Moda na boks u zawodników MMA

W MMA bardzo często można zaobserwować zjawisko kopiowania czegoś czy inspiracji. Gdy w 2011 roku Anderson Silva znokautował Vitora Belforta kopnięciem frontalnym, a chwilę później powtórzył ten wyczyn Lyoto Machida, wszyscy nagle zaczęli stosować „fronty” w swojej grze oktagonowej. Zawsze gdy jakaś technika zaczyna odnosić sukcesy, inni ją również wdrażają i jest to bardzo widoczne. Wystarczy jeden spektakularny sukces. Prym w byciu kopiowanym wiedzie dziś Conor McGregor. Wielu zawodników zaadaptowało jego sposób wypowiedzi oraz pewność siebie na konferencjach prasowych. Kiedy McGregor został gwiazdą, każdy przejął jego sposób trash-talku i pewna era w MMA się skończyła. Gdy McGregor wystąpił w meczu bokserskim z Floydem Mayweatherem, kolejny raz – wszyscy chcą być nagle bokserami.

Przyczyną takiego stanu rzeczy są pieniądze. Nie ma tutaj naprawdę innych powodów i motywacji. Conor przetarł szlak i otworzył nową gałąź rozrywki: konfrontację boksu z MMA. A tym samym nie zapełnił całkowicie zapotrzebowania na takie walki. Jeszcze kilka takich wydarzeń spokojnie będzie można zrealizować, nim ludzie zrozumieją jak bardzo jest to chybiona rywalizacja. McGregor vs. Mayweather było największym tego typu wydarzeniem, którego nic już nie przebije – dwóch najbardziej rozpoznawalnych zawodników z danych dyscyplin zmierzyło się w końcu ze sobą. Swoją szansę chcą więc teraz mieć „maluczcy”.

PIENIĄDZE W 'MMA vs. BOKS’

Kasa w zestawieniu boksu z MMA jest po obu stronach, chociaż więcej zyskuje na tym MMA. Dla boksu pieniądze są tylko przy Conorze, bo nikt inny nie przyciąga tak nazwiskiem jak on. Stąd teraz drugi w kolejności po Floydzie (jeśli chodzi o popularność) Manny Pacquiao, chce polecieć na fali popularności i zrobić z McGregorem powtórkę wielkiej gali, choć każdy z góry już spodziewa się wyniku tego starcia.

Do chętnych wystąpienia w boksie przyłączyła się cała plejada zawodników MMA. Do walki z samym tylko Anthonym Joshuą zgłosiła się praktycznie cała czołówka wagi ciężkiej:

Stipe Miocic

Zawodnik chciał wykorzystać walkę McGregora z Mayweatherem do zarobienia kilku własnych groszy konfrontując się z Anthonym Joshuą. Mocno zabiegał o tę walkę na Twitterze. W pewnym momencie jego starania zauważył sam Joshua, który szybko zgasił aspiracje Miocica słynnym cytatem McGregora „Who the fooook is that guy”.

Stipe próbował jeszcze ratować twarz pisząc o tym, że jest najgroźniejszym facetem na planecie, ale mniej więcej po tej wymianie zdań temat walki umarł.

Francis Ngannou

O występach Francisa w boksie szerzej wypowiadał się jego trener, Dewey Cooper, który dla portalu MMAJunkie powiedział: „Chciałbym zobaczyć Francisa za jakiś rok w walce z bokserskim mistrzem wagi ciężkiej” – wskazując, że mógłby to być Anthony Joshua.


Walki MMA kontra boks jeszcze przez jakiś czas będą wzbudzały emocje, dlatego tak wiele zawodników z lepszym lub gorszym rezultatem stara się zabiegać o nie. Czasami takie deklaracje są wręcz absurdalne. Przyjrzyjmy się tym najciekawszym:

Anderson Silva

Zanim Conora McGregora znało więcej niż sześć osób w samej tylko Irlandii, legendą był już Anderson Silva. O jego walce bokserskiej mówiło się już całą dekadę temu. Dziesięć lat temu, gdy Silva był na samym szczycie, głośno było o jego potencjalnej walce z Royem Jonesem Jr. Wówczas 38-letni Roy może nie był już mistrzem jakiego znaliśmy, ale wciąż był aktywny i konfrontacja Jonesa z Silvą była bardzo atrakcyjną – dla obu stron – opcją. Dodatkowo za tym starciem przemawiał fakt, że Silva w młodości boksował i dorobił się bilansu 8-2.

