Mike Perry (MMA 11-3) znany jest ze swojej ponad przeciętnej siły ciosu. Wszystkie swoje dotychczasowe zwycięstwa w MMA zdobywał przez nokaut i już dwukrotnie uzyskał bonus za występ wieczoru w UFC. W wywiadzie dla portalu BJPenn.com „Platinum” opowiedział historię o tym, jak 8 lat temu odkrył swoje wyjątkowe zdolności do nokautowania innych ludzi.

Człowieku, raz rzuciło się na mnie kilku kolesi naraz w jednym z klubów w śródmieściu Orlando. Wszystko zaczęło się od jednego faceta, który przechodził między tłumem i odepchnął mnie naprawdę mocno. Trochę mnie odrzuciło do tyłu, podszedłem do niego i powiedziałem „Co jest gościu, co jest ku*wa?”. Wtedy ośmiu mężczyzn, którzy tańczyli na parkiecie, spojrzało się w moim kierunku. Oczywiście jeden z nich podszedł i mnie uderzył, BUM! Moja głowa odskoczyła, jednak ja nadal stałem na nogach i ruszyłem na niego jak bumerang. Złapałem go za gardło, odepchnąłem w kierunku ściany i machnąłem prawą ręką w stronę jego twarzy. Na początku nie wiedziałem czy w ogóle w niego trafiłem, rozejrzałem się dookoła a on zniknął. Pomyślałem, że pewnie zrobił jakiś unik, ale okazało się, że leżał znokautowany na ziemi. Naprawdę nie poczułem, że moja pięść w coś uderzyła, więc byłem nieco zszokowany tą sytuacją. W tym momencie kolejnych dwóch gości złapało mnie od tyłu. Sięgnąłem w ich stronę, chwyciłem za koszulki i pociągnąłem mocno do przodu. Schyliłem się, zrobiłem krok do tyłu i teraz to ja znalazłem się za nimi. Kiedy się odwrócili uderzyłem jednego lewą pięścią, drugiego prawą pięścią i obaj przelecieli przez barierki do sekcji VIP. Szybko odwróciłem się, żeby zobaczyć czy ktoś jeszcze na mnie napiera. Ujrzałem kogoś biegnącego na mnie i szykującego się do zadania cepa. Kopnąłem go w nogę, a ten odleciał na bok i wylądował na ziemi. Czułem się jak w jakimś filmie karate. Znowu ktoś mnie złapał od tyłu. Zacząłem się wyrywać i kiedy w końcu się uwolniłem, odwróciłem się, złapałem kolesia za szyję i przycisnąłem do ściany. Wtedy zobaczyłem napis „Ochrona” na jego koszulce. Od razu odpuściłem i zacząłem tłumaczyć, że jako pierwszy zostałem uderzony. Przyszedł kolejny ochroniarz i obaj wyrzucili mnie z klubu tylnym wyjściem. Miałem tylko 18 lat w tamtym momencie. Wyjąłem swój telefon i zadzwoniłem do ziomka. „Stary, widziałeś to? Rzucili się na mnie w środku i powaliłem na ziemię chyba z czterech, to było niezłe!”. Użyłem dokładnie takich samych słów.

Jak się okazało to był dopiero początek, a bójka przeniosła się na zewnątrz.

Kiedy rozmawiałem ze swoim kumplem przez telefon, spojrzałem w stronę wyjścia i zobaczyłem masę ludzi przeciskającą się przez drzwi. Ktoś skierował palcem na mnie i krzyknął „Bierzcie tego białasa!”. Powiedziałem jeszcze przez telefon „Yo, znowu będę się bił. Zaraz się na mnie rzucą, nie mam zamiaru uciekać, ale może mi się przydać pomoc”. Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem iść powoli w kierunku tej ekipy. (…) Było ich około 15-20. Jeden z nich próbował mnie uderzyć, zrobiłem unik, kopnąłem go w nogę i trafiłem podbródkowym. Koleś odleciał do tyłu i był całkowicie znokautowany. Kilki agresorów już wtedy sobie odpuściło. Cała reszta rzuciła się na mnie, więc zacząłem unikać ich ciosów i odpowiadać własnymi. Bili mnie po całym ciele i z góry mojej głowy, ale pamiętam, że moja twarz ledwo co ucierpiała. Skończyłem z siniakami na plecach, ponieważ napierałem nimi do płotu, aby nikt nie zaszedł mnie od tyłu. A więc stałem tak przy tym płocie i broniłem się całkiem nieźle, kiedy w końcu oberwałem naprawdę potężnym uderzeniem. Przyklęknąłem i byłem zamroczony. Pamiętam to jak przez mgłę, ale powtarzałem sobie w głowie „Jeśli teraz się nie podniosę, to oni mnie zabiją na tym parkingu. Będą mi skakać po łbie, musisz wstać Mike!”. Podniosłem się i jedyne co mogłem zrobić to blokowanie ciosów. Od czasu do czasu sam spróbowałem któregoś zaatakować. Tak naprawdę powinienem walić każdego po jajach, ale wtedy nie myślałem trzeźwo. Nie wiedziałem co robić, więc zacząłem krzyczeć „Nie powstrzymacie mnie! Nikt z was mnie nie powstrzyma!” Wtedy usłyszałem jak ktoś mówi „Musimy spadać zanim przyjadą gliny”. Rzeczy dookoła stały się nieco bardziej przejrzyste. Ujrzałem kilku moich przyjaciół zmierzających w moją stronę i paru facetów, którzy mnie zaatakowali leżących bez ruchu na ziemi. Moi kumple dotarli i kazali spadać, bo zaraz będzie tu policja. Kiedy uciekaliśmy, słyszałem gdzieś w tle strzały z pistoletu. Zaczęliśmy biegać zygzakiem, żeby nie dostać kulki. Mieliśmy dużo szczęścia, że uszliśmy wtedy z życiem. Mój przyjaciel powiedział mi, że kiedy zobaczył mnie za klubem nie był w stanie uwierzyć jak wielu kolesi mnie atakuje. Mówił, że było ich aż tylu i każdy z nich chciał mnie uderzyć, że trafiali przez przypadek również siebie nawzajem.

Mike Perry ma aktualnie serię dwóch porażek z rzędu. Ostatnio w oktagonie ujrzeliśmy go 24 lutego podczas UFC on Fox 28, kiedy to uległ Maxowi Griffinowi przez jednogłośną decyzję.

3 KOMENTARZE

  1. Kurde, to ujęcie Seagala to tak bliskie, że dziwne że nie zderzył się z kamerą, strach się bać ; )))

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.