Błachowicz Janek

Uff, co za weekend! Tyle emocji i uniesień w naszym wesołym jak kabaret MMA dawno już nie było! Gdyby tak Helio Gracie nie objął swego czasu nogami własnego brata, Carlosa, w wyniku czego – jak wiemy – powstały mieszane sztuki walki, to byłoby trzeba to całe MMA wymyślić na nowo. Koniecznie! Bo cóż jest nam w stanie dostarczyć większych wrażeń, niż dobra gala wszechstylowej walki wręcz – a jeszcze lepiej dwie gale w jeden wieczór?

Tak właśnie było w minioną sobotę, kiedy po obu stronach Bałtyku swoje zabawki rozłożyły dwie duże organizacje mieszanych sztuk walki: UFC – po stronie szwedzkiej; i KSW – po stronie polskiej. Mimo iż o jakiejś szerszej konfrontacji tych dwóch gigantów nie mogło być tutaj mowy, wszak rodzima Konfrontacja Sztuk Walki przed odbiorniki przyciąga przeważnie okazjonalnych telewidzów, zwanych w środowisku „Januszami” – o czym wiedzieliśmy od dawna; UFC z kolei, przynajmniej w Szwecji, żywi się głównie dzięki portfelom „Januszy” tamtejszych – o czym między wierszami powiedział David Allen, który na konferencji po gali podzielił się z nami wynikami finansowymi wydarzenia. No dobrze, ale w tym miejscu pojawiają się dwa pytania: jaki jest szwedzki odpowiednik „Janusza”? – to raz; i czym różni się „Janusz” szwedzki od „Janusza” polskiego? – to dwa. Pierwsze z pytań pozostawię twórczej inwencji bardziej ambitnych czytelników; odpowiedź na drugie natomiast wydaje się dość oczywista: polski „Janusz” sądzi, że KSW to sport, podczas gdy „Janusz” szwedzki jest znowuż przekonany, że sportem jest UFC. Ot, cała filozofia – prawdziwe tomy analiz poszczególnych rynków w pigułce. Pozostawmy jednak zawiłości umysłu przeciętnego fana MMA i przejdźmy do tego, co w mieszanych sztukach walki najważniejsze – do walk mianowicie.

Tych było bowiem sporo, a najważniejszą pośród nich był pojedynek Janka Błachowicza z Ilirem Latifim na UFC Fight Night 53. Nie był to jedyny „polski” bój na szwedzkiej gali – oprócz byłego zawodnika KSW w Skandynawii wystąpili również Krzysztof Jotko i Marcin Bandel. W Szczecinie natomiast, tradycyjnie dla KSW, walk ułożonych na zasadzie: “Polska – Zagranica” również nie brakowało, i mimo że o każdej z nich można by napisać wiele – dobrego i złego, tak koniec końców całą uwagę tubylczej sceny mieszanych sztuk walki ukradł Błachowicz – co oczywiście dziwić nie może.

No bo cóż z tego, że Karol Bedorf obronił pas pokonując przez TKO Rollsa Graciego, skoro odkąd rodzina Graciech dostrzegła, że na swym nazwisku może nieźle zarobić, to pokonanie któregoś z jej członków nie jest już żadnym wyczynem. Oczywiście nie można mieć tego Graciemu za złe, wszak już Chryzyp z Soloi zauważył, że za rozsądną zapłatę każdy rozsądny człowiek zdecyduje się na wykonanie trzech fikołków. Tak więc Rolls jeździ po świecie i robi fikołki – organizatorzy i zawodnicy się cieszą. Ci pierwsi – bo na swojej karcie mają reprezentanta legendarnej rodziny; ci drudzy – bo mają go w swym rekordzie. Cieszy się również sam Gracie, kto by się bowiem nie cieszył otrzymując „rozsądne pieniądze”? Bedorf zrobił co trzeba – szybko i dobrze.