Manadżer Silvy Ed Soares w 2008 roku udzielił wywiadu dla MMAWeakly, w którym powiedział:

Szanujemy umiejętności Jonesa i uważamy go za jednego z najlepszych. Jednak jesteśmy zmęczeni bokserami, którzy mówią, że zawodnicy MMA nie są techniczni. Anderson byłby zaszczycony gdyby mógł zwalczyć z Royem w walce bokserskiej na bokserskich zasadach. Udowodniłby, że zawodnicy MMA również mają technikę.

Anderson Silva niedawno powrócił do wygłaszania chęci zmierzenia się w boksie i tak jak w 2008 roku, wskazywał Roya Jonesa Juniora jako swojego przeciwnika. Jednak w styczniu 2018 roku, Roy będzie miał 49 lat i jego era już bezpowrotnie minęła – dziś odcina kupony od swojej sławy. Konfrontacja ta dla Andersona to jednak również byłby sposób na przedłużenie swojej popularności i zarobienie nieco grosza przed emeryturą, dlatego wciąż agituje za tą walką.

Jose Aldo

Nieco większy absurd jest jednak w przypadku Aldo. Zawodnik ten tuż po walce z McGregorem chciał… zwolnienia z UFC by zostać profesjonalnym bokserem. O planach tych wypowiedział się jego trener, Andre Pederneiras w wywiadzie dla MMAFighting:

Jose bardzo często trenuje boks ponieważ chciałby spełnić swoje marzenie o występie w profesjonalnym ringu. Jeśli to zależałoby od niego, szybko załatwiłby wszystkie walki z UFC w trzy miesiące i odszedł do boksu. Aldo chce być profesjonalnym bokserem.

Słowa te padły zaledwie 4 dni po walce Conora McGregora z Floydem Mayweatherem! 4 dni i nagle marzeniem Aldo jest zostać profesjonalnym bokserem. W przeciwieństwie do Andersona Silvy, Jose nigdy nie wygłaszał chęci walki w boksie. Często prosił organizację o konfrontację z mistrzami innych dywizji, ale nigdy nie zabiegał o walki bokserskie.

Conor McGregor mocno wszedł mu do głowy i porażka z Irlandczykiem do dziś się za nim ciągnie. Nie tylko zaliczył nokaut z rąk najbardziej znienawidzonego rywala z jakim się kiedykolwiek spotkał w klatce, ale też przestał być mistrzem, a nowy, młody wilk w osobie Maxa Hollowaya, zajął jego miejsce na tronie piórkowej. Brazylijczyk stracił wszystko. Nic więc dziwnego, że podąża teraz śladem McGregora, gdyż jest to ślad niewyobrażalnego wręcz sukcesu – tak finansowego jak i wizerunkowego. Właściwie to Irlandczyk jest jego jedynym punktem zaczepienia. Dwukrotnie dostał szanse na odzyskanie tytułu i dwukrotnie poległ w tej misji. Co mu więc zostało? Tylko nawoływanie Conora do rewanżu i podążanie jego śladami. Jeśli McGregor osiągnął sukces doprowadzając do walki z Mayweatherem, to i Aldo próbuje odmienić swój los, grając w tę samą grę. To dlatego dziś były mistrz i dominator piórkowej chce być profesjonalnym bokserem.

Artem Lobov

Jeszcze bardziej surrealistycznym przykładem jest przyjaciel McGregora, Artem Lobov. Zawodnik ten ostatnio wspominał, że nie zasługuje na kontrakt z UFC i chciałby sprawdzić się w boksie. Za swojego pierwszego przeciwnika, chciałby mieć Pauliego Malignaggiego. Podobnie jak w przypadku Aldo, Lobov przegrywa w MMA lecz w przeciwieństwie do Brazylijczyka, nie jest ani tak popularny, ani nie ma takich umiejętności jak on – próbuje więc iść w ślady swojego kompana, samemu nie mając pomysłu na siebie.

