Singapurska organizacja One Championship działa na rynku MMA od 2011 roku. Mimo krótkiego stażu udało jej się jednak rozwinąć skrzydła w Azji i stać się w tym regionie najważniejszą marką świata MMA. Za sukcesem organizacji stoi Chatri Sityodtong, jej twórca i dyrektor zarządzający, który w rozmowie z naszym serwisem przedstawił swoje spojrzenia na aktualną sytuacje One Championship, konkurencyjne działania UFC i inne aspekty rozwoju rynku MMA.

Dużo dzieje się aktualnie w organizacji One Championship. Zacznijmy zatem od aplikacji mobilnej, która niedawno miała swoją premierę i dzięki której wasi fani będą mogli za darmo oglądać gale One. Skąd pomysł na taki ruch i mocne wejście w świat technologii strumieniowych?

W związku z gwałtownym rozwojem mediów sportowych i znacznym wzrostem popularności usług internetowych podążających właśnie w kierunku technologii strumieniowych, nasza organizacja zdecydowała się na przyjęcie swojej własnej cyfrowej strategii. Chcemy tym samym dotrzymać kroku zmieniającym się trendom. Już dawno minęły czas kiedy to telewizja dominowała na rynku, a kanały sportowe były podstawą pakietów oferowanych przez kablówki. Internet zmienił i dalej zmienia ten rynek stopniowo usuwając telewizje w cień na rzecz właśnie technologii strumieniowych i usług typu video-on-demand.

Konsumenci również kierują coraz częściej swoją uwagę w stronę rozrywki dostarczanej za pośrednictwem mediów internetowych. Dlatego też One Championship chce działać w wielu cyfrowych kanałach, w których może oferować swoje unikalne treści.

Jakiś czas temu zaoferowaliście widzom transmisje na Twitterze.

Tak. Jedną z pierwszych dużych zmian w naszym podejściu do tematu było właśnie rozpoczęcie współpracy z Twitterem, który transmituje na żywo karty wstępne naszych gal całkowicie za darmo. Wystarczy, że fani z całego świata zajrzą na nasze konto na Twitterze w dniu gali, albo do serwisu Periscope, żeby mogli spokojnie obejrzeć interesujące walki.

Po zakończeniu transmisji karty wstępnej rozpoczyna się internetowa transmisja w systemie pay-per-view. Wszyscy fani mogą więc obejrzeć kartę główna za niewielką opłatą. Ta formuła przyniosła ogromny sukces w rozwoju organizacji na przestrzeni ostatnich lat.
Drugim ważnym krokiem było strategiczne podejście do integracji naszej marki z różnymi mediami społecznościowymi. Dzięki temu organizacja miała okazje przyciągać i angażować publiczność z całego świata na wielu różnych poziomach. W rezultacie takiego podejścia firma zanotowała fenomenalny wzrost, co można też zobaczyć po naszych statystykach z mediów społecznościowych z 2017 roku. Aplikacja mobilna, o której mówiliśmy wcześnie ma natomiast na celu jeszcze bardziej poszerzyć naszą widownię i pozwolić na jeszcze łatwiejsze dotarcie fanów do naszej marki.

Kolejna duża zmiana w organizacji to start ligi kickboxingu pod banderą One Championship. Jakie są założenia tego projektu i czy uważasz, że może on w przyszłości stać się również ważny co samo MMA?

Kickboxing funkcjonuje na świecie znacznie dłużej niż mieszane sztuki walki i jest szerzej znany i trenowany zarówno w Azji jak i na świecie. Ten sport nie miał jednak do tej pory odpowiedniej możliwości zaprezentowania się całemu światu. Dodatkowo kickboxing może przyciągać do siebie również zawodników uprawiających inne style uderzane. Do tej pory nigdy tego nie próbowaliśmy. Tym bardziej cieszymy się z możliwości zaprezentowania ludziom najlepszych zawodników sportów uderzanych.

The ONE Super Series ma więc przyciągać pod swoje skrzydła najlepszych fighterów z muay thai, kickboxingu, karate, kung fu, sandy, silatu czy boksu birmańskiego i innych.

To jest właśnie to, co robimy, czyli celebrujemy największe skarby azjatyckiej kultury i jej głęboko zakorzenione wartości, takie jak: uczciwość, pokora, honor, szacunek, odwaga, dyscyplina i współczucie.