Cóż bowiem z tego, że Michał Materla pokonał przed czasem Luisa Bezerrę, skoro Brazylijczyk nie był dla niego żadnym wyzwaniem a i korzyścią marketingową marną. Sprawnie i bez ceregieli. Cóż zatem z tego, że znany z ringów K-1 Peter Graham zwyciężył w drugiej rundzie przedstawiciela Belzebuba na sporty walki, w osobie Marcina Różalskiego, skoro gdyby nie feralne kopnięcie Grahama, to Australijczyk mógłby zebrać od Polaka łomot – i to nawet w stójce. Cóż z tego, że Maciej Jewtuszko po trzech ciężkich dla siebie rundach efektownie odprawił Vaso Bakocevica, skoro stawką walki nie był nawet pas mistrzowski – i długa przerwa „Irokeza” nie jest tu dla polityki KSW żadnym wytłumaczeniem; cóż z tego, że Rafał Moks poddał Daniela Acacio – skoro Daniel Acacio, to… no właśnie – Daniel Acacio. Cieszy pewna wygrana przed czasem, ale trudno o wytryski euforii. I cóż z tego, że starcie Azhiev – Henriques okazało się być modelowym przykładem tzw. #KSWLogic i fenomenu warszawsko-wrocławskiego duetu, który z gówna potrafi ulepić walkę wieczoru, i to bynajmniej nie z powodu słabości pozostałych pojedynków. Obaj zostawili kawał serca w walce, ubarwiając swoim występem całość wydarzenia. Cóż wreszcie z niesamowicie brutalnego debiutu Marcina Parchety, który niskimi kopnięciami wysłał na sale treningową Rafała Jackiewicza, skoro ów były bokser nie wykazał choćby szczątkowych umiejętności w innych dziedzinach niż ciosy rękoma. Parcheta zdaje się mieć duży potencjał, Jackiewicz dokładnie przeciwnie.

Cóż z tego, że Włodarek pokonał Andryszaka; no i z tego, że Bajor pozbawił Walusia ciepłego etatu w KSW – swoją drogą, gdyby tak Adamowi Mickiewiczowi, tak jak nam dzisiaj, dane było cieszyć się dobrodziejstwami współczesnego MMA, to całą walkę z pewnością skwitowałby otwarciem jednego ze swych wierszy, bo przecież Kamil już był w ogródku, już witał się z gąską… Waluś stracił głowę, kiedy stracić powinien ją Bajor, ot co. I cóż nawet z tego, że w walce młodych wilków to Jakub Kowalewicz okazał się lepszy niż Kamil Gniadek –  oprócz silnego charakteru pokazał piękne judo; oraz, ostatecznie – cóż z tego, że rozdziewiczająca szczecińską halę widowiskowo-sportową gala KSW 28 okazała się być bardzo udanym przedsięwzięciem, powiedziałbym nawet, że niespodziewanie udanym!

Na tle lania, jakie Jan Błachowicz spuścił Ilirowi Latifiemu to wszystko, choć ważne, jakby straciło na znaczeniu. Podobnie jak pokonanie Tora Troenga przez Krzysztofa Jotkę i przegrana Marcina Bandla z Mairbekiem Taisumowem. Gdy popularny „John” opuszczał opatentowany oktagon, a ja wracałem do transmisji Konfrontacji Sztuk Walki, całe oglądane szoł stało się jakby pozbawione głębi – walczą sobie, jest fajnie… ale nic poza tym. Nie byłem najwyraźniej odosobniony w tym uczuciu, bo – jak donoszą dobrzy ludzie – nawet w samej arenie na porządku dziennym było oglądanie na tabletach występu Janka pod klatką – i jego głośne świętowanie – przez co współorganizator KSW, Martin Lewandowski, musiał się na niektóre osoby pogniewać. Ach! W takich pięknych okolicznościach nawet dąsy Martina nabierają pozytywnego wydźwięku.