Cris Cyborg

Nie sami mężczyźni, ale i jedna kobieta próbuje przeforsować sobie drogę do boksu zawodowego. Cris w zasadzie otwarcie przyznaje, że wzoruje się na McGregorze. Na spotkaniu z mediami w Rio de Janeiro powiedziała:

Gdybym otrzymała taką szansę jak McGregor, na pewno bym zawalczyła w boksie. McGregor otworzył drzwi dla zawodników MMA do świata boksu. Otworzył też drzwi do świata MMA dla fanów boksu i odwrotnie.

Zawodniczka ta uzyskała nawet już licencję bokserską w stanie Kalifornia.

Michael Page

Zupełnie inaczej walki w boksie traktuje Michael Page. W przeciwieństwie do niektórych osób wymienionych wyżej, dla Michaela występy w boksie to szansa na zwiększenie swoich umiejętności. Poniżej jego słowa:

Nie rzucam się na wielką walkę dla pieniędzy. Chcę zawalczyć w boksie, aby poprawić swoje umiejętności. Chcę więc sześciorundowej walki z kimś, kto również chce zrobić progres w boksie.

Zawodnik spełnił swoje słowa i 20 października zmierzył się z Jonathanem Castano, z którym wygrał przez jednogłośną decyzję. Co prawda bokser ten ma bilans 2-12, ale grunt, że na zapowiedziach przejścia do boksu się nie skończyło.

Nate Diaz

Nate podobnie jak Jose Aldo ma syndrom McGregora. Grubo ponad rok siedzi na tyłku czekając na to, że UFC znowu zestawi go z Conorem. Za pierwszą walkę zarobił 500 000 dolarów, a potem (za rewanż) aż 2 000 000 dolarów. Porównując to z… 20 000 dolarów które zarabiał wcześniej, jest to chyba największa podwyżka w historii MMA. O odrzucaniu wszystkich ofert przez Diaza pisałem już w osobnym artykule. Nie mając żadnej alternatywy Nate straszy przejściem do boksu:

W podcastcie Outside The Box zapytany czy chciałby boksować, Nate odparł:

Jestem uwięziony kontraktem, chciałem jednak już wcześniej boksować, ale nie pozwolili mi. Conor jest ich człowiekiem, więc jemu dali zgodę.

Jednak Nate żadnej wielkiej walki bokserskiej raczej nie ugra i w zasadzie to tylko straszy próbując w ten sposób wymóc na organizacji zestawienie go z jedynym rywalem który go interesuje, czyli Irlandczykiem.

UFC WCHODZI W BOKS

O Conora McGregora i możliwości stoczenia z nim walki bokserskiej do dziś biją się Oscar De La Hoya, Paulie Malignaggi czy Manny Pacquiao – wszyscy oni chcą po prostu jeszcze uszczknąć nieco kawałka tortu, którego napoczął Mayweather i niestety ma to nic wspólnego z aspektem sportowym, a w zasadzie tylko z show i całą otoczką mającą uczynić obu walczących bogatymi.

Odpowiedzmy sobie zatem na najważniejsze pytanie: Skąd nagle taki wysyp zawodników MMA chcących próbować swoich sił w boksie? Oprócz aspektów finansowych, odpowiedzią na to pytanie może być nowa gałąź sportu, w którą zainwestowali właściciele UFC. Dana White przyznał niedawno, że wchodzi grubo w boks i zajmie się organizacją takich gal:

Wchodzę w boks na 100%. Rozpoczęliśmy proces otrzymania licencji promotora. Po prostu wiem jak dobrzy jesteśmy w tym co robimy. Zdaję sobie sprawę z tego, że będziemy lepsi, niż wszyscy inni w tym biznesie. Myślę, iż zawodnicy występujący w ringu bokserskim będą chcieli walczyć dla nas, spodoba im się to.

Gdy inicjatywa wystartuje na dobre, warto być jednym z pierwszych, którzy krzyczeli o możliwość walki w boksie. To dlatego ci na krawędzi zapomnienia, nagle tak mocno chcą boksować. Jeśli gale bokserskie pod szyldem UFC wejdą w życie, takie nazwiska jak Aldo czy Anderson być może dostaną drugą szansę na:
a) Zarobienie naprawdę dobrych pieniędzy
b) Przedłużenie swojej legendy.