Jak natomiast zapatrujesz się na kwestię boksu w organizacji One?

Boks również jest w centrum naszych zainteresowań. Poza ONE Super Series chcemy również uruchomić ligę bokserską i zaprosić do niej najlepszych pięściarzy z całego świata.

Przez lata nasza organizacja zyskała reputację prawdziwego domu sztuk walki, w którym można zobaczyć najbardziej ekscytujące pojedynki na świecie. W końcu sztuki walki funkcjonują w Azji od pięciu tysięcy lat, a my chcemy je pokazać fanom z całym ich pięknem i bogactwem.

A co sądzisz o  biznesowej konfrontacji boksu i MMA?

Moim zdaniem boks i MMA to dwa zupełnie inne światy. Oba nie mogą z sobą rywalizować, ale wierzę, że mogą współegzystować. W końcu to są sztuki walki. Tego właśnie chcemy spróbować w One Championship.

Przejdźmy zatem do planów One na podbój nowych rynków. Niedawno podpisaliście umowę z japońską telewizją Abema TV i zapowiedzieliście galę, która zostanie zorganizowana tam w przyszłym roku. Jak ważny jest to dla was rynek?

Japonia to dla nas ważne miejsce. Gdyby się dokładnie przyjrzeć historii, w Japonii można wyśledzić korzenie różnych sztuk walki. Z drugiej strony wiele osób zapomina, że kraj ten był miejscem, w którym nasz sport zaczął rozwijać skrzydła, ale ostatnie dziesięciolecie nie było dla niego zbyt łaskawe. Japonia ma jednak bogatą historię i jest wartościowym rynkiem.

Czy macie też plany podboju innych krajów? Może krajów spoza Azji?

Nasz zespół operacyjny przygląda się różnym lokalizacjom na całym świecie. Szukamy miejsc, które spełniałyby nasze standardy pod względem wielkości i jakości. Nie będę przesadnie zaskoczony jeśli w przyszłości wyjdziemy z naszą marką poza Azję. Jesteśmy otwarci na różne opcje. Na razie jednak mamy bardzo dużo pracy i celów do osiągnięcia w Azji. Jednym z nich jest wspomniana wcześniej Japonia, ale także Korea Południowa, Wietnam, Indie i wiele innych miejsc.

W zeszłym roku polska organizacja KSW przygotowała galę, która okazała się drugim największym wydarzeniem pod względem liczby kibiców w historii światowego MMA. Na Stadionie Narodowym w Warszawie oglądało ją ponad 57 tysięcy fanów. Czy w planach organizacji One pojawiają się również pomysły na zorganizowanie tak dużych wydarzeń?

Zawsze staramy się dostarczać naszym fanom niezapomnianych emocji w trakcie oglądania gal na żywo i nie powiedzieliśmy jeszcze w tym względzie ostatniego słowa. Nadal bowiem planujemy wchodzić do nowych aren na zupełnie nowych rynkach, o których wspominałem już wcześniej. Trzeba natomiast przy tym pamiętać, że uczestnictwo w wydarzeniach na żywo to zupełnie inna sprawa niż oglądanie ich na ekranie. To zupełnie inne doświadczenie, które wymaga od organizatora zapewnienia elementów, które spowodują, że publiczność zostanie na swoich miejscach. Na tym właśnie się skupiamy organizując gale, dlatego też kibice mogą zawsze podziwiać najbardziej utalentowanych, lokalnych zawodników. Chcemy bowiem, aby wychodząc z gali bardzo długo ją jeszcze wspominali. Jestem przekonany, że przed nami jeszcze sporo wyzwań i że spowodujemy całkiem spore zamieszanie na rynku.

Pomówmy chwilę o UFC, które ogłosiło niedawno podpisanie umowy z dwiema organizacjami: Singapore Sports Hub i Singapore Tourism Board. Dzięki temu porozumieniu UFC będzie co roku (przynajmniej do roku 2020) wracać ze swoją galą do Singapuru, z którego przecież wywodzi się One. Jak patrzysz na działania UFC, jak je postrzegasz w kontekście konkurencji na rynku?

