„It’s time!” krzyknęło dziś sprzed monitorów wielu kibiców polskiego MMA. Tak, to czas na powrót UFC do Polski po 2,5-letniej nieobecności, która potrwała od 11 kwietnia 2015 roku do 21 października 2017. Data nie byle jaka, bo uznawana za koniec powstania styczniowego… Jako arenę zmagań wybrana została gdańsko-sopocka Ergo Arena. To świetne uzupełnienie i zastępstwo dla trójmiejskich kibiców, którzy w obliczu majowego KSW 39: Colosseum na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie muszą obejść się bez gali Konfrontacji Sztuk Walki w Trójmieście. Należy spodziewać się wielkiego show, ale czy oznacza to równie duży sukces?

Tak było w Krakowie…

Tę galę pamiętam jakby była wczoraj. Moje pierwsze UFC (i póki co ostatnie), a na dodatek obejrzane z pierwszego rzędu. Spełnione marzenie. Świetny weekend w Krakowie – oby ten w Gdańsku był jeszcze lepszy. Rozpiska małopolskiej gali niestety nie powaliła, ale samo wydarzenie mi się bardzo podobało. Byłem zachwycony, choć wiem, że w porównaniu do pozostałych imprez Ultimate Fighting Championship majstersztyk to nie był. Na moje pozytywne odczucia zadziałały raczej trzy magiczne litery – U, F i C, a nie ogół imprezy.

Koniec prywaty. Przejdźmy do faktów. W walce wieczoru zmierzyli się legendy światowej wagi ciężkiej – Mirko „Cro Cop” Filipović kontra Gabriel Gonzaga. W porównaniu do pozostałych pojedynków, była to całkiem niezła wojna, co zresztą potwierdza przyznany bonus za FOTN. Sam fakt zobaczenia takich gwiazd nad Wisłą był czymś niesamowitym, a polscy fani skandujący nazwisko Chorwata pokazali, że Ultimate Fighting Championship do naszej ojczyzny będzie musiało jeszcze powrócić, bo jest na to kibicowski popyt.

O ile main event imprezy w Tauron Arenie okazał się strzałem w dziesiątkę, to już pozostałe starcia tak huczne nie były. Taylor Lapilus na otwarcie pokonał Rocky’ego Lee (i w zasadzie tyle, bo na miejscu praktycznie nikogo ten pojedynek nie obchodził i najciekawszym momentem tych piętnastu minut była obecność Bruce’a Buffera w oktagonie), a chwilę później Steven Ray znokautował Marcina Bandla (zwolnionego z organizacji właśnie po tej porażce). Z perspektywy czasu wysoko rozstawiona w karcie walka Maryny Moroz z Joanne Calderwood nic nie zmieniła w kategorii słomkowej, której mistrzynią Joanna Jędrzejczyk została miesiąc wcześniej. A przecież zwyciężczyni wyzywała do boju olsztyniankę tuż po efektownym triumfie…

Pech chciał, że z karty wykluczeni zostali z powodu kontuzji Peter Sobotta i Krzysztof Jotko, a pokonany przez Anthony’ego Hamiltona Daniel Omielańczuk był nieco innym zawodnikiem niż teraz i bliżej był zwolnienia niż walk z czołówką. Paweł Pawlak wygrał z Sheldonem Westcottem, ale co z tego, jeśli niedługo później się pożegnał z federacją? Bartosz Fabiński też fajnie się pokazał naprzeciw Garrethowi McLellanowi, acz niestety w jego przypadku również niewiele to dało, bo w końcu po kolejnym zwycięstwie zawiesił karierę… Jan Błachowicz zawiódł i spowodował smutek na trybunach, nie wykorzystując swojej szansy z Jimim Manuwą, a Aleksandra Albu poddała ledwo żywą i przerażająco wyglądającą, wycieńczoną Izabelę Badurek. Warto też wspomnieć debiut Damiana Stasiaka (ściągniętego zresztą do UFC jako transfer „last minute” – i to dużym fartem, bo ktoś z UFC go na BAMMA w Anglii zobaczył), bo mimo że przegrał z Yaotzinem Mezą, to korzystnie się zaprezentował. Z dziennikarskiego obowiązku przypomnę też, że Sergio Moraes wypunktował Mickaela Lebouta…

