chad_mendes
(fot. Dave Mandel/Sherdog.com)

UFC 189 było trzecią galą na której Chad Mendes walczył o tytuł wagi piórkowej. Za każdym razem wracał do klubu Team Alpha Male z pustymi rękami. Kalifornijczyk zdradził portalowi MMAFighting, że ostatnia porażka z Conorem McGregorem nadal go prześladuje.

To jest coś o czym ciągle myślę. Boli oglądanie tego. Czasami leżę w łóżku i myślę o tym. Zdecydowanie musi minąć trochę czasu abym się przyzwyczaił, ale wiecie, to jest częścią gry.

Chad wziął walkę z Conorem na dwa tygodnie przed jej realizacją. Jak zdradził T.J. Dillashaw, jego sparingpartner był gotowy na trzy rundy, jednak już po koniec pierwszej odsłony pojedynku, ciężko oddychał. Mendes oprócz argumentu z wejściem do boju bez pełnego obozu przygotowawczego uważa, że również pressing bokserski McGregora, mocno się przyczynił na jego szybkie „wypompowanie”.

Jego jedyną szansą na wygraną było trafianie mnie w stójce. A wiecie, on robi dobrą robotę w nacieraniu na rywali. On ma ten „Diazowy” styl uderzania. Ale każdy kto może poruszać się dookoła i być lekki na nogach oraz obalać tego gościa, wygra z nim za każdym razem. Ja po prostu po jakimś czasie angażującego starcia, nie byłem w stanie dalej pracować lekko na nogach.

Nie robię sobie wymówek. Nie siedzę tutaj mówiąc, że to jedyny powód dla którego przegrałem. Ale czuję, że jeśli byłbym całkowicie przygotowany na tę walkę, wygrałbym ją. Wygrałbym ją za każdym razem.

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.