Anderson Silva już niedługo będzie mógł wrócić do oktagonu UFC. Brazylijczyk otrzymał dzisiaj wieści od USADA, iż za wpadkę dopingową przy okazji nieodbytej walki z Kelvinem Gastelumem otrzymał roczne zawieszenie.
Przypomnijmy, w organizmie zawodnika znaleziono m.in. metylotestosteron, czyli syntetyczny testosteron. Jak się jednak okazało, pochodził on z zanieczyszczonych suplementów. Zawodnik w odżywki zaopatrzył się w jednej z brazylijskich aptek. Na etykiecie suplementu nie była uwzględniona żadna z zabronionych przez USADA substancji.
Zawieszenie Silvy dobiegnie końca 10 listopada 2018 roku. 43-letni zawodnik w oświadczeniu dla ESPN krótko skomentował całą sytuację:
Jestem oczyszczony z zarzutów. Ostatnie 9 miesięcy były dla mnie bardzo ciężkie. Czułem jakby moja kariera i wszystko na co pracowałem tak ciężko wisiały na włosku. Wiedziałem w głębi serca, że nie zrobiłem nic złego i ciężko pracowałem razem z USADA, aby to udowodnić. Dzisiaj wróciła mi energia. Moja spuścizna jest bezpieczna. Mogę skupić się na powrocie do oktagonu i rozpoczęciu nowego epizodu w moim życiu.
Warto wspomnieć, że nie była to jedyna wpadka dopingowa byłego mistrza. Przy okazji walki z Nickiem Diazem w jego organizmie także znaleziono zakazane substancje.
oleoo: to wstrzymuj zwieracze, przy okazji 'Jonsa' będzie jeszcze gorzej : )