Poza tym warto dodać fakt, iż przed UFC w Krakowie dopiero na ostatni moment parafowano umowę telewizyjną z Extreme Sports Channel. Dość spontaniczna realizacja, kompletny brak doświadczenia jak na debiut i praktycznie zerowa promocja, bo… po prostu zabrakło czasu.

Wtedy federacja dopiero poznawała nadwiślański rynek. Teraz nabrała doświadczenia i powinna być pewna siebie.

Kto wystąpi?

Analizując rozpiskę krakowską należy się spodziewać praktycznie całkowicie innego rozkładu jazdy na UFC Fight Night w Gdańsku. Dwa i pół roku to niby nie tak długo, ale sytuacja ówczesnych reprezentantów Polski w oktagonie znacznie się zmieniła, dzięki czemu Ultimate Fighting Championship coraz śmielej przemawia do świadomości kibiców, co potwierdzają choćby comiesięczne statystyki medialne Jacka Łosaka. Oby teraz fightcard był mocniejszy, bo europejskie gale światowego potentata są traktowane po macoszemu, więc nie wiadomo, czego się spodziewać… Sam fakt powrotu nad Wisłę powoduje jednak dumę dla polskiego środowiska.

Czasu jest dużo, zatem na razie można tylko spekulować. Do tej pory zdarzyć może się wiele. Wszystko zależy od rezultatów. W najbliższych terminach starcia zaplanowane mają między innymi Daniel Omielańczuk, Krzysztof Jotko, Joanna Jędrzejczyk i Karolina Kowalkiewicz. W najlepszym wypadku polscy zawodnicy zmierzą się ze ścisłą czołówką. W kontekście pań można byłoby mówić o rewanżowym starciu mistrzowskim, który na pewno „sprzedałby” się lepiej niż pierwszy pojedynek podczas historycznego eventu w Nowym Jorku. Jeżeli pozostałym się powiedzie, to również można mierzyć wysoko. Nie powinno zabraknąć też Marcina Helda, Damiana Stasiaka, Jana Błachowicza czy Marcina Tybury. Może sytuacja Bartosza Fabińskiego unormuje się do tej pory, a Damian Grabowski jakimś cudem przejdzie całkowitą metamorfozę i utrzyma się w szeregach organizacji, ale na to szanse mogą być tylko matematyczne…

Jestem praktycznie pewien, że na jesieni UFC zakonktraktuje nowych fighterów znad Wisły. Wielu nazwisk się nie spodziewam, ale powiew świeżości w postaci jednego-dwóch talentów by się przydał. Pytanie tylko – kto może zasilić najlepszą organizację MMA na świecie? Gdybym pisał ten artykuł tydzień wcześniej, to postawiłbym na pogromcę Piotra Hallmanna, Kamila Łebkowskiego, ale „Bomba” przegrał podczas minionej edycji Fight Exclusive Night i musiałby szybko „odbić się” po porażce z Gabrielem Silvą. Ciekawym nazwiskiem wydaje się również Oskar Piechota, aktualnie związany ze Spartan Fight. Jego angaż byłby możliwy zwłaszcza ze względu na trójmiejską lokalizację gali. O zawodnikach pokroju Borysa Mańkowskiego czy Mateusza Gamrota nawet nie myślę ze względu na ich zobowiązania kontraktowe wobec Konfrontacji Sztuk Walki.

