varner2
(foto: Rod Mar/ESPN.com)

Pomimo bycia mistrzem wagi lekkiej WEC w latach 2008-2009, powracający do UFC Jamie Varner był solidnym underdogiem w walce z rosnącą młodą gwiazdą organizacji Edsonem Barbozą. Po utracie pasa na rzecz Bensona Hendersona w 2010, Jamie zaliczył najgorszy rok w karierze, przegrywając trzy razy i jeden raz remisując. Po ostatniej gali WEC, zawodnik ten stoczył cztery walki w których najgłośniejszym nazwiskiem z którym wygrał był Drew Fickett. Warto nadmienić, że ten zwycięski pojedynek był udziałem fatalnej passy Drewa, który na 7 pojedynków, przegrał wtedy 6. Nic dziwnego zatem, że po utracie pasa WEC, późniejszych samych przegranych w tej organizacji, a na dokładkę braku znaczących sukcesów na mniejszych galach – Jamie stawiany był na straconej pozycji. Do tego wszystkiego dochodził fakt bycia zastępstwem za Evana Dunhama, co oczywiście oznaczało, że walka ta była dograna na ostatnią chwilę, nie dając Varnerowi zbyt wiele czasu na przygotowania.

Naprzeciw niego postawiono zawodnika z rekordem 10-0, który trzy razy z rzędu zdobył bonus Fight of the Night. Perspektywiczny Brazylijczyk odkąd trafił do UFC, szedł jak burza. Po kolei rozprawiając się z Lullo, Njokuanim i Pearsonem. W swojej ostatniej walce, przepięknym KO nad Terry Etimem (kopnięcie obrotowe na głowę) zapewnił sobie miejsce do murowanego kandydata na nokaut roku w MMA. Prorokowano temu zawodnikowi wielką karierę, a bukmacherzy nie dawali nawet cienia szansy Amerykaninowi przed UFC 146 – kursy na Varnera oscylowały w granicach 5.25 co oznaczało mniej więcej 20% szans na zwycięstwo. Gdy nastąpiła walka, Varner zdobył dwa obalenia oraz górował nad Brazylijczykiem w bokserskim pojedynku. W czasie jednej z wymian naruszył Edsona, który zaczął cofać się do siatki. Znalazłszy się tam wraz ze swoją ofiarą, były mistrz WEC celnymi uderzeniami na głowę zaczął dominację, która skończyła się interwencją Steve’a Mazzagattiego w trzeciej minucie pierwszej rundy i największą niespodzianką 2012 roku.

Laureat 2011: Tito Ortiz poddaje Ryana Badera
Laureat 2010: Fabricio Werdum poddaje Fedora Emelianenko
Laureat 2009: Ray Mercer nokautuje Tima Sylvię

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

20 KOMENTARZE

  1. ja również stawiałem na Cunga, może dlatego że byla to dla mnie miła niespodzianka w przeciwienstwie do porażki barbozy

  2. Dla mnie znacznie większą niespodzianką było to, ze Cung Lee bardziej aktor niż zawodnik mma wygrywa z byłym mistrzem to powinna być największa niespodzianka.

  3. Było jeszcze kilka mniejszych niespodzianek które zdziwiły mnie osobiście np. Nog Mir

  4. Mamed Khalidov i NIE podpisanie kontaktu w Stajkfors.

    Nog – Mir to chyba 2011, czempion. 🙂

    fanboy JBJ’a, Bensona i Manchester’u United.

  5. Ja osobiście się zgadzam z niespodzianką roku, bo sam dałem się ponieść hype'owi na Edsona, a podczas walki z Varnerem się zaskoczyłem strasznie. KO Cunga mnie tak nie zdziwiło, bo strasznie stawiałem na niego i mocno wierzyłem, że potrafi to zrobić, tym bardziej, że walka z Cote pokazała, że jest jednak bardziej zawodnikiem mma.

  6. Stawiam pol litra (0,7 sie boje), ze w sobote bedzie niezle widowisko w walce Barbozy z Martinsem.

  7. Martins 10 walk w 2012r nieźle 😉 , i trenujący w chute box 🙂 będzie dobra walka

  8. Jesli chodzi o niespodzianki w rozumieniu wyniki walk to moge sie zgodzic. W kazdym innym przypadku niespodzianka roku, jesli nie dekady, byla dla mnie zakonczona happy endem historia kontraktowania Pawla Nastuli. Najzwyczajniej w swiecie nie wierzylem, ze kiedykolwiek do tego dojdzie.    

  9. a ja mam taka mala prosbe … jak juz wybieracie te TOP 2012 to mogli byscie odrazu wrzucic jakiegos linka z ta konkretna walka .. zaoszczedzilo by to kazdemu troche czasu 🙂

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.