8 KOMENTARZE

  1. Można teraz polemizować czy za wcześnie, czy była to słuszna decyzja sędziego. W momencie ciosu Koscheck padł na glebę na wpół przytomny ( ręce rozłożone jakby mieli go ukrzyżować ) później doszedł do siebie, ale nie wiadomo czy na tyle aby kontynuować pojedynek. W momencie gdyby był on kontynuowany dostał by z pewnością kolejne uderzenia GnP i wtedy mogłoby być niebezpiecznie..Poza tym zawodnicy często wstają, podnoszą się z chęcią kontynuowania walki, a fizycznie nie są do tego zdolni. Moim zdaniem dobra robota sędziego.

  2. Też uważam że sędzia go uratował przed laniem 🙂 Josh jest wkurzony bo dostał od uknown gościa i teraz jego akcje znowu lecą w dół :/ Fajnie wyszedł komentarz Rogana i Goldiego którzy przez 4 min. chwalili niesamowitą stójkę Josha i mówili jak to Brazylijczyk nie potrafi uderzać 😀

  3. Decyzja sędziego wg mnie jak najbardziej słuszna. Kos dostał lewą tubę i padł na ziemię jak worek kartofli. Za 5 sekund prawdopodobnie dostałby młot z góry na start (podobny do tego z pojedynku Rampage vs Silva) a potem jeszcze coś na dokładkę. Ciekawe co by wtedy mówił po walce. Btw. nie lubię cocky fighterów pokroju Koshchecka co narzekają na co mogą po nieudanym występie. Dostał wpierdol i tyle 🙂

  4. 1-2 sekundy mógł jeszcze sędzia poczekać, żeby teraz właśnie takich dywagacji nie było.

  5. Mógł sędziować pan Ive „the sadist” Lavigne to by poczekał jeszcze z 10 sek.;)

  6. Zasada jest prosta – jak sędzia widzi, że ktoś stracił świadomość, to przerywa walkę. Koscheck w locie stracił kontakt ze światem, sędzia to zauważył i skończył walkę.

  7. Według mnie dobrze ze przerwano walkę bo Kos był zamroczony zupełnie jak leżał na ziemi dostał by jeszcze po mordzie i i nie było by żadnych dyskusji co do przerwania walki a szkoda bo bylem za nim w tej walce.

  8. Gdyby walka nie została przerwana to zamiast „Josh Koschek w szatni po walce” było by „Josh Koscheck w szpitalu po walce”.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.