Możliwe starcia:

Karta główna

125 lbs: Joanna Jędrzejczyk vs Karolina Kowalkiewicz II

185 lbs: Krzysztof Jotko vs ktoś z TOP 5

205 lbs: Jan Błachowicz vs ktoś z TOP 10

265 lbs: Daniel Omielańczuk vs ktoś z TOP 10

265 lbs: Marcin Tybura vs ktoś z TOP 10

Karta wstępna

170 lbs: Peter Sobotta vs ktoś z TOP 15

155 lbs: Marcin Held vs ktoś z TOP 15

135 lbs: Damian Stasiak vs ktoś z TOP 15

Ponadto: 265 lbs: Damian Grabowski, 170 lbs: Bartosz Fabiński.

Zdziwiłbym się, jeżeli UFC postawiłoby w fightcardzie aż na tylu Polaków, jak wymieniłem, ale odnoszę wrażenie, że tutaj strategia federacji jest nieco inna niż wobec Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Niemiec. Uważam, iż w fightcardzie zobaczymy maksymalnie sześciu, siedmiu zawodników znad Wisły, co byłoby i tak dużym wynikiem. Według mnie Ultimate Fighting Championship zdaje sobie sprawę, że polskich kibiców najchętniej do hali przyciągają lokalne gwiazdy.

Będzie sukces?

Jeżeli chodzi o rozgłos internetowy, to jestem praktycznie pewien, że teraz zainteresowanych imprezą będzie więcej niż przy poprzedniej edycji. Szał na MMA w Polsce trwa w najlepsze, a – patrząc z mojego punktu widzenia – media coraz chętniej stawiają na sporty walki. Wystarczy choćby spojrzeć na Wirtualną Polskę, której jestem współpracownikiem. Od 2015 trochę się u nas zmieniło – mieszane sztuki walki odgrywają aktualnie znacznie większą rolę niż wcześniej. Skuteczna promocja i reklama w sieci powinna zachęcić fanów do przybycia.

Mam jedno marzenie. Że gala UFC w Gdańsku zostanie pokazana nie tylko na antenie Extreme Sports Channel… Pewnie to marzenie nie do spełnienia z uwagi na zobowiązania kontraktowe, ale może jakimś cudem światowy potentat umówi się na jednorazowy deal z Polsatem? Byłoby miło, aczkolwiek jakoś sobie tego nie wyobrażam.

Celowo nie odniosłem się do stosunku KSW do UFC, ponieważ uważam iż… takie porównanie nie ma sensu. Ten rok i tak należeć będzie do duetu Maciej Kawulski & Martin Lewandowski, przede wszystkim z uwagi na huczne „Colosseum”. Tego nie przebije nikt, nie tylko w kategorii wydarzeń sportów walki w naszym kraju w przeciągu dwunastu miesięcy. Target odbiorczy obu federacji jest inny. Jedyne czego się boję, to że Konfrontacja Sztuk Walki w podobnym terminie zorganizuje KSW 40, ale to byłaby wielka głupota, bo straciłyby obie organizacje.

Podsumowując – mam wielką nadzieję, że Ultimate Fighting Championship zafunduje fanom solidną rozpiskę, która zapewni sukces. Więcej na temat UFC: Gdańsk powiedzieć będzie można dopiero za kilka miesięcy, kiedy już poznamy rezultaty wymienionych przeze mnie wcześniej starć. Patrzmy optymistycznie i oby w Ergo Arenie nie pozostało ani jedno wolne krzesełko. Fani! Nie zawiedźcie – przybądźcie na pogranicze Gdańska i Sopotu! Będzie warto.

Maciej Szumowski

Maciej Szumowski
Urodzony w 1999, w dziennikarskim świecie od 2013. Aktualnie dziennikarz WP SportoweFakty i MMARocks.pl, dawniej myMMA.pl.

3 KOMENTARZE

  1. rany, dajcie już spokój z tym starciem JJ vs KK. to nie była bliska walka. Znacznie fajniej wyglądałoby starcie Szefowej z np. Michelle Waterson, a z tego co widzę, to jeżeli obie wygrają swoje pojedynki, to na galę w Polsce mogłyby się wyrobić ;]

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.