Wracamy po nieco dłuższej przerwie z serią „Piękne i niebezpieczne”, a trzecią bohaterką tych totalnie kobiecych wywiadów będzie do niedawna zawodniczka MMA Witkowo i podopieczna trenera i sędziego Łukasza Bosackiego, od tego roku reprezentantka Czerwony Smok Poznań – Ewelina Woźniak. Obecnie wciąż walczy amatorsko, ale jej serca do walki może zazdrościć niejeden zawodowiec. Nam opowiada o tym, że gdyby nie były to nie zostałaby zawodniczką MMA, pewności siebie i po prostu o sobie.

Ewelina, jesteś młoda i piękna. Skąd pomysł na MMA skoro taka uroda na pewno doprowadziłaby Cię do zawodu modelki?

Skąd pomysł na MMA?  Zawsze lubiłam rywalizację, towarzyszącą temu adrenalinę a ze sportem byłam związana od dziecka. Miałam kilka epizodów w swoim życiu począwszy od biegania a kończąc na hokeju na trawie. Przygoda z tymi sportami była wspaniała lecz zawsze czułam, iż to nie jest do końca to co chciałabym robić. Czułam, że czegoś mi brakuje.  Wszystko zmieniło się pewnego dnia, kiedy mój obecnie były chłopak wyjechał do pracy zagranicę. Stwierdziłam, że przecież muszę jakoś zagospodarować wolny czas kiedy go nie ma. Zobaczyłam, że znajomy z mojej miejscowości uczęszcza  na treningi MMA. Wtedy postanowiłam, że również spróbuję. Teraz  wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Od razu poczułam tę atmosferę, zapach adrenaliny, obudziła się we mnie uśpiona dusza wojownika.  Wiedziałam, że ta historia tak szybko się nie zakończy. Co prawda z chłopakiem się rozstałam, ale prawdopodobnie gdyby nie on i jego wyjazd nie byłabym w tym miejscu w którym teraz jestem. Nawiązując jednak do mojej urody to nigdy  nie uważałam siebie za typową piękność, nigdy nawet nie pomyślałam żeby zostać modelką.  Wiadomo, że piękno to pojęcie względne i każdy z nas definiuje je inaczej a w dzisiejszych czasach to kolorowe magazyny i pokazy mody wyznaczają ideały. Ja jednak uważam, że istnieje prawdziwie i nieuchwytne piękno, któremu ulegamy wszyscy. To piękno nie jest oparte na powierzchowności, ale na tym co jest w nas. Kobieta jest piękna wtedy kiedy w jej oczach pojawia się blask, kiedy promienieje energią, wewnętrznym ogniem i pasją życia. We mnie jest to wszystko i być może to sprawia, iż niektórzy przypisują mi miano pięknej. Zapewniam, że mam do zaoferowania znacznie więcej niż tylko  ładną buzię czy ciało.

Jak to wyglądało w dzieciństwie? Czy chuligani na podwórku czuli do ciebie respekt, czy ta miłość do sportów walki narodziła się gdzieś w międzyczasie a jako dziewczynka bawiłaś się lalkami jak rówieśniczki?

Powiem tak:  wychowałam się wraz z trzema braćmi i ich kolegami więc nigdy raczej nie byłam typem grzecznej i miłej dziewczynki a lalki nigdy mnie nie interesowały. Chłopcy  traktowali mnie jak równą sobie, ale najpierw musiałam udowodnić, iż nie jestem tylko „ dziewczyną” jak to zwykli mawiać. Wkładanie ręki do mrowiska, pseudo walki  czy strzelanie do siebie z pistoletów na kulki to był chleb powszedni dla nas.  Od zawsze byłam temperamentną dziewczyną więc odnajdywałam się w tym gronie doskonale.  Pamiętam jak kiedyś jeździliśmy na łyżwach i wpadłam nogą do wykutego wcześniej przez chłopaków przerębla. Było -15 stopni C a ja miałam nogę mokrą po samo biodro. Pomimo tego jeździliśmy dalej, aż moje spodnie zamarzły bo przecież zabawa była przednia  a ja nie mogłam „ wymięknąć”. Patrząc z perspektywy czasu na  to jak wyglądało moje dzieciństwo myślę, że miało ono duży wpływ na ukształtowanie mojej psychiki i tego, że obecnie spełniam się jako kobieta występując w klatce a nie na pokazie mody.

