(fot. Jeff Sherwood / Sherdog.com)

Dwa tygodnie po jego debiucie w USA, w którym pokonał Danny’ego Martineza w klatce Tachi Palace Fights, udało nam się porozmawiać z najlepszym zawodnikiem wagi muszej na świecie Jussierem da Silvą (9-0). Brazylijczyk nazywany mrówką opowiada nam o swojej walce i przygodach w Stanach a także o tym jak wygląda MMA w północno-wschodniej Brazylii, uchyla rąbka tajemnicy dotyczącej jego kariery w Shooto oraz porusza kwestie bezowocnego szukania sponsorów i swoja sytuacje materialną.

– Jak to było walczyć w Tachi Palace Fights w porównaniu do innych organizacji?

To było jak spełnienie snu i wyśmienite przeżycie dla mnie choć walczyłem wcześniej w Japonii. Uważam, że nie byłem tak spokojny jak się spodziewałem, ale mam nadzieję, że w następnych walkach będę mógł być sobą.

Byłem naprawdę zaskoczony tym jak nas traktowano, to było zupełnie coś innego niż każda organizacja, w której walczyłem. W każdym aspekcie. Dali mi świetny pokój, sprzęt, jedzenie, pokazali mi kilka ciekawych miejsc, znaleźli sparing-partnerów na czas mojego pobytu. To było niesamowite. Nigdy nie będe w stanie im wystarczająco podziękować.

– Teraz kiedy walczysz w Stanach czy obawiasz się walk z rywalami o znacznie większej posturze, zbijających więcej wagi?

Całe życie walczyłem z fighterami o wiele większymi niż ja, ale oczywiście jest to czynnik, który biorę pod uwagę. Zacząłem już trening siłowy by zyskać 4 kilogramy więcej, chcę dobić do 65 kg. Nie chcę przybierać więcej bo to może być za dużo i prawdopodobnie straciłbym szybkość i ciężej mi byłoby zbijać wagę.

– Czy oglądałeś swoją walkę (z Dannym Martinezem – przyp.)? Co możesz powiedzieć o swoim występie?

Oglądałem ją już jakieś dziesięć razy. Podobały mi się moje dwie pierwsze rundy ale uważam że zrobiłem kilka błędów w trzeciej, których nie powinienem popełniać. Powinienem być ostrożniejszy w tamtej trzeciej rundzie. Zrobiłem się bardzo niecierpliwy, pracuję nad poprawieniem tego.

Zrobiłem kilka błędów będąc na dole i również kilka błędów w trzeciej rundzie kiedy zacząłem próby obaleń bez przemyślenia. W mojej następnej walce nie mogę popełnić takich błędów. Muszę być w niej perfekcyjny.

Potrzebuję też poważnego treningu z górnej pozycji. Nie uważam, że moje jiu-jitsu to za mało ale muszę mieć możliwość wykorzystania ground-and-pound, być bardziej agresywnym z uderzeniami i łokciami, żeby otworzyć luki w obronie przeciwnika.

Muszę również więcej atakować dłońmi i nogami w stójce, byłem dość ostrożny przeciwko Danny’emu ale wiem że stać mnie na znacznie więcej.

Kiedy zaprzęgnę to wszystko do pracy jestem pewien że dam jeszcze lepsze walki i spełnię swoje marzenia.

– Twój następny rywal to Ian McCall, z którym się zmierzysz w lutym. Czy wiesz coś o nim?

Szczerze, niezbyt wiele. Widziałem tylko jedną jego walkę, nadal szukam pozostałych, takich jak jego walki w WEC a zwłaszcza ta z Dominickiem Cruzem. Zauważyłem, że jest dość dużym facetem. Tak naprawdę to wątpie w to, że będzie w stanie zejść aż do wagi muszej.

– Dlaczego do skutku nigdy nie doszedł nie tylko twój rewanż z Shinichim „BJ” Kojimą ale w ogóle nie walczyłeś o tytuł w Shooto? Walki z Mamoru Yamaguchim i Yasuhiro Urushitanim byłyby gratką. Czy chciałbyś się z nimi zmierzyć i czy jest ktoś inny, z którym chciałbyś zawalczyć?