Mam natomiast wrażenie, że gdyby nie triumf Błachowicza w Skandynawii, to o KSW 28 mówiłoby się znacznie częściej i znacznie lepiej – przynajmniej pośród rozmów branżowych. To samo tyczy się dwójki pozostałych Polaków walczących w Szwecji – bardzo możliwe, że Jotko świetną wygraną z Troengiem ocalił skórę i uchronił się od zwolnienia z największej organizacji świata; a ciężki nokaut jakiego Bandel doznał z rąk Czeczeńca może mieć spory wpływ na jego kolejny występ w klatce UFC. O tym dziś również mało kto dyskutuje. Dziś, w dalszym ciągu, wszyscy przeżywają występ Błachowicza, który nokautując Latifiego – wbrew specom z zagranicznych portali, którzy o europejskim MMA wiedzą najwyraźniej tyle, ile ich polityczni koledzy o europejskiej polityce,  mianowicie: że jest – ukradł blask wszystkim innym, branżowym wydarzeniom. I wiecie co? Niech kradnie go regularnie! Dawno bowiem Błachowicz nie wyglądał tak dobrze. Widać było ten ogień, ten instynkt w dążeniu do rozbicia rywala z jednej strony – oraz spokój i ulgę z drugiej. Najwyraźniej chęć sprawdzenia się w największej organizacji świata – a zwłaszcza bycie tuż tuż od tego celu – mocno ciążyła Jankowi w ostatnich występach na KSW, dusząc jego potencjał. Potencjał, który – na co wszystko wskazuje – po osiągnięciu planu minimum został uwolniony, a Janek swą  l e g e n d a r n ą   p o l s k ą   s i ł ą  kradnie blask wszystkim innym wydarzeniom, jakie toczą się dookoła. I niech sobie kradnie!

Jakub Bijan
FREESTYLE || GRECO

45 KOMENTARZE

  1. Jakub miałem identyczne odczucia co do sobotniego wieczoru jak Ty i chyba nie tylko ja. Walka Janka zaabsorbowana całą moją energie życiową, równie dobrze po niej mogłem iść spać, tylko ja tu z tych emocji można było zasnąć ?;)

  2. Ja juz po walce Janka(bedac na miejscu) nie mialem sily ogladac Nelsona, a tu psikus kurwa jego mac i 5 rund 🙂

  3. Mialem tak samo na zywo. Moje emocje staly sie przytepione a przed oczami mialem tylko koncowe gnp i usmiechnieta twarz Janka, kyory jeszcze nie wiedzial co sie stalo kiedy przybijal piatke po walce.

    Cain Velasquez, Robbie Lawler, Anthony „Rumble” Johnson, Cat Zingano, Jan Błachowicz, Damian Grabowski

  4. Fakt, miałem podobne odczucia. Po walce Janka już nieco emocje zeszły. Najlepszy tekst w tym roku z rąk Jakuba?

  5. Do Hollowaya chyba nie, ale nie jestem pewny, bo walka byla zaraz po i… Nie pamietam co sie dzialo za bardzo ale to z emocji bo piwo bylo za drogie:D Sprawdze na nagraniu:p

  6. Ja z taka małą uwagą językową: chyba jednak nazwisko Bandel odmieniamy w dopełniaczu (kogo?) Bandla, nie Bandela. Przez analogię: mendel – mendla (nie mendela), szwindel – szwindla (nie szwindela) itp. Żeby nie poprzestać na czepialstwie językowym, to artykuł nader trafny, też mi reszta rezultatów zeszła na drugi plan po występie Błachowicza.

  7. Nie bardzo rozumiem czemu zrobiles z Rollesa Gracie niemalże Boba Sappa. Przed walką z Bedorfem miał rekord 8-2 (w tym jedna przegrana z Joeyem Beltranem w 2010 który miał też wtedy wygrane z Houstonem Alexandrem i Timem Hague). Więc gdzie to "jeżdzenie po świecie i robienie fikołków"?

  8. Jest poniedziałek wieczór a ja nadal rozkoszuje się wygraną Janka,przez co poniedziałek nie był taki zły :).Jak mało kto zasłużył w pełni na to zwycięstwo.Już się nie mogę doczekać nazwiska kolejnego przeciwnika.

  9. Ja z taka małą uwagą językową: chyba jednak nazwisko Bandel odmieniamy w dopełniaczu (kogo?) Bandla, nie Bandela. Przez analogię: mendel — mendla (nie mendela), szwindel — szwindla (nie szwindela) itp.

    Tak. Prawdę mówiąc, to pierwotnie miałem odmienione właśnie Bandla, jednak zobaczyłęm gdzieś wersję "Bandela" – na FB Materli dokładnie:) – i zmieniłem. Po konsultacji z Dominikiem wychodzi, że masz racje – a i ja w pierwotnym zamyśle rónież ją miałem hehe!

