Georges St. Pierre miał zmierzyć się tego lata z Michaelem Bispingiem, aktualnym mistrzem kategorii średniej, jednakże wiele czynników miało wpływ na odwołanie tego pojedynku. Kanadyjczyk wyznał teraz, że nie może on wrócić do oktagonu wcześniej, ponieważ musi najpierw uporać się z kontuzją oka.

Uwierz mi, nie jestem gościem, który chciałby żeby wszyscy na niego czekali. To nie jest moja zachcianka. Jeśli zależałoby to ode mnie, już bym walczył. Przyczyną opóźnienia są problemy z moim okiem. Nie widzę jeszcze zbyt dobrze. To wszystko wróci do normy, mam mały uraz, lekarz poradził mi żebym nie brał udziału w sparingach do września.

UFC doskonale wiedziało o całej sytuacji. Wiedzieli, że nie będę w stanie zawalczyć latem, ale nalegali, abym wziął udział w konferencji z Bispingiem. Nie byłem zachwycony tym pomysłem, ale chcieliśmy tej walki więc zrobiliśmy co do nas należało, jednakże ostateczny czas oczekiwania na walkę był za długi co nie spodobało się fanom.

Powtórzę, UFC znało całą sytuację. Wszyscy zainteresowani wiedzieli co się ze mną dzieję, ale nadal narzucali presję, abym zawalczył w lipcu. To właśnie dlatego teraz muszę się z tego wszystkiego tłumaczyć.

Zawsze powtarzałem, że jeśli wrócę do MMA, to musi być dla walki, która mnie ekscytuję. Chciałem pojedynku z Bispingiem ponieważ wierzyłem, że on może sprawić, iż będę lepszym zawodnikiem. Michael jest teraz mistrzem i wierzę, że moglibyśmy nawzajem sobie pomóc. Podejmuję spore ryzyko wracając na taką walkę.

Teraz mówi się, że GSP zmierzy się z kimkolwiek, kto będzie posiadał w tym czasie pas mistrzowski kategorii półśredniej UFC. Aktualnym mistrzem jest tam Tyron Woodley, który od jakiegoś czasu marzy o walce z Kanadyjczykiem.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.