Myślę, że rewanżu z BJ’em czy walki o tytuł nie było dlatego, że oni chcieli japońskiego mistrza. W innym wypadku dostałbym szansę, ponieważ pokonałem BJ’a. Po walce Urushitaniego z Mikim dostałem informację, że mam walczyć z Urushitanim. Kilka miesięcy później miałem walczyć z Mikim i jeślibym wygrał to zmierzyłbym się z Urushitanim. A potem nie było już nic, co w sumie wyszło mi na dobre ponieważ z tego powodu walczę dla Tachi, zarabiam znacznie więcej pieniędzy niż Shooto by mi zapłaciło i w końcu mogę prowadzić przyzwoite życie.

Dla mnie byłoby zaszczytem walczyć z Mamoru i Urushitanim. Powiem to tobie jako pierwszemu ale, po mojej wygranej z Danny’m Martinezem, Dede Pederneiras (główny trener Nova Uniao – przyp.) dostał e-mail od Shooto, którzy chcą, żebym walczył o tytuł w marcu. W tej chwili nie jestem do końca pewien czy wezmę tą walkę, ani nawet czy będę w stanie. Mój manager, Matheus Aquino, musi porozmawiać z Tachi o tej sprawie, ponieważ moja umowa jest na wyłączność. Dodatkowo, wypłata nie jest duża i moją największą motywacją byłoby to, że Dede Pederneiras daje ubezpieczenia zdrowotne wszystkim Brazylijczykom, którzy zostają mistrzami świata w Shooto i to by znaczyło dla mnie bardzo dużo, ponieważ w tej chwili nie stać mnie na coś takiego.

Oczywiście jednak posiadanie pasa mistrza świata Shooto było jednym z moich dużych marzeń i byłoby ogromnym osiągnięciem w mojej karierze.

– Poza walką jak zapamiętasz swoją wyprawę do Stanów Zjednoczonych?

To było niesamowite przeżycie, ponieważ nigdy nie byłem w Stanach. Było fajnie dowiedzieć się nieco o ich kulturze, ich jedzeniu i tym co lubią robić. Na zawsze zapamiętam sposób w jaki ugościli nas Jeremy Luchau i Richard Goodman i komfort jaki dali mi, jako sportowcowi walczącemu dla nich.

Również chłopaki z Team Ochoa byli wspaniali dla nas. Każdy z nich był niesamowity. Udało mi się też trenować z Lemoore Tigers, wyśmienitą drużyną zapaśniczą, która jest regionalnym mistrzem od 1995. Traktowali mnie naprawdę dobrze i mogłem się nauczyć od nich wiele rzeczy choć było mało czasu.

I muszę też powiedzieć że przejażdżka limuzyną była czymś dla mnie niewyobrażalnym. Nie zdążyłem na czas z testami medycznymi w Los Angeles więc następnego dnia wysłali po nas limuzynę, która zabrała mnie na badania oczu. To było fantastyczne!

– Jak bardzo irytujące są problemy ze znalezieniem sponsorów? Nie tylko na tą walkę ale też na walkę z Alexandre’m Pantoją. O czym myślałeś, kiedy zdałeś sobie sprawę, że może nie udać ci się wylecieć do Rio?

Mimo że jestem numerem jeden na świecie mało ludzi śledzi moją kategorię wagową w tej chwili i w nas nie inwestuje. Taka jest rzeczywistość i to naprawdę smutne, zwłaszcza kiedy wiesz, że w USA fighterzy są znacznie bardziej rozpoznawalni ale ty jesteś w rankingu i nie masz środków do walki. W międzyczasie fighterzy poza pierwszą dziesiątką w swoich wagach dostają świetne umowy sponsorskie i nie mówię tylko o zawodnikach UFC.

