Przed nami turniej wagi średniej w KSW. Ciekawa inicjatywa, która ma wyłonić nowego mistrza kategorii do 84 kg. Kategorii, w której jeszcze tak niedawno królował Mamed Khalidov. Ten jeden z najlepszych zawodników w historii KSW, weteran 20 pojedynków na białym ringu i w okrągłej klatce największej organizacji MMA w Polsce, po dwóch latach i ośmiu miesiącach bycia mistrzem, zdecydował się zwakować tytuł. Kto ma największe szanse na zwycięstwo? Jak wygląda dziś sytuacja w średniej?

Pierwszą parą turniejową będzie Marcin Wójcik vs Scott Askham.

Bukmacherzy nie pozostawiają złudzeń. Ogromnym faworytem jest Scott. To zresztą faworyt całego turnieju. Damian Janikowski to jeszcze nowicjusz w MMA (zaledwie 3 walki stoczone), Michała Materlę Askham już pokonał raz, a Marcin Wójcik dał fatalną walkę z ostatnim rywalem: Hatefem Moeilem. Nic więc dziwnego, że eksperci w Scotcie upatrują nowego mistrza.

Gdyby Marcin Wójcik wygrał z Askhamem, byłaby to największa niespodzianka tego turnieju. Tak jak napisałem, Marcin dał bardzo słaby i zachowawczy pojedynek z Hatefem Moeilem. Mając Hatefa na widelcu, nie potrafił go skończyć czy choćby mocniej zaatakować rywala, który ledwo stał na nogach. Dodatkowo walkę wcześniej również nie pokazał się najlepiej przeciwko Tomaszowi Narkunowi – to jednak jeszcze można wybaczyć, bo walczył z mistrzem, ale słabą walkę z Hatefem Moeilem, fani Marcinowi nie zapomnieli. Bukmacherzy również, wystawiając gigantyczny kurs na jego wygraną. Z drugiej strony mamy Scotta Askhama. Zawodnika mającego kilkuletnią przygodę w UFC, który raz po raz udowadnia, że nie znalzł się w tej organizacji przypadkowo.

Scott dostał prezent przy urodzeniu w postaci świetnych warunków fizycznych. Posiada 191 cm wzrostu i… taki sam zasięg. Mając połowę swojego wzrostu jako zasięg dla jednej strony, jest bardzo niebezpiecznym stójkowiczem. Zasięg nóg nie jest liczony, ale o niebezpieczeństwie płynącym z kopnięć, przekonał się Michał Materla, który przez kopnięcia na korpus przegrał.

Anglik do parteru schodzi, ale tylko jeśli widzi, że przeciwnik sam nie jest dobry w tej płaszczyźnie. Z Marcinem, który niedawno zdobył złoty medal w grapplingowej imprezie King Of The Beach w Holandii, raczej nie będzie schodził na matę. Walka na nogach to jego domena i dobrze się w niej czuje. Bazuje mocno na swych warunkach fizycznych, ma po prostu długie ręce i nogi, i robi z nich świetny użytek. W UFC walce z Magnusem Cedenbladem, frontalnym kopnięciem na twarz zdołał niemalże znokdaunować Szweda. Zagrożenie istnieje z każdej strony. Da się z nim jednak wygrać, co udowodnił choćby nasz rodak Krzysztof Jotko. Da się również obalić, co Wójcik może próbować i tam szukać szczęścia. Jego tyczkowata budowa jest wręcz idealna pod zapasy jakimi Marcin może go poczęstować.

Osobiście nie zgadzam się  z opiniami, że Wójcik zostanie zmielony. Okej, działa tutaj zasada kontrastu: Dwie słabe walki Marcina (porażki z Narkunem i Hatefem) i dwie fantastyczne walki Scotta (zwycięstwa z Barnattem i Materlą). Jednak jeśli wcześniej średniacy jak Brad Scott potrafili z nim zwyciężać to silny jak tur Marcin też ma szansę. Pojedynek ten będzie na pewno ciekawy do oglądania by przekonać się czy eksperci słusznie skazali Polaka na pożarcie!

Jednak jeszcze ciekawsza będzie konfrontacja Michała Materli z Damianem Janikowskim! Michał to prawdziwy weteran polskiej sceny MMA. W zasadzie można powiedzieć, że jest twarzą tego sportu u nas w kraju. Kibice go kochają, a on sam walczy od lat na najwyższym poziomie. Jednak ten 34-latek boryka się z problemami w stójce przez które zaliczał porażki z Jayem Silvą, Mamedem Khalidovem czy choćby Scottem Askhamem. Zagraniczni bukmacherzy z tego powodu stawiają w roli faworyta Damiana Janikowskiego a polscy dają kursy po równo. To obrazuje jak wielka niepewność panuje wśród ekspertów. Kogo wybrać? Kto zwycięży?

Damian Janikowski miał do tej pory trzy walki. Wszystkie wygrał w świetnym stylu. Idzie jak burza, zaliczając progres po każdym boju. Progres, którego nie widać już niestety u Michała. Czy jednak umiejętności, jakie widzieliśmy podczas tych trzech starć wystarczą na takiego wygę jak Materla? Wielu fanów sportów punktuje, że sprawdzianem był Antoni Chmielewski, który Damianowi pokazać czym jest doświadczenie zdobyte w klatce. Sęk w tym, że Damian też ma doświadczenie tyle, że na innym polu, na polu zapaśniczym (brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Londynie, 2012) – a w tej walce pokazał, że doświadczenie zdobyte w klatce nie robi na nim wrażenia i rozgromił Chmielewskiego. Późniejszy bój z wydawać by się mogło groźnym Yannickiem Bahatim, tylko zacementował pogląd, że Damian Janikowski jest gotowy na Michała Materlę.

O ile zgadzam się, że jest gotowy na Michała, tak ciężko mi uznać go za faworyta spotkania. Choć Materla przegrywa, to porażki jego są z zawodnikami o mocnej stójce. Mamed miał wówczas jedną z najlepszych stójek na świecie, Askham z długimi na prawie dwa metry kończynami sieje spustoszenie i zaskoczyć może każdego, a Jay Silva to po prostu brawler, któremu udało się ustrzelić „Magica”. Nie uważam by w domenie stójki, Damian był aż tak dobry by znokautować Michała. Bardziej przechylam się do opinii, że będzie to pojedynek zapaśniczy/w klinczu. Choć Materla jest świetny w tej płaszczyźnie, ciężko powiedzieć jak zachowa się w konfrontacji z zapasami na poziomie olimpijskim.

Największym zawodem okazał się Yannick Bahati. Gdyby średniak taki jak on przewalczył z Damianem chociaż rundę, dałoby to nam odpowiedź czy Janikowski jest gotowy na zagrywki typowe w MMA jak: niskie/średnie kopnięcia, jak brudny boks pod siatkę, jak ciosy proste czy kolana na próby zejścia w nogi. Niestety, ale nie uważam, że Antoni Chmielewski to był jakikolwiek test dla Damiana a tym bardziej Gerardo Julio Gallegos. Yannick mógłby być takim testem, ale dał się za szybko znokautować. Oczywiście, można powiedzieć, że to świadczy o sile Damiana i jak najbardziej jest w racja! Jednak wolałbym aby ktoś w końcu pokazał słabości Janikowskiego, bo tylko wtedy ocena jego osoby przed walką z Michałem Materlą, miałaby jakiś sens. Na chwilę obecną uważam więc, że Michał będzie tym progiem, który zwolni Damiana. Zwolni jego zapędy i wyścig po pas KSW.

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.