Jesteś jedną z moich instagramowych inspiracji, bo często na zdjęciach niewiele masz na sobie, a raczej w większości można Cię tam zobaczyć w topie i legginsach czy w stroju kąpielowym. MMA to jedyna forma aktywności fizycznej, którą uprawiasz?

Dziękuje bardzo, cieszę się, że mogę być dla kogoś inspiracją. Obecnie oprócz trenowania MMA wykonuje również trening siły funkcjonalnej, który jest bardzo trudnym i ciężkim treningiem, ponieważ angażuje do pracy mięśnie o których istnieniu kiedyś nie miałam pojęcia. Ciężko mi wymienić i opisać wszystko co robię ponieważ każdy trening, każde ćwiczenie które wykonuję jest po to, abym mogła stać się jeszcze lepszą zawodniczką.  Przyjemnym efektem ubocznym tej ciężkiej pracy jest zgrabne  i jędrne ciało, którego ja akurat się nie wstydzę. Uważam, że nasze ciało to nasza zbroja, obrazuje to jak ciężko pracujemy i jak bardzo zależy nam, aby dotrzeć do upragnionego celu. Wstydzić należy się lenistwa a nie zgrabnej i smukłej sylwetki! Dlatego ja nie mam oporów aby zamieszczać  na swoim profilu zdjęć w topie czy stroju kąpielowym. Być może stanę się inspiracją i zmotywuję kogoś do walki o swoje ciało, zdrowie i samopoczucie.

Jaka jesteś na co dzień? Wiadomo że w oczach wielu sporty walki to sport wciąż „nie dla kobiet”. Czy wychodząc z domu zobaczymy Cię w seksownym, kobiecym wydaniu czy jednak strój sportowy i adidasy ?

Można powiedzieć, że na co dzień jestem przeciwieństwem Eweliny z sali treningowej. Przynamniej tak to wygląda w kwestii ubioru. Mimo tego, że charakter mam dość twardy i niektórzy określają go mianem „ męskim” to uwielbiam ubierać się kobieco. Kocham ciasne jeansy, szpilki i różnego rodzaju sukienki. Naprawdę rzadko zdarza się mi chodzić w typowo sportowym stroju, najczęściej w dresie paraduję po domu. Zdarzyło mi się stoczyć walkę w oktagonie, następnie szybko wziąć prysznic, poprawić włosy, wskoczyć w ciasną sukienkę i obcasy, aby celebrować zwycięstwo.  Jestem wojowniczką, ale też kobietą i staram się to podkreślać każdego dnia.

Będąc profesjonalnym zawodnikiem sporo czasu poświęcasz na treningi. Na co dzień, z tego co widzę większość Sali w Witkowie zajmują mężczyźni. Czy mając z taką liczną grupą facetów kontakt na co dzień zauważyłaś u siebie jakieś… no nie wiem, męskie cechy? Bekasz na głos, używasz nadmiernej ilości wulgarnych słów?  

Na początek zacznę może od tego, iż nie trenuję już w  klubie KS  MMA Witkowo. Od stycznia 2017r. jestem pełnoprawną zawodniczką Klubu Czerwony Smok z siedzibą w Poznaniu. Jednak i tam większość sali treningowej zajmują faceci.  Tak jest w większości klubów, kobiet trenujących MMA jest nadal dość niewiele. Nadmienię, że pracuje również w typowo męskim zawodzie, gdzie także przedstawicielek płci pięknej jest niewiele. Ja na szczęście od dziecka jestem przyzwyczajona do męskiego towarzystwa. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że lepiej dogaduje się z facetami niż kobietami i lubię przebywać w ich towarzystwie a oni w moim.  Czy zauważyłam u siebie jakieś męskie cechy? Ciężko mi stwierdzić ponieważ tak jak mówiłam wcześniej nigdy nie byłam typową grzeczną i miłą dziewczynką, która nagle wkroczyła do okrutnego męskiego świata. Funkcjonowałam w tym świecie praktycznie odkąd pamiętam  i dobrze się w nim zawsze czułam.  Męskie cechy na pewno mam, lecz pewnie sama ich nie dostrzegam. Wielu facetów traktuje mnie po prostu jak dobrego kumpla.

Co robisz w wolnym czasie? Koc, kanapa i niezdrowe jedzenie czy raczej gdzieś tam zostajesz w tym aktywnym trybie?