Przed walką z Pantoją nigdy nie myślałem o zaprzestaniu MMA ale pomyślałem, że to będzie smutne jeśli nie uda mi się stawić na obronę pasa z powodu braku sponsorów. Trenuję już długi czas i wiem, że muszę pokonać wszystkie przeszkody i próbować ze wszelkich sił być zawodowym fighterem. włożyłem w to wszystko i może w Tachi Palace sprawy przybiorą inny obrót. To już jest zupełnie inne doświadczenie i chcę rozwijać się dalej.

– Twoje problemy z pieniędzmi są dobrze znane ale mało kto wie o szczegółach. Czy możesz opowiedzieć gdzie i jak żyjesz i jak łączysz to z treningami?

Mieszkam w wschodnim Natal, w bardzo skromnej okolicy. Mimo iż to tak wygląda jestem szczęśliwy mogąc tam mieszkać i będąc rozpoznawanym przez ludzi z mojej okolicy.

Jak już mówiłem w innych wywiadach nigdy nie musiałem przeżyć dnia bez jedzenia ale wraz z śmiercią mojego ojca sprawy przybrały gorszy obrót ponieważ on był w stanie opłacać większość rachunków a nagle nie mogliśmy zawsze opłacać wszystkiego. Mam małego, 5-letniego chłopca i muszę dodatkowo pomagać mojej mamie i siostrze stąd ważne jest dla mnie żebym dostawał kolejne okazje. Wtedy jestem w stanie pomóc mojej rodzinie. Może któregoś dnia będę też mógł pomóc innym, nie tylko mojej rodzinie ale też innym potrzebującym.

– Dokumentacja walk w północno-wschodniej Brazylii jest taka sobie. Co uważasz za twój faktyczny bilans walk?

Mam 11 walk, 4 poddania i 7 decyzji. Niestety nie mogę skontaktować się z promotorami dwóch walk, których brakuje na moim profilu na Sherdogu.

– Możesz opisać jak to jest walczyć dla jednego z promotorów w tym regionie?

Spodobało mi się to pytanie. Odczucia są takie same, adrenalina jest taka sama ale jeśli chodzi o organizacje to jest coś zupełnie innego. Tutaj nie mamy dobrych zasad czy dobrych ringów, to bardzo rzadkie. Nie ma organizacji, nie masz nawet po co liczyć swojej wygranej, to jak nagroda w walkach kogutów. Ale musimy przez to przejść jeśli jednego dnia chcemy zostać zawodowymi fighterami. Nie mamy okazji walczyć na dużych galach od samego początku.

– W Brazylii jest cały mit dotyczący sportowców, którzy zaczynali od biedy i doszli do bogactwa i sławy jak piłkarze Garrincha czy Adriano oraz w MMA Jose Aldo. Myślisz, że jednego dnia będziesz wymieniany obok nich?

Jak tak to przedstawiasz to mam nadzieję, że tak się stanie. Ale szczerze – moim priorytetem nie są żadne bogactwa ale warunki, w których mogę pomóc mojej rodzinie, mojemu obozowi. W moim gymie jest sporo innych ludzi, którzy nie mają wiele i potrzebują wsparcia. To dla mnie byłoby wystarczające.

– UFC niedawno wprowadziło kategorie 66 i 61 kilogramów. Uważasz, że kiedyś wprowadzą twoją (57 kg.) i jak myślisz kiedy będziesz mógł dla nich walczyć?

Myślę, że to się stanie, może przed końcem 2011 i liczę, że kiedy to zrobią będę miał już świetne walki w Tachi, bo to oni otworzyli mi drzwi i nigdy nie zapomnę jak bardzo jestem za to wdzięczny. Jeremy (Luchau) zawsze mi mówił, że to nigdy nie będzie dla nich problem, więc mam nadzieję, że jeśli jednego dnia moja waga będzie w UFC i odezwą się do mnie będę mógł walczyć u nich.

– Kibicujesz jakiejś drużynie piłkarskiej?

Sao Paulo. Żadnej z mojego miasta.

– Czy chcesz komuś podziękować?

