Derrick Lewis, który podczas gali UFC 230 zmierzy się z Danielem Cormierem o pas mistrzowski wagi ciężkiej słynie ze swojego dość luźnego podejście do kariery i spojrzenia na mieszane sztuki walki. Pokazał to po raz kolejnym podczas niedawnego spotkania z mediami.

Postaram się wywalczyć ten pas, ale w sumie jest mi obojętne czy go zdobędę czy też nie. Nie jestem prawdziwym zawodnikiem MMA, chociaż pewnie tak jestem postrzegany. Nie winię ludzi za to, ale ja nie trenuję jak zawodnicy MMA. Nie darzę tego sportu specjalnym szacunkiem, jak inni. Ja tylko się biję. Wychodzę do klatki, żeby się bić.  Nie dbam o poddania, o technikę, nie dbam o ukłony i okazywanie sobie szacunku. Jest mi to wszystko obojętne. Wychodzę, żeby się bić.

Lewis został zapytany również o to z kim chciałby walczyć w następnym starciu, jeśli zostanie mistrzem UFC.

Nie ma dla mnie znaczenia kto będzie następny. Nadal uważam, że to Stipe powinien walczyć o pas, ponieważ wszyscy, którzy tracili to trofeum, dostawali szansę natychmiastowego rewanżu. Jeśli więc będzie to Miocic, albo Lesnar, będzie dobrze. Jeśli tylko UFC będzie mi płacić, to jest mi obojętne z kim walczę.

3 KOMENTARZE

  1. Tym bardziej będą jaja jak sam skurwysyn jak Lewis trafi jakimś lujem czy coś i jego pas zawiśnie na biodrach.

  2. Ale śmiechy! 😀 W sumie zdrowe podejście, bez niepotrzebnej napinki i stresowania się tym całym, marketingowym syfem. Faktycznie – jajca to będą wielkie jak Black Beast ustrzeli Cormiera jakimś strzałem 😀 😀 😀

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.