Organizacje takie jak UFC wykonały kawał świetnej pracy na zachodzie. Ich marketing jednak opiera się na zainteresowaniu fanów poprzez negatywne emocje, poprzez trash-talk, arogancję i brawurę. Nie ważne zresztą jak to nazwiemy. Rzucanie butelkami i przeklinanie podczas wydarzeń na żywo, podczas konferencji prasowych nigdy nie zadziałałoby w Azji.To nie jest część naszej kultury, to nie jest część naszego etosu.

Od trzydziestu lat zajmuję się sztukami walki i w zasadzie robię to całe swoje życie. Sztuki walki są ze mną na dobre i na złe i głęboko wierzę w wartości i kulturę, którą z sobą niosą. To czego sztuki walki mnie nauczyły, to pokora, odwaga, honor, szacunek. To wszystko jest częścią Azji i to właśnie poprzez sztuki walki pragniemy celebrować. Nigdy wcześniej sztuki walki nie miały platformy do tego celu, a teraz dzięki One miliony ludzi w Azji mogą identyfikować się z naszymi bohaterami. Pracujemy ciężko i po raz pierwszy w historii można zobaczyć jak organizacja sportowa z Azji eksportuje swój produkt na cały świat, a ludzie na świecie chcą go oglądać.

UFC w Ameryce wykonało kawał wspaniałej pracy. Mam dla nich ogromny szacunek. Oni jednak podchodzą do sprawy w sposób czysto sportowy, a my prezentujemy publiczności całościowe podejście do sztuk walki i tego co one z sobą niosą.

Chciałbym zapytać cię również o amatorskie MMA. Jaka jest twoja opinia na temat wejścia mieszanych sztuk walki do programu igrzysk olimpijskich?

Uważam, że jest wiele dyscyplin sportowych, które powinny być wzięte pod uwagę przez Międzynarodowy Komitet Olimpijskich, jeszcze zanim stanie się to z mieszanymi sztukami walki. Mamy przecież takie sporty jak muay thai czy jiu-jitsu, które powinny zostać wzięte pod uwagę przy okazji igrzysk. Te sporty nie powinny zostać przeoczone.

Jak natomiast zapatrujesz się na przyszłość swojej organizacji?

Mam taką wizję, żeby dojście do momentu, w którym nasza marka stanie się integralną częścią życia ludzi mieszkających w Azji. Mam nadzieję, że w przyszłości w każdy weekend nasi fani będą skupiać się na kolejnej gali przez nas organizowanej. Nie widzę też powodu, dla którego ostatecznie miałoby się nam to nie udać. My przecież nie sprowadziliśmy sztuk walki do Azji. Sztuki walki były tu od tysięcy lat i tylko czekały na chwilę i okazję do tego, by zabłysnąć na światowej scenie. Jeśli dziś ktoś chciałby podziękować komuś za rozwój sztuk walki, musiałby te podziękowania skierować w stronę osób, które na przestrzeni setek lat rozwijały dawne sztuki walki, bo dzięki temu jesteśmy dziś tu gdzie jesteśmy.

Na sam koniec chciałbym cię zapytać o twoją rolę szefa w organizacji. Każdego roku bowiem zabierasz wszystkich swoich pracowników na ekskluzywne wakacje do jakiegoś luksusowego kompleksu wypoczynkowego i wydajesz na to setki tysięcy dolarów. Trafiłeś też na listę najlepszych szefów na świecie. Jaka jest zatem twoja filozofia w podejściu do pracowników i pracy?

W naszej organizacji nie ma znaczenia skąd pochodzisz i jakiej jesteś narodowości. Nie ma znaczenia jakie odebrałeś wykształcenie. Nie ma też znaczenia z jakiego środowiska się wywodzisz, albo jakiej jesteś płci. To co dla mnie jest najważniejsze u podwładnych, to co mogą zaoferować jako profesjonaliści w swojej dziedzinie. Jakie posiadają umiejętności i talenty, jaki mają potencjał. Wierzę, że ciężka praca i poświęcenie są kluczem do osiągnięcia każdego celu. Jeśli włożysz w coś czas i pracę, nie ma rzeczy, których nie mógłbyś osiągnąć.

1 KOMENTARZ

  1. Świetny wywiad, w pytaniu o tak duże wydarzenie jak KSW na narodowym miałem wrażenie, że trochę wymijająco odpowiedział hah 😀

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.