Z BOKSU DO MMA

Nie tylko zawodnicy MMA widzą pieniądze w super-walkach. Sam Anthony Joshua po sukcesie walki Conor – Floyd, również ujrzał sposobność zarobienia. W przeciwieństwie do schematu, tym razem to on chciał przejść do MMA, ale pod jednym warunkiem. Jak powiedział Sky Sports:

Lubię rywalizację, więc zrobiłbym to. Pewnie przegrałbym. Miałbym jednak warunek, żeby nie można było stosować poddań, bo sam nie dam rady tego zrobić. Nauczenie się tych rzeczy zajmuje sporo czasu, a ja go po prostu nie mam.

Szybko kwestię tę podłapał Dana White, który chciał ściągnąć Anglika do UFC na walkę z Alistairem Overeemem. Sam Overeem jednak bardzo rozważnie podchodził do tej kwestii. Holender wielokrotnie wspominał, że nie szuka nowych wrażeń, ale jeśli Joshua przeszedłby do UFC na jedną super-walkę, to chętnie by go przywitał w oktagonie. Anthony Joshua jest więc obstawiony z każdej strony. Do jego dyscypliny chcieliby przejść Francis Ngannou oraz Stipe Miocic, a gdyby on przyszedł do MMA, w oktagonie przywitałby go Alistair Overeem.

POLSKIE PODWÓRKO – KSW

Jeśli o polskie MMA chodzi, to w przeciwieństwie do USA, pieniądze są w mieszanych sztukach walki a nie w boksie – czyli więcej zarobi słynny bokser próbując swoich sił w KSW, niż odwrotnie. Stąd też o przejściu do MMA/KSW mówi się w kontekście choćby Krzysztofa Zimnocha, a jego debiut w MMA potwierdził już nawet jego menadżer Tomasz Babiloński:

Mateusz „Master” Masternak to kolejny bokser, który chciałby zmienić dyscyplinę. I to nie byle jaki bokser! Aktualnie jest po czterech zwycięstwach z rzędu, a na swoim koncie ma ponad 40 zawodowych walk w boksie, z czego 27 zakończył przez nokauty. Popularny „Master” celuje w największą w Polsce organizację MMA i nawet miał już małą twitterową sprzeczkę z Tomaszem Narkunem. Właściciele KSW są otwarci na taki transfer.

Na koniec warto wspomnieć o Arturze „Szpile” Szpilce, który jest obecnie najbardziej popularnym bokserem w Polsce (jeśli chodzi o tych aktywnych zawodowo). Sam Martin Lewandowski przyznał ostatnio, że Artura zobaczymy na pewno w MMA i ma nadzieję, że nastąpi to już w 2018 roku.

Konfrontacja boksu z MMA w USA odbywa się na zasadzie odpływu zawodników MMA, a w Polsce odwrotnie. Wszystko zależy gdzie są pieniądze. Łatwo więc wywnioskować, że u nas w kraju te pieniądze są w KSW. Jeśli nasz rodak nie ma ofert na walki w USA, to w Polsce pieniądze znajdzie próbując stoczyć walkę w MMA. Dlatego czołówka i ci najbardziej rozpoznawalni flirtują z KSW i tak głośno wyrażają swoją chęć spróbowania się w nowej dla nich dyscyplinie.

Fascynacja takimi konfrontacjami będzie jeszcze trwać parę lat, lecz zanim formuła całkowicie się wypali, kilku bokserów i kilku zawodników MMA, zarobi ładne sumki. Nie uważam by ta moda miała jakieś długotrwałe dla obu sportów skutki. Boks vs. MMA to rozrywka, która ze sportowego punktu widzenia nie ma żadnego sensu i która jednak jest ciekawa jak cholera. Ciekawość jednak można szybko zaspokoić i znaleźliśmy zatem odpowiedź, dlaczego tak wielu zawodników MMA w Stanach Zjednoczonych i tak wielu bokserów w Polsce, chce kuć żelazo póki gorące – bo po wypaleniu się formuły zostaną zgliszcza i temat walki boksu z MMA, nie będzie już dla nikogo atrakcyjny.

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.