Mamed Khalidov i Michał Materla zmierzyli się ze sobą w 2015 roku. Wtedy lepszy okazał się Czeczen, który już w pierwszej rundzie znokautował rywala. Od tego czasu panowie stoczyli po kilka walk i pojawił się temat rewanżu. O tym oraz potencjalnej potyczce z Damianem Janikowskim mówi Mamed Khalidov w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Nie tak dawno temu, po zwycięstwie Materli nad Paulo Thiago w Dublinie, pytano pana o drugą walkę z Michałem. Odpowiadał pan, że może dać szansę koledze, aby spróbował zrewanżować się za szybką porażkę przed czasem z 2015 roku.
Mamed Chalidow: Decyzja nadal należy do KSW oraz do Michała. Dla mnie był mistrzem i nim pozostaje. Tamtego dnia po prostu byłem lepszy, miałem szczęście. A teraz znowu wygrywa, w piękny sposób. Dawniej walczył przez kilka rund, toczył ciężkie boje. Dziś fajnie boksuje, nokautuje, prezentuje różnorodne akcje. Jest coraz lepszy, widać to. Jeśli chce spróbować odzyskać pas, takie jest jego prawo. Nie marzę o drugiej walce, ale jeśli Michał będzie chciał dostać szansę, jestem na tak.

W 2017 roku dwie udane walki w klatce KSW w wadze średniej stoczył brązowy medalista olimpijski w zapasach Damian Janikowski. Zdąży zmierzyć się z panem?
Mamed Chalidow: Nie widziałem jego walki z Antonim Chmielewskim, ale znam podejście Damiana do pojedynków. Ma spokojną głowę, gdy idzie do klatki, to bardzo ważne. Ma bardzo duże umiejętności. Kopie i uderza rękoma, boksuje, a przede wszystkim ma świetne zapasy. Robi postępy. Cieszę się, że jest w KSW. Czy zdąży się ze mną zmierzyć? Nie wiem. Wygrywa, idzie mu dobrze. Chętnie, byłbym ciekawy tego starcia.

Martin Lewandowski powiedział, że pana pozostanie w KSW może zależeć także od tego, jak 3 marca przyjmie pana publiczność w łódzkiej Atlas Arenie. Zastanawia się pan, czy nie będzie gwizdów, tak jak w chwili ogłaszania werdyktu walki z Mańkowskim na PGE Narodowym?
Mamed Chalidow: To było nieprzyjemne. Mogłem sobie tylko zadać pytanie: Dlaczego i za co? Dlaczego, skoro pracuję całym sercem i daję z siebie wszystko? Jednak trzeba patrzeć na większość ludzi. 99 procent kibiców wspiera mnie, dopinguje i chce oglądać w walce. Jeśli na widowni tego wieczoru było 58 tysięcy widzów, a gwizdało tysiąc albo dwa tysiące, to owszem, było ich słychać, ale oni byli w znacznej mniejszości. Chcę zwracać uwagę i walczyć dla tych, którzy mi kibicują.

Nie ma pan zatem żadnych obaw?
Mamed Chalidow: Czego mam się obawiać? Nawet jeśli znów miałoby się wydarzyć coś nieprzyjemnego, to wiem, że w większości będą ci, którzy są ze mną. Ja naprawdę nie widzę tu dużego problemu. Jak ma być, tak będzie. Reprezentuję Polskę od ponad dziesięciu lat i wygrywam. Co się takiego stało, że zastanawiamy się nad tym, jak zostanę przyjęty? Jest mi zresztą trochę przykro, że rozmawiamy o sporcie, a teraz znowu muszę odpowiadać na pytania o gwizdy. I muszę się tłumaczyć, jakbym zrobił coś złego. Niech się tłumaczą ci, którzy gwizdali. Nie chcę już w tym grzebać. Ludzi, którzy mnie wspierają, interesowało to, czy wrócę do KSW. Wróciłem, jestem. Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną.

Całą rozmowę dziennikarza Przeglądu Sportowego, Przemysława Osiaka z Mamedem Khalidovem można przeczytać tutaj.

1 KOMENTARZ

  1. Mamed dobrze prawi. Oby do walki z Narkunem wyszedł bez żadnego choćby drobnego urazu i wygrał.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.