Jimi Manuwa do świata MMA trafił dość późno, bo debiutując na zawodowym ringu miał prawie 30 lat.  Dziś jest zawodnikiem UFC i ma ambicje mistrzowskie, a po ostatnich dwóch wygranych liczy na duże walki w przyszłości. W rozmowie z brytyjskim serwisem The Sun opowiedział nieco o swoich początkach.

Różnica między tym, co kiedy a dziś, jest szalona. Wszystko stało się bardzo szybko. Pamiętam moją pierwszą sesję treningową do mojej pierwszej zawodowej walki. Trenowaliśmy w parku, robiliśmy walkę z cieniem i biegaliśmy. Pamiętam, że umierałem wtedy z wycieńczenia. Pamiętam doskonale pierwszą walkę, tak jakby to było wczoraj i nigdy jej nie zapomnę. Po walce byłem dosłownie wykończony. Nawet dwadzieścia minut po niej ciągle ciężko mi się oddychało, a adrenalina we mnie buzowała. Pamiętam, że pokochałem to uczucie, pokochałem zwyciężanie przez nokaut.

Ze wszystkie swoich zwycięskich walk w karierze Manuwa tylko raz wygrał decyzją sędziów i tylko raz przez poddanie. W pozostałych walkach nokautował swoich rywali.

Dziś trenuję z najlepszymi zawodnikami, to szalone jak wszystko się potoczyło, ale spodziewałem się tego. Początkowo jednak chciałem trenować boks. Przyszedłem do klubu z takim właśnie zamiarem, ale trener powiedział, że mając 28 lat jestem już na to za stary.

Jednym z planów na przyszłość anglika jest walka z Jonem Jonesem.

Czuję, że jestem w szczytowym momencie mojej kariery i teraz czekają mnie już tylko duże walki. Na 100% zawalczę kiedyś z Jonem Jonesem. Któż nie chciałby z nim walczyć, z prawdopodobnie z najlepszym zawodnikiem na świecie? Wierzę jednak, że jeśli dobrze go trafię, znokautuje go. Jeśli z nim się zmierzę na pewno zaszokuję cały świat.

5 KOMENTARZE

  1. Tak zszokujesz , że Jones Cie wypunktuje jak szma*e a DC zamęczy zapasami.

  2. Jimmy może zaskoczyć nie popełniał bym błędu niedoceniania tego zawodnika.

  3. "Wierzę jednak, że jeśli dobrze go trafię, znokautuje go"Szłem łąką, kwiaty pachły, wiater wiał, ona mnie odepchła. Więc weszłem do domu, trzasłem drzwiami, pierdłem rzygłem i wyszłem, bo hamstwa nie zniese.

  4. No a co ma chłop powiedzieć? Że Bones zrobi mu dziecko w oktagonie? Nie wiem, dla mnie akurat Jimbo ma większe szanse z Jonesem niż z Cormierem. Dodatkowo, jaram się każdym występem zarówno Jonesa jak i Manuwy, więc taka waleczka byłaby dla mnie dosłownie "drims kam czru"

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.