Dziękuję Bogu, mojemu managerowi Matheusowi Aquino, moim trenerom Jairowi Lourenco i Dede Pederneirasowi, mojemu trenerowi od przygotowania fizycznego Thiago Macedo i wszystkim, którzy liczą na mój sukces. Dziękuję również mojemu kornerowi w ostatniej walce Luisowi Paulo Becao i tobie za okazję do zrobienia tego wywiadu.

Przyp. – Jak poinformował nas manager Jussiera Matheus Aquino promotorzy Tachi Palace Fights dali zawodnikowi zielone światło do walki o tytuł Shooto. Jeśli obie strony się dogadają to Formigę zobaczymy ponownie w Japonii na początku 2011 roku.

Tomasz Marciniak
Jedyny człowiek na świecie, który wkręcił się w MMA walką Arlovski vs. Eilers. Poliglota. Entuzjasta i propagator indonezyjskiego przemysłu tekstylnego. Warszawiak od kilku pokoleń i dumny z tego faktu. Nie zawsze pisze o sobie w trzeciej osobie ale kiedy to robi jest to w polu biografia na MMARocks.pl

18 KOMENTARZE

  1. Tradycyjnie podziękowania za wywiad.

    Jussier to świetny, skromny gość. Liczę na jego walkę o pas Shooto z kimkolwiek by ona nie była – niech się rozwija, żebyśmy za parę lat mogli oglądać go w największych organizacjach.

  2. Trudno gościa nie lubić:)

    Wielki dzięki za wywiad i promowanie świetnych zawodników z niskich kategorii wagowych!

  3. bardzo dziękuję za wywiad! Dobrze, że mrówka może w końcu zarabiać na tyle, aby pomóc swojej rodzinie, należy mu się! W podobnych warunkach w Brazylii żyje dużo osób, musi on być niesamowicie wytrwały i pracowity, skoro dawał radę równocześnie utrzymywać bliskich i trenować

  4. Jeszcze małe pytanko: czy po pytaniu o dokumentację walk macie zamiar podnieść rekord Jussiera w rankingu do 11-0, czy wolicie raczej żeby najpierw zrobił to sherdog w swoich statystykach (po ewentualnym załatwieniu spraw z promotorami)?

  5. Raczej będziemy się trzymać tego co jest na sherdogu. Zdobywanie konkrentych informacji o jakiś czwartorzędnych galach w Rio Grande do Norte to bardzo trudne zadanie.

  6. DO REDAKCJI. Pisaliście wcześniej o gali w Ostrołęce,(amatorska) na gali ma jednak odbyć się jedna walka zawodowa Piotra Piotrowskiego Nastula Fight Club/Nokaut Zambrów (110kg) z zawodnikiem Cocacabana Warszawa Kamilem Walusiem (128kg). Można by było na sherdoga wynik wrzucić jak coś.

  7. Świetna robota! Liczę na więcej ekskluziwów od czołowych zawodników.
    Swoją drogą to hańba, że tak wspaniały zawodnik jak Formiga żyję w skrajnej nędzy. Oby UFC jak najprędzej dało mu szansę na lepsze jutro.

  8. naszczęście w 2011 chłopak będzie miał co robić…
    jakie tak naprawde są realia wprowadzenia pod koniec następnego roku muszych do UFC?

  9. PERSON3k jeśli to rzeczywiście będzie walka zawodowa na pewno wrzucę ją na Sherdoga.

  10. Na stronie uksgladiator.org jest potwierdzone, że będzie to zawodowa walka.

  11. Jaki zajebisty koles , jest tak wdzieczny za wszystko ze az ciezko w to uwierzyc , a ten tekst mnie zabil.

    „I muszę też powiedzieć że przejażdżka limuzyną była czymś dla mnie niewyobrażalnym. Nie zdążyłem na czas z testami medycznymi w Los Angeles więc następnego dnia wysłali po nas limuzynę, która zabrała mnie na badania oczu. To było fantastyczne! ”

    Tidzej jezeli bedziesz chcial jeszcze raz wspomoc Formigi to daj znac.

    Dzieki za wywiad!!!!!!!!

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.