Kiedy funkcjonuje w systemie treningowym to wolnego czasu mam naprawdę niewiele.  Cały ten czas poświęcony jest na treningi. Tym bardziej teraz gdy muszę dojechać ze swojej miejscowości do sali treningowej ponad 60 km w jedną stronę. Kiedy jednak mam roztrenowanie lub po prostu wolny weekend to staram się go aktywnie wykorzystać w maksymalny sposób. Nie jestem zwolenniczką przesiadywania na kanapie. Słynę z tego, że ciężko ustać mi 5 minut w jednym miejscu a gdzie dopiero leżeć na kanapie.

Mam drugą wielką pasję zaraz po MMA mianowicie jestem miłośniczką podróży, survivalu oraz wszelakich bunkrów i podziemi. Kiedy tylko mogę zabieram moro, plecak i jadę ze znajomymi w różne ciekawe miejsca. Moją ulubioną miejscówką jest Międzyrzecki Rejon Umocniony, gdzie potrafimy ze znajomymi  spędzić 3 dni w lesie i chodzić z plecakiem po podziemiach.  Wieczorem rozpalamy ognisko i śpimy pod gołym niebem. To taki czas kiedy naprawdę się relaksuje a mój  umysł i ciało odpoczywa.

Jakie jest Twoje największe marzenie? To jeśli chodzi o życie zawodowe i to jeśli mówimy o Tobie prywatnie?

Oprócz tego, że ciężko trenuję to  chodzę do pracy jak zwykły śmiertelnik.  Niestety ze względu na rodzaj wykonywanej przeze mnie pracy, nie mogę zdradzać nic odnośnie planów związanych z nią. Odnośnie marzeń wiążących się z MMA to pewnie będę monotematyczna, ale dawno temu zamieniłam marzenia na cele, które konsekwentnie realizuję. Ciężko trenuję, poświęcam się a gdy wchodzę na salę treningową w moich oczach pojawia się błysk. Zamierzam podbić świat. Zdecydowanie.  Chce być mistrzynią najlepszej organizacji MMA na świecie.  Wiem, że długa droga przede mną, ale cel uświęca środki. Poza tym wierze w siebie i swoje możliwości, tym bardziej teraz gdy w końcu mam profesjonalna kadrę trenerską.

Ostatnio coraz więcej kobiet spotykam na zajęciach fitness które łączą w sobie elementy sportów walki. Coraz więcej też zamiast na zumbę czy jogę idzie na tajski boks albo BJJ. Jak myślisz czym to jest spowodowane? I czy uważasz, że jest to dobry sposób na ruszenie swoich czterech liter które, co ważne dla wielu kobiet bo jakże inaczej, pozwoli na ujędrnienie i wysmuklenie ciała?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie ponieważ mnie nigdy zumba czy joga zbytnio nie interesowała.  Być może taka sytuacja związana jest z faktem, iż coraz więcej klubów oferuje zajęcia również dla pań.  Sporty walki przestały być sportem zarezerwowanym tylko dla płci męskiej i stały się pewnego rodzaju alternatywą dla zajęć fitness. Kobietki chcące zrobić coś dla siebie,  dla swojej sylwetki już nie muszą wybierać tylko między zajęciami dla pań, ale mogą wybrać się na salę treningową.  Dodatkowym plusem i zachętą do trenowania sztuk walk jest fakt, iż kobiety po takich zajęciach na pewno czują się nieco pewniej w dzisiejszej niebezpiecznej rzeczywistości. Myślę, że są świadome, iż w sytuacji zagrożenia należy agresorowi dać po prostu „ w mordę” że tak się kolokwialnie wypowiem i jak najszybciej uciekać. Oczywiście, że uważam iż trening MMA, boksu czy BJJ jest dobrym sposobem na przysłowiowe ruszenie swoich czterech liter, ale należy pamiętać, że taki trening bardzo różni się od zajęć typu fitness. Łączy się on naprawdę ciężką pracą, wysiłkiem, hektolitrami wylanego potu i poświęceniem.

Czy kiedykolwiek spotkałaś się z docinkami innych ludzi na temat tego, jaki sport w życiu wybrałaś?