    Nie bardzo rozumiem czemu zrobiles z Rollesa Gracie niemalże Boba Sappa. Przed walką z Bedorfem miał rekord 8-2 (w tym jedna przegrana z Joeyem Beltranem w 2010 który miał też wtedy wygrane z Houstonem Alexandrem i Timem Hague). Więc gdzie to "jeżdzenie po świecie i robienie fikołków"?

    Przejaskrawienie, celowe. Podobnie jak kilka innych rzeczy w tekście.

  10. Bo z gory widzialem jak najpierw ktos z plyty wystartowal do Janka a pozniej tak samo do Maxa 🙂

  11. Ci pierwsi ktorzy usciskali Maxa to byli Irlandczycy, widac ich na nagraniu. Mnie na szczescie nie widac nawet, jezeli mu gratulowalem 😀

  12. Na pewno poprawną wersją jest Jarka Hampela, a nie Hampla. Dlaczego więc Bandla ma być niepoprawną?

  13. Po walce Janka miałem totalną wyjebke na wszystko. KSW już oglądałem bez jakichkolwiek emocji. Gdyby Jotko z Bandlem walczyli po Janku pewnie nawet nie chciało by mi się icho oglądac. Jano przysłonił wszystk oco tego wieczora związane było z MMA.

  14. Gdy popularny „John” opuszczał opatentowany oktagon, a ja wracałem do transmisji Konfrontacji Sztuk Walki, całe oglądane szoł stało się jakby pozbawione głębi – walczą sobie, jest fajnie… ale nic poza tym

    Ja już tak miałem po walce Marcina. Tak byłem w szoku i myślałem co ten biedy Jotko tam zrobi jak go Szwedzi przywitają.

    Janek jednak rutyniarz. Jego głowa widać mocna jest. Wrócił w lepszym stylu niż GSP po kontuzji.

  15. Janek zaleczył kontuzje, obudził w sobie bestie i wyglądał jak milion dolarów na tle Latifiego.

    Ten gif można oglądać bez przerwy przez tydzien, szkoda że to kopnięcie przy siatce później nie weszło ostro na głowe bo byłaby miazga. 

    0 emocji na to KSW, fajnie że nareszcie jest jakiś zawodnik który idzie za marzeniami, nie za hajsem.
    Mayhem

  16. Czapki z głów przed tym co Janek pokazał. Wiedziałem, że jest w stanie to wygrać, ale myslałem ze decyzją, a tu totalna destrukcja. Janek w tej chwilii największa nadzieja Polski w MMA, nie mogę się doczekac kolejnych walk i licze że będzie się piął coraz wyżej w rankingu, może Szogun? chociaż to chyba za szybko, Jano jeszcze nie wyrobił sobie chyba dostatecznie nazwiska, mysle ze jeszcze ktoś po drodze.

  17. Fjny tekst, ale mi osobiście bardzo ciężko czyta się teksty Jakuba, jak dla mnie za dużo w nich frazesów, właśnie przejaskrawień itp, trochę na siłę. No ale puenta celna, niech Janek ukradnie ile się da, tym bardziej, że zabraknie Płetwala na długo. 

  18. Osobiscie wybralem walke Janka zamiast Anzora.Powiem wam,ze dawno zaden Polak w MMA nie dostarczyl mi takich emocji po wygranej.W chwili przerwania walki przez sedziego cieszylem sie jak male dziecko.

  19. Ten artykuł przedstawia chyba punkt widzenia większości, bardzo dobrze ujęte. Zdecydowanie walka Janka to była kulminacja tego wieczoru pełnego mma i w sumie to po niej też w zasadzie odpadłem, ale to już w głównej mierze zasługa ukraińskiej wódki heh.

    Janek na tej focie wygląda jak jakiś Wolverine i i te oblizanie warg przed dobiciem Szweda, miazga 😀

  20. Drugi raz takie zdarzenie mogło być tylko jak by debiutował w UFC Mamed kilkanascie miesiecy temu…
    Ale chyba już ten balonik zrobił puff i nawet teraz takich wrażeń by nie dostarczył

  21. „[…]bokser nie wykazał choćby szczątkowych umiejętności w innych dziedzinach niż ciosy rękoma”
    Przypominam o paru ładnych kopnięciach które doszły do celu 🙂

  22. Z wiadomych względów ksw nie oglądałem, ale dziwie się trochę, ze nie ma np dziś powtórki całęj gali, według rozpiki na polsacie sport dopiero o 1:40 bd potwótka kilku walk. . . .  zazwyczaj w niedziele czy poniedziałen na ps'sie była powtórka całej gali.

