11713727_894419697295778_7155600259636466628_o

Wyniki oraz relacja w środku wiadomości.

Kontrowersyjnie zakończył się pojedynek Michaela BispingaThalesa Leitesa. Po pięciu, wyrównanych rundach sędziowie niejednogłośnie przyznali zwycięstwo Anglikowi – choć punktacja budzi zasadne wątpliwości. Pojedynek w znacznej mierze toczył się w stójce, gdzie w Bisping w swoim stylu punktował z dystansu, nie robiąc jednak rywalowi zbytniej krzywdy. Mocno bijący Leites trafiał rzadziej, lecz z całą pewnością jego ciosy robiły na rywalu o wiele większe wrażenie. Thales był nawet bliski posłania oponenta na deski, kiedy po jednym z jego sierpów nogi „Hrabiego” ugięły się. Bisping przytomnie zdołał wówczas sklinczować i klejąc się do przeciwnika przetrwał zagrożenie. Pojedynek był wyrównany, i nie można mówić o jakimś wielkim oszustwie – co to, to nie. Z całą jednak pewnością poważne zastrzeżenia można mieć do pracy jednego z sędziów punktowych, który na konto Brytyjczyka zapisał aż cztery rundy.

W drugiej walce wieczoru Evan Dunham nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem weterana brytyjskiej sceny, Rossa Pearsona. Dunham przeważał zapaśniczo, nie dając oponentowi miejsca na zadawanie ciosów. Dociskając Persona do siatki Evan ustawiał sobie także obalenia – a na ziemi kontrolował walkę z góry bądź zza pleców. W pierwszej rundzie był nawet bliski zwycięstwa przed czasem, kiedy zapiął ciasną balachę w końcowych sekundach. Ross zdołał jednak oswobodzić się z techniki i powrócić na nogi. Po upływie piętnastu minut sędziowie bez sporu przyznali zwycięstwo Dunhamowi.

Joseph Duffy w bardzo ładnym stylu poddał Ivana Jorge’a, kontrując jego próbę obalenia i zakładając duszenie trójkątne. Walka nie trwałą zbyt długo i w zasadzie do momentu obalenia nie wydarzyło się w niej nic istotnego – ot, klasyczne wymiany w dystansie, bez „cięższych” ciosów. Sama kontra obalenia wykonanego z podchwytu i późniejsze przejście do trójkąta było natomiast bardzo efektowne – z całą pewnością warte zebranych oklasków.

Faworytka publiczności, Joanne Calderwood, wypunktowała Cortney Casey na przestrzeni trzech rund. Pojedynek nie rozpoczął się jednak zbyt dobrze dla „Jo Jo”, która przyjęła znaczą ilość mocnych ciosów od swojej rywalki i została zepchnięte do głębokiej defensywy. Im dłużej jednak trwała walka, tym Calderwood pewniej przejmowała inicjatywę w pojedynku, który w połowie drugiej rundy przerodził się w istną bijatykę. Obie panie nie szczędziły sobie ciosów i kopnięć, a jednogłośna decyzja jaką orzekli sędziwie z pewnością nie oddaje dramaturgii pojedynku.

Niestety Paweł Pawlak nie sprostał Leonowi Edwardsowi i musiał uznać jego wyższość po upływie regulaminowego czasu walki. Polak był wyraźnie słabszy od rywala, już od pierwszej rundy ustępując mu pola w stójce. Edwards był bardziej mobilny i szybszy, czym neutralizował przewidywalne sierpowe Pawła. Podopieczny Marcina Rogowskiego ustępował również oponentowi pola w klinczu, a także w parterze – w jednej i drugiej płaszczyźnie (kolejno w pierwszej i w drugiej rundzie) musiał bronić się pod naporem Edwardsa. Gwoździem do trumny była dla Pawlaka runda trzecia, w której przyjął potężne kopnięcie na głowę, w wyniku którego walka była bliska przerwania. Zawodnik Gracie Barra Łódź przetrwał jednak nawałnicę ciosów i dotrwał do końcowego gongu. W ocenie sędziów nie wygrał jednak ani jednej rundy.

W pierwszej walce głównej karty Stevie Ray szybko uporał się z Leonardem Mafrą. Po kurtuazyjnych pierwszych dwóch minutach walki, w których zawodnicy wymieniali ciosy z dystansu, Ray skontrował kombinację rywala, trafiając go prawym sierpowym. Cios mocno wstrząsnął Marfą, a Ray poczuł krew. Idąc za ciosem trafił kolejnymi sierpowymi – tym razem lewymi – które powaliły Leonarda kończąc tym samym starcie.