Tak naprawdę nie zdołałabym zliczyć sytuacji w których często nawet obcy ludzie krytykowali to jaki sport i drogę w życiu wybrałam. Słyszałam już uwagi na temat tego, iż powinnam zająć się bieganiem ponieważ kobiecie się bić nie wypada. Do tego dochodziły spostrzeżenia, iż na pewno i tak nic nie osiągnę ponieważ jestem małą i szczupłą dziewczynką a moje dłonie pasują bardziej do pianina niż rękawic. Ogromna liczba osób powtarzała mi, że powinnam dać sobie spokój z tym sportem, ponieważ jest strasznie brutalny i wiąże się jedynie z kontuzjami.  Kiedyś pewna osoba powiedziała mi, że gdy zobaczyła mnie pierwszy raz na treningu to pomyślała, że za dwa tygodnie już mnie tu nie będzie. Mimo to, ja pozostałam. Kiedy inni przychodzili i odchodzili ja ciągle tam byłam. Konsekwentnie dążąc do swojego celu. Takich sytuacji było mnóstwo.  Większości nigdy nie zdoła się dogodzić. Ludzie zawsze będą krytykować i oceniać bo taka jest ich natura. Jednak ja wychodzę z założenia, że czyjaś opinia na mój temat nie jest moją rzeczywistością. Gdybym uwierzyła  tym wszystkim, którzy skazywali mnie na porażkę, którzy kazali mi zrezygnować, dziś byłabym nikim.

Czy jest rzecz której nigdy w życiu byś nie zrobiła?

Jak wszyscy wiemy życie pisze różne scenariusze. Dziś możemy mówić, że nigdy w życiu nie zrobilibyśmy jakiejś rzeczy. Jednak za kilka dni czy lat możemy zostać postawieni przed taka sytuacją, iż nie będziemy mieli wyjścia. Więc naprawdę nie wiem, czego bym nie zrobiła. Ale jedno jest pewnie  nigdy bym nie zrezygnowała z własnej woli z marzeń i bycia tym kim jestem.

Czego najbardziej się boisz?

Przyznam szczerze- bardzo trudne pytanie. Jak każdy człowiek mam swoje lęki i obawy. Ja akurat nie boję się pająków, ciemności czy małych pomieszczeń. W sumie z rzeczy namacalnych mało czego się obawiam. Lecz gdy dłużej się zastanowię to wiem, że boję się tego że w pewnym momencie mojego życia przytrafi mi się taka sytuacja, iż nie będę mogła dalej robić tego co naprawdę kocham. Boję się, że moja pasja, moje życie zostanie mi odebrane.  Lękam się, że będę zmuszona zrezygnować choć wcale nie będę tego chciała. Bardzo ciężko jest mi strawić myśl, że w jednej chwili mogłoby mi zostać odebrane to wszystko na co ciężko pracowałam, wszystko to czemu poświęciłam życie. Teraz wiem, że gdyby to zostało mi zabrane to jakaś część mnie na pewno by umarła a wraz z nią zniknął by blask z moich oczu.

No to może na koniec trochę jednak o MMA zahaczymy w kwestii planów na 2017 rok. Wielkopolską scenę już udało Ci się podbić udanymi występami na galach Slugfest. Co planujesz na ten rok?

Rok 2016 zakończyłam z bilansem czterech zwycięstw i braku porażek, trzy pojedynki zakończyłam przed czasem.  Więc uważam ten rok za bardzo udany tym bardziej, że udało mi się zawalczyć nie tylko w Polsce,  ale między innymi w Ostravie czy Berlinie.  Niestety były to walki w formule amatorskiej lub zakontraktowane w formule semi pro. W tym roku zamierzam porzucić moją amatorską przygodę i przejść w pełni na zawodową arenę. Do tej pory toczyłam pojedynki, które prawie niczym nie różniły się od walk zawodowych. Walczyłam 3×4 min, 2×5 min, bez ochraniaczy piszczeli i w twardych rękawicach. Dlatego  razem z moim obecnym trenerem Bartoszem Jezierskim i resztą kadry stwierdziliśmy, iż będzie to dobra decyzja. W mojej technice było wiele błędów, które wraz z obecną kadrą trenerską staramy się eliminować tak bym była w pełni przygotowana do walk profesjonalnych.  Najprawdopodobniej mój zawodowy debiut odbędzie się w kwietniu tego roku w Poznaniu.  Obiecuję wszystkim, że namieszam na polskiej scenie MMA a o moim nazwisku będzie jeszcze  głośno.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.