  23. Dobrze, że Puczi i O&owany mają te gify w sygnaturach bo od razu chciałem zobaczyć JESZCZE RAZ tę akcję jak tylko zacząłem czytać! Super artykuł.

  24. @zoom przecież rano w niedziele była powtórka gali bo oglądałem i po 22 także.

  25. Też miałem podobnie. Janek ukradł cały blask tego wieczora. Ale tak to jest, że potrzebujemy tych bohaterów, którzy mają potencjał na walczenie o najwyższe laury. Takimi osobami obecnie są Asia Jędrzejczyk, Marcin Held i teraz Janek. Może to trochę januszowate ale ja się tego nie wstydzę. Wyższa stawka nakręca bardziej i napawa większą dumą.

  26. Dosłownie czułem to samo! Zanim nie wyszedł Janek oglądaliśmy to KSW z kumplami bardzo pasywnie, palacze więcej na fajkach byli niż na walkach, ja ledwo z drugim piwem zacząłem się męczyć…
    po walce Janka euforia, wóda się leje, wróciliśmy do oglądania KSW nie tracąc ani minuty (dobrodziejstwo stopu na dekoderze)…no i co…no walczą sobie, ładne walki, nie można walkom nic zarzucić…ale jakoś KSW nie miało blasku, większych emocji już nie wycisnęło z nas – głupio tak mówić, bo walki były dobre, no ale tak właśnie było 🙂
    fajnie przynajmniej, że nie tylko u nas

  27. Kurwa, nie strasz, ledwiem co po lekturze afery z Hallmanem widząc tytuł  tego wątku, przez moment zwizualizowałem sobie serię wymuszeń rozbójniczych Janka  egzekującego dziesięcinę na tych którzy deklarowali, że wygrali hajs na nim.

  28. Jakub Bijan – naczelny kontestator KSW a szwedzcy Janusze to bankowo Stefany  Laughing. A tak juz calkiem powaznie, to kiedy po walce Janka zaczalem ogladac transmisje ze Szczecina dotarlo do mnie, ze to wcale nie tak fajnie jak mi sie wczesniej wydawalo, ze obie te gale sa w jednym dniu. Janek dal mi w sobote mnostwo radosci, ale tez pozbawil znacznej czesci przyjemnosci towarzyszacej zazwyczaj ogladaniu gal KSW.  Jakub w kolejnym swoim swietnym tekscie posluzyl sie jak sam mowi pewnymi przejaskrawieniami. Wiec i ja sobie pozwole. Po tym co zroblil Jan Blachowicz w sobote w Sztokholmie, polskie MMA nie bedzie juz takie samo. A informacja, ze wokol klatki rozstawionej w Szczecinie blyskaly ekrany z Fight Passem  tylko to potwierdza.   

  29. Czekam teraz na wielką dramę narodową i te rozkimny po każdej walce Polaka w UFC – wpadnie czy nie wpadnie, oto jest pytanie.

  30. Bartass89 06/10/2014 at 19:37
    *Dlaczego więc Bandla ma być poprawną?

    Nie napisałem, że wiem na 100%, że tak się odmienia, napisałem „chyba jednak”. Nazwiska są tak specyficzne w odmianie, że nie upieram się przy mojej wersji – najlepiej byłoby spytać Bomby, jak się odmienia jego nazwisko. Ale, skoro pytasz, skąd moja opinia – cóż np. http://grzegorj.w.interia.pl/gram/pl/przypprz.html#13 Zwróć uwagę na punkt 10 „Ruchome e w rzeczownikach zakończonych na ~el.”

  31. ogórek – tłumacz google podpowiada, że będzie "gurka" 

    Także do nas trafiają ogórki, a do nich gurki 😉 

    Skoro więc u nas ogór, więc może u nich gur 😉

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.