Po wspaniałym, trwającym trzy rundy grapplerskim pojedynku Paddy Holohan pokonał na punkty Vaughana Lee. Walka cały czas toczona była pod dyktando Paddy’ego, który raz po raz atakował technikami kończącymi, z którymi Vaughan miał sporo problemów. Najgroźniejsza z nich miała miejsce w pierwszej rundzie, gdzie przez prawie trzy minuty Holohan miał zapięty trójkąt, którego jednak nie potrafił wykończyć. Podobnie rzecz miała się z innymi technikami kończącymi – Paddy inicjował akcje, lecz ciosy Lee prędzej czy później rozbijały technikę wpędzając atakującego w defensywę. Po emocjonujących trzech rundach sędziwie zgodnie przyznali zwycięstwo Holohanowi.

Ilir Latifi przy pierwszej sposobności rozprawił się z Hansem Stringerem, nokautując go poniżej minuty pierwszej rundy. Walka zaczęła się raczej spokojnie, choć sporo warzące ciosy Latifiego od czasu do czasu cięły powietrze. Decydujący moment miał miejsce, gdy Stringer popełnił błąd, odsłaniając się przy prawym, niskim kopnięciu. Ilir nie zamierzał przepuścić takiej okazji, skontrował kopnięcie potężnym prawym sierpowym, czym zakończył walkę!

Mickael Lebout jako pierwszy na szkockiej gali dotarł do decyzji sędziowskiej, pokonując Teemu Packalena. Po trzech rundach, w większej części toczonej w parterze, walki sędziowie jednogłośnie wskazali na Francuza, który kontrolował oponenta i punktował z góry – a gdy znalazł się na dole, w swoim stylu zmieniał pozycję ciekawymi przetoczeniami.

Otwierająca transmisję w FOX Sports 1 walka Roberta Whiteforda i Paula Redmonda, podobnie jak walki na UFC Fight Pass, nie wyszła poza pierwszą rundę. Po trzech minutach wymian w stójce i okazjonalnych zapaśniczych „uścisków” Robert Whiteford sięgnął sierpowym szczęki swojego rywala, posyłając go tym samym na ziemię. Bardzo ładne g’n’p w wykonaniu Roberta zwieńczyło efektowną i tak całość, dając sędziemu ringowemu znak, że pora zakończyć pojedynek.

W drugiej walce wydarzenia Jimmie Rivera w znakomitym stylu odprawił Marcusa Brimage’a, nokautując go w mniej niż półtorej minuty. Walka rozpoczęła się wyrównanym, stójkowym pojedynkiem, lecz mocno bijący Rivera szybko napoczął swojego rywala prawym sierpowym – zmuszając go do mimowolnego tańca – a kilkanaście ciosów później triumfował swoje zwycięstwo na szkockiej ziemi.

Zaledwie czterdziestu ośmiu sekund potrzebował otwierający UFC w Glassgow Daniel Omielanczuk na pokonanie Chrisa de la Rochy. Polak rozpoczął bardzo agresywnie, trafiając przeciwnika mocnymi kombinacjami – tak ręcznymi, jak i wplatając pomiędzy nie wysokie kopnięcie. De la Rocha w zasadzie już przy pierwszym kontakcie z pięściami Daniela został naruszony, jednak rodak potrzebował kolejnych kilkunastu sekund na postawienie przysłowiowej kropki nad „i”. Omielańczuk wystrzelił kombinacją sierpowych, która powaliła Chrisa na deski – ciosy na ziemi były już tylko formalnością.

Główna karta (FOX Sports)

Michael Bisping pok. Thalesa Leitesa przez niejednogłośną decyzję sędziowską (49-46, 48-47, 47-48).
Joseph Duffy pok. Ivana Jorge’a przez poddanie (duszenie trójkątne), 3:05, runda 1.
Joanne Calderwood pok. Cortney Casey przez jednogłośną decyzję (30-27, 29-28, 30-27).
Leon Edwards pok. Pawła Pawlaka przez jednogłośną decyzję (3x 30-27).
Stevie Ray pok. Leonarda Mafrę przez TKO (uderzenia w parterze), 2:30, runda 1.

Wstępna karta (FOX Sports 1)

Paddy Holohan pok. Vaughana Lee przez jednogłośną decyzję (3x 30-27).
Ilir Latifi pok. Hansa Stringera przez KO (prawy sierpowy), 0:56, runda 1.
Mickael Lebout pok. Teemu Packalena przez jednogłośną decyzję (2×29-28, 30-27).
Robert Whiteford pok. Paula Redmonda przez TKO (uderzenia w parterze),3:04, runda 1.

Wstępna karta (UFC Fight Pass)

Jimmie Rivera pok. Marcusa Brimage’a przez TKO (uderzenia w parterze), 1:29, runda 1.
Daniel Omielanczuk  pok. Chrisa de la Rochę przez TKO (uderzenia w parterze), 0:48 runda 1.

Jakub Bijan
FREESTYLE || GRECO

16 KOMENTARZE

  1. Ale to było mierne z ich strony.. Lebout słabiutko się pokazał względem gali w Krakowie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.