Nie bez problemów Michael Bisping uporał się z C.B. Dollawayem. Anglik wywalczył jednogłośną decyzję, lecz ani przez chwilę nie mógł czuć się w oktagonie bezpiecznie. Pierwsza runda toczyła się pod dyktando Amerykanina, który rzucał mocne ciosy na lewo i prawo, zmuszając Brytyjczyka do ucieczki. Jednym z takich obszernych sierpów C.B. posłał nawet Michaela na deski, ten nie stracił jednak świadomości i zdołał powrócić do walki. W drugiej pięciominutówce Bisping najwyraźniej złapał odpowiedni rytm i w swoim stylu zaczął rozgrywać rywala. Coraz częściej trafiał, łącząc kombinacje rękoma z kopnięciami, a taki styl walki zaczął przynosić pożądane efekty. Po kolejnej rundzie sędziowie nie mieli wątpliwości, że to Anglik był lepszy tego wieczora – jednogłośnie zaliczyli na jego korzyść dwie z trzech rund, przyznając mu tym samym zwycięstwo.
Był to pierwszy występ Bispinga (MMA 26-7) w tym roku, i pierwsza wygrana od sierpnia 2014, kiedy to zastopował Cunga Lee. W listopadzie ubiegłego roku Anglik uległ Luke’owi Rockholdowi na gali w Sydney. Dla Dollawaya (MMA 15-7) również był to pierwszy występ w 2015 roku. Poprzednią walkę Amerykanin stoczył w grudniu, został wówczas zastopowany przez Lyoto Machidę w Sao Paulo.
No to walka z Machidą na horyzoncie 🙂
I analizaując jego rekord można wywnioskować że będzie w pałę. A tak poważnie to ciesze się, że się odkuł po Rockholdzie. Ładnie się pokazał. Gdyby nie "papierowe" strzały Bispinga to skończyłby się wcześniej, sporo dobrych strzałów weszło. Gratulacje !!!
nie zdziwie się jak Machida dostanie Kennedy'ego. po co Bispinga na przegraną znowu pchać?
Leites to fajny match-up!
Żeby zgadzało się raz wygrana, raz przegrana 😛
Bisping ma fajny styl walki uwielbiam techniczną stójkę, a Mike jest bardzo technicznym strikerem. Szkoda, że z czołówką idzie mu marnie, bo walki prowadzi fajnie nie kalkuluje, tempo walki jest bardzo szybkie, na takie walki nawet i wygrane przez decyzje lubię patrzeć.