęczny, więc potrzebowałem odpowiednich treningów. Patrząc z perspektywy czasu widzę, że było to nierozsądne, ale z drugiej strony nie należy żałować rzeczy, które w życiu się robiło. Gdyby nie to, że się zdecydowałem, nie miałbym teraz w swojej historii walki z Conorem.

Warto też nadmienić, że rok później Artur Sowiński starł się również z Artemem Lobovem, kolegą Conora McGregora, który również walczyć dziś dla organizacji UFC. Tym razem pojedynek była bardzo wyrównany, jednak Polak przegrał go na punkty. Ostatecznie, po złożeniu protestu przez drużynę Artura, wynik pojedynku został zmieniony na no contest.

Drugą walką, o której na pewno warto wspomnieć pisząc o największych gwiazdach światowego formatu toczących lata temu boje z Polakami, jest pojedynek Michała Fijałki z Yoelem Romero Palacio. Do boju tego doszło w roku 2010, podczas gali w Dąbrowie Górniczej. Polak przegrał to starcie zdecydowanie i chociaż pod koniec walki Romero zadał nielegalne kolano i wydawało się, że przegra przez dyskwalifikację, ostatecznie to Kubańczyk został ogłoszony zwycięzcą. Co ciekawe, dla Romero było to dopiero drugie zawodowe starcie w karierze, a Andrzej Janisz komentujący walkę powiedział wówczas.

Chyba będziemy z zaciekawieniem obserwowali człowieka, który nazywa się Yoela Romero Palacio. Człowieka, który był wicemistrzem olimpijskim w zapasach w Sydney, był też rok wcześniej mistrzem świata. Człowieka, który toczy drugą walkę w MMA w życiu.

Dziś Romero toczy swoje boje na samym szczycie wagi średniej organizacji UFC, a 9 czerwca podczas gali UFC 225 w Chicago zawalczy o pas mistrzowski z Robertem Whittakerem.

W roku 2010 doszło do jeszcze jednego pojedynku, w którym Polak zmierzył się z ważną postacią ze świata MMA. Mowa tu o starciu Mariusza Pudzianowskiego z Timem Sylvią, byłym mistrzem UFC wagi ciężkiej. Oczywiście Silvia był już wówczas po drugiej stronie szczytu swojej kariery w mieszanych sztukach walki, ale bez najmniejszych problemów poradził sobie z „Pudzianem”, dla którego była to dopiero trzecia walka w nowej dyscyplinie sportu.

Mogłem walczyć dłużej, ale nie miało to sensu, zabrakło mi kondycji. Ciągle się uczę. Podjąłem ryzyko, ale jeszcze o mnie usłyszycie. Jeszcze będę zwyciężał w MMA.

Mariusz Pudzianowski takimi słowami skwitował swoje starcie z byłym mistrzem UFC, który już nigdy nie powrócił do konfrontacji na najwyższym, światowym poziomie.

Na początku tekstu wspomniałem o pojedynku Jana Błachowicza z Alexandrem Gustafssonem, do którego doszło w roku 2016. Co ciekawe, Błachowicz nie był jednak pierwszym Polakiem, który zmierzył się z popularnym Szwedem. Osiem lat wcześniej zrobił to Krzysztof Kułak. Do starcia obu zawodników doszło nad Wisłą, podczas gali KSW Extra, która została zorganizowana w Dąbrowie Górniczej. Niestety podobnie jak w przypadku Błachowicza, również Krzysztof Kułak przegrał z Gustafssonem, który dosłownie rok później trafił pod skrzydła organizacji UFC.

Teraz natomiast Gustafsson, który miał okazję walczyć o mistrzowski pas największej amerykańskiej organizacji, chce ponownie doprowadzić do pojedynku, w którym na szali zostanie położone to najważniejsze trofeum świata MMA.

Cofając się jeszcze bardziej w historii Polskiego MMA, nie można oczywiście zapomnieć o Pawle Nastuli, który toczył swoje boje z jednymi z największych nazwisk ówczesnego świata mieszanych sztuk walki. W roku 2006 walczył bowiem z Joshem Barnettem, a wcześniej z Aleksandrem Emelianenko.

Najważniejszym jednak rywalem Nastuli był wówczas Antonio Rodrigo Nogueira. Do starcia doszło w roku 2005. Dla naszego mistrza olimpijskiego w judo była to nie tylko pierwsza walka w japońskiej organizacji Pride, ale również pierwsza walka MMA w ogóle, a przeciwnik zdecydowanie nie należał do łatwych. Antonio Nogueira, ówcześnie był jednym z najlepszych zawodników wagi ciężkiej na świecie oraz byłym mistrzem Pride w tej kategorii wagowej. Miał za sobą 29 stoczonych walk z czego wygranych 24. Pojedynkował się natomiast z takimi zawodnikami jak: Fedor Emelianenko, Sergei Kharitonov, Heath Herring, Mirko Filipovic, Dan Henderson, Semmy Schilt, Mark Coleman czy Gary Goodridge.

Wspominając przegrany pojedynek z Nogueirą, Nastula powiedział, że jak startuje się w najlepszej lidze na świecie, trzeba walczyć z najlepszymi i dodał:

To było wielkie wyzwanie i wspominam je dobrze. Patrząc teraz z perspektywy tych kilkunastu lat, może bym pewne rzeczy inaczej zrobił, ale generalnie jest to fajna kartka z historii. I muszę przyznać, że mój start w organizacji Pride, która śmiem twierdzić, była najlepsza na świecie, to wspaniałe przeżycie, wspomnienie, którego nikt mi nie odbierze. Jestem jedynym Polakiem, który miał przyjemność startować w tej największej organizacji na świecie i mam co wspominać.

Antonio Rodrigo Nogueira, podobnie jak sam Nastula, zakończył już karierę w MMA i przebywa dziś na sportowej emeryturze. Wcześniej jednak, po zniknięciu z rynku japońskiego Pride miał okazję wywalczyć tymczasowy pas mistrzowski organizacji UFC i trafić do jej Galerii Sław.

W roku debiutu Pawła Nastuli w organizacji Pride, doszło do jeszcze jednego ciekawego pojedynku Polaka z innym ważnym nazwiskiem w historii światowego MMA. Łukasz Chlewicki podczas gali w Finlandii zmierzył się bowiem z Demianem Maią. Polak przegrał to starcie przez poddanie w pierwszej rundzie. Ciekawe jednak jest to, że podobnie jak w przypadku Yoela Romero Palacio i jego starcia z Michałem Fijałką, pojedynek z Chlewickim był dla Demiana Maii dopiero drugą walkę w zawodowej karierze. Dwa lata później Brazylijczyk trafił do organizacji UFC, w której walczy do dziś.

Niestety dla Łukasza ta walka była ostatnią przed wieloletnią przerwą od startów.

Miałem poważną kontuzję związaną z kręgosłupem. Wyszły w końcu całe lata treningów na macie i przeciążeń. Zanim trafiłem do specjalistów minęło nieco czasu. Początkowo lekarze mówili, żebym zostawił sport, że to już koniec kariery i powinienem zająć się czymś innym. Stwierdziłem jednak, że będę walczył do końca. Nie potrafiłem zrezygnować ze sportu. Nie wyobrażałem sobie innego życia. Na szczęście miałem cały czas wsparcie w bliskich i rodzinie. Wprawdzie nie do końca chcieli żebym wracał do MMA, ale zawsze mogłem na nich liczyć. W końcu w warszawskim szpitalu MSWiA udało się laserowo wykonać zabieg, była to nowatorska metoda, miałem więc dużo szczęścia.

Warto też przypomnieć, że w roku 2013 Łukasz miał okazję zmierzyć się również z Paulem Dalyem, z którym walczył i przegrał podczas gali Cage Warriors w Anglii.

Oczywiście powyżej wspomniane pojedynki są tylko małą cząstką tego, co działo się na przestrzeni lat w historii polskiego MMA, ale uwzględniają te największe nazwiska. Całość można dopełnić jeszcze np. historią Krzysztofa Soszyńskiego, który walczył i wygrał z Benem Rothwellem w roku 2006, jeszcze zanim obaj fighterzy trafili do organizacji UFC. Później Polak mieszkający w Kanadzie miał okazję dwa razy pojedynkować się też ze Stephanem Bonnarem.

Wspominając dawne czasy nie można też oczywiście zapomnieć o Tomaszu Drwalu, który w roku 2007 zmierzył się w oktagonie UFC z Thiago Silvą i Rousimarem Palharesem. Do tego można także dodać Marcina Helda, który walczył w Bellatorze z Michaelem Chandlerem oraz Borysa Mańkowskiego, który miał okazję spróbować swoich sił w pojedynku z Mairbekiem Taisumovem.

Zapewne ciekawych walk z interesującymi nazwiskami można by znaleźć więcej, historia polskiego MMA jest bowiem bardzo bogata. Warto więc od czasu do czasu do niej zajrzeć i zobaczyć gdzie, kiedy i z kim mierzyli się polscy zawodnicy MMA i jakie rezultaty osiągali w tych konfrontacjach.

3 KOMENTARZE

  1. Yoel Romero to taki sam Brazylijczyk jak kibice Conora inteligentni ludzie.

  2. Światowe gwiazdy MMA bijące Polaków zanim jeszcze zostały